Dzisiaj

Kulisy prezydencji, czyli zdradzieckie plany wobec polskiej szkoły

(GS/PCh24.pl)

Już na samym początku nowego roku szefowa resortu edukacji Barbara Nowacka nie pozostawiła żadnych złudzeń – polska prezydencja w Radzie UE będzie kolejnym krokiem w kierunku Europejskiego Obszaru Edukacji z jego ideologicznymi założeniami – edukacją włączającą i mobilnością.

Słyszymy, jak w klipie MEN z 3.01. 2025 roku, B. Nowacka zapowiada entuzjastycznie: „jednym z naszych priorytetów [prezydencji w oświacie] jest – edukacja włączająca, czyli ta, która zapewnia równe szanse wszystkim uczniom i uczennicom. Chcemy, by Europa była miejscem, gdzie każde dziecko ma dostęp do edukacji wysokiej jakości. Kolejnym kluczowym celem jest wsparcie młodzieży. Polska prezydencja będzie pracować nad tym, by młodzi ludzie mieli jak największe zaufanie do projektu, jakim jest Unia Europejska.”

Rozkodujmy ten przekaz. Co oznaczają w praktyce „równe szanse”, „edukacja wysokiej jakości” i „zaufanie do projektu, jakim jest UE”?

Na początek przywołajmy fakty z 2024 r. MEN:

zabrało 20% treści z 18 szkolnych przedmiotów, w tym arcydzieła polskiej literatury i postaci bohaterów narodowych – wynarodowienie [Czytaj więcej TUTAJ]

zlikwidowało prace domowe, przez co oduczono uczniów systematycznej pracy i wepchnięto ich w cyfrowy świat, nie podejmując wcale tematu cyberuzależnień – chów łatwo sterowalnych i bez ambicji

zlikwidowało Historię i Teraźniejszość, czyli historię współczesną, którą ma zastąpić prounijne pranie mózgów pod nazwą „edukacja obywatelska” – mobilny unijczyk bez wiedzy o realnym świecie

dyskryminuje na rozmaite sposoby uczniów, którzy chcą uczęszczać na lekcje religii – dechrystianizacja, rząd dusz [np. religia ekologizmu]

zaplanowało i próbowało przeforsować tzw. edukację zdrowotną, w której ukryto przymusową seksualizację dzieci – uzależnienie od popędów, deprawacja i demoralizacja, podatność na pedofilię

kontynuowało edukację włączającą pod pozorem „równych szans” –  zniszczenie szkoły jako placówki oświatowej.

Ta systemowa neomarksistowska rewolucja w oświacie ma nazwę – to Europejski Obszar Edukacji.

Zobacz także: JAK NOWACKA ZOSTAŁA NEOMARKSISTKĄ?

MEN zbliża się do niego, zapowiadając w ramach prezydencji kolejne wydarzenia.

Pierwsze już za chwilę – na 21-22.01 zapowiedziano nieformalne spotkanie ministrów edukacji. Jego porządku na razie nie upubliczniono, ale datę tę warto zapamiętać, gdyż kolejna zapowiedź odsłania nieco zakulisowych mechanizmów prezydencji. Otóż 17-18.03 ma się odbyć  „Flagowa konferencja prezydencji nt. edukacji włączającej”. Jak czytamy na dedykowanej stronie: „Będzie to doskonała okazja do uzupełnienia dyskusji politycznych, które odbyły się podczas nieformalnego spotkania ministrów edukacji organizowanego w ramach polskiej prezydencji w styczniu 2025 r. w Warszawie”.

Wynika jasno, że w styczniu – dyskusje polityczne ministrów [czy aby w jej trakcie nie zapadną niekorzystne dla polskiej oświaty decyzje polityczne?]. A po dwu miesiącach propagandowa fasada w postaci debaty z udziałem licznych podmiotów, w tym organizacji pozarządowych. Czujemy się zaproszeni jako Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły, zrzeszająca około 80 organizacji – a jakże! – pozarządowych. Z pewnością nasz głos zabrzmi w sprzeciwie wobec ideologicznego planu inkluzji!

Wśród wymienionych tematów szczegółowych „Flagowej konferencji prezydencji nt. edukacji włączającej” szczególny niepokój budzą: „przygotowanie kadr do edukacji włączającej” oraz „monitorowanie jakości edukacji włączającej”.

Kwestia pierwsza, czyli: kuźnia kadr włączających, zmienianie profilu nauczycieli przedmiotowych na włączających, którzy nie mają uczyć, przekazywać wiedzy, ani wychowywać, a włączać, czyli zapewniać „równe szanse wszystkim uczniom i uczennicom” i dostęp do edukacji „wysokiej jakości”. Co istotne –  nie mówimy tu o wysokiej jakości rozumianej jako wysoki poziom wiedzy, umiejętności i kultury osobistej, a o wysokiej jakości włączenia, która jest najczęściej odwrotnie proporcjonalna do poziomu wiedzy i dyscypliny. To krzywe lustro zmieniające obraz edukacji w jego karykaturę – w inkluzji ważne jest subiektywne poczucie zadowolenia ucznia, a nie obiektywna ocena jego postępów w zakresie wiedzy, dobrostan, nie stan umysłu. Temu ma służyć planowana w przyszłości likwidacja ocen i zastąpienie ich tzw. oceną kształtującą [funkcjonalną], wyrosłą z diagnozy funkcjonalnej, czyli narzędzia stosowanego wobec uczniów niepełnosprawnych. Wszak już coraz częściej mówi się o tzw. „szkole włączającej”, co kojarzy się z tzw. „demokracją socjalistyczną”, czyli … jej brakiem.

Kwestia druga – to „monitorowanie jakości edukacji włączającej”, czyli  systemowa kontrola wdrażania systemu inkluzji, a w tym –  indywidualne rozliczanie z wykonanego zadania wszystkich uczestników „procesu”. Są nimi nie tylko nauczyciele i uczniowie, ale też kadry niepedagogiczne, których coraz liczniejsze grono zaciemnia obraz szkół jako placówek oświatowych,  i co kluczowe – rodzice. Jakość włączenia musi spełniać określone wyznaczone normy, a razie braków sukcesu – sygnaliści włączający [np. doradcy dostępności uczenia – DDU]  przekażą wyżej odpowiednie informacje. Także te dotyczące domu, otoczenia rodzinnego, samych rodziców, ich zaangażowania włączającego. Czy nie widzimy tu zagrożenia praw rodziców, zagwarantowanych w Konstytucji? 

We właśnie realizowanym przez MEN i Instytut Badań Edukacyjnych – pod ścisłych nadzorem UNICEF – projekcie „Szkoła dostępna dla wszystkich” (ASA – Accessible School for All) została stworzona „unikalna rola Doradcy ds. Dostępności Uczenia się (DDU). Funkcję tę mogą pełnić nauczyciele specjaliści, tacy jak psycholodzy, pedagodzy, pedagodzy specjalni, terapeuci pedagogiczni czy logopedzi. DDU to liderzy w swojej szkole lub przedszkolu, którzy identyfikują sytuacje trudne wynikające z rozbieżności między potrzebami uczniów a zasobami placówki”.

DDU nie odpowiadają za nic – kontrolują i „wspierają”. Czy w podobny sposób, jak min. Nowacka „wspiera młodzież”, by stała się unijnymi entuzjastami, a potem funkcjonariuszami? 

Powtarzają się ideologiczne hasła-wytrychy: dostępność, równe szanse, włączenie, wsparcie, wymagania edukacji inkluzyjnej, wysoka jakość etc.

A oto, co znajdujemy w dokumencie  „Sylwetka DDU”, opracowanym przez Instytut Badań Edukacyjnych: „W projekcie testowany jest model pracy nauczycieli specjalistów polegający na przeniesieniu ciężaru zadań związanych z zapewnieniem edukacji dostępnej dla wszystkich uczniów w modelu indywidualnym, niejako pozaklasowym, na cały system szkolny (podejście rozpoznawane w innych krajach jako whole school approach)”.

„Całościowe podejście szkolne” ma zmienić całą szkołę! Koniec z indywidualną pomocą uczniowi z problemami, ma się zmienić cała szkoła, by on nie czuł dyskomfortu. Ciężar zadań przeniesiony zostanie na wszystkich!

Według założeń przetrenowanych w Wielkiej Brytanii, „całościowe podejście szkolne” skupia się na nauce społeczno-emocjonalnej [czy nie trąci to inżynierią społeczną?], na szacunku dla różnic [hasło edukacji włączającej i tolerancji dla LGBT]. Szkoła monitoruje i raportuje postępy wszystkich uczniów [inwigilacja każdego, a nie skupienie się na uczniach niepełnosprawnych!], kładąc nacisk na eliminowanie dysproporcji [ równanie w dół w ramach tzw. wyrównywania szans]. Na dodatek – w modelu zwraca się uwagę na zaspokojenie potrzeb rodzin i wykracza poza ramy zajęć w szkole [czyli przekracza granice zastrzeżone dla odziaływania rodziców i ich praw].

W szkole włączającej wszyscy uczniowie mają czuć się mile widziani i włączani, ale czy w tej szkole mają się jeszcze w ogóle uczyć? I czego, poza szacunkiem dla różnic i społeczno-emocjonalnymi bajdami? Oto edukacja „wysokiej jakości” w pełnej krasie, tyle że jakości włączenia [im głębiej i różnorodniej – tym lepiej], a nie jakości nauczania i  wysokiego poziomu wiedzy.

O faktycznej nauce nie mówi się w ramach tej zaplanowanej „prezydencji” ani słowa.

Mówią za to o tym rodzice i nauczyciele w swoich listach i na licznie organizowanych protestach pod wspólnym hasłem „Tak dla edukacji! Nie dla deprawacji!”. Mówią o ochronie dzieci i rzetelnej nauce podczas pikiet i manifestacji, mówią podczas zwoływanych w szkołach i parafiach zebrań oraz w pismach do dyrektorów szkół, kuratoriów, samorządów i MEN.

Czytaj także: Jak ochronić dziecko w szkole przed deprawacją Nowackiej?! KONKRETNE RADY mec. Kwaśniewskiego

Najpoważniejsze zmiany są zapowiedziane przez MEN od 2026/2027 r. Od tego roku szkolnego ma nastąpić utrata suwerenności polskiej szkoły, przy zachowaniu pozorów, budynków, kadr. Zapowiedziano nowe podstawy programowe i nowy układ przedmiotów, być może wówczas edukacja zdrowotna z edukacją seksualną rozpocznie się już od poziomu przedszkoli [jak zaleca WHO].

Cel takiej antyedukacji jest jasny – „zaufanie do projektu, jakim jest UE”, z jego pseudowartościami. Projekstu bez Boga i Ojczyzny.

Przed nami 2 lata na walkę, by zapobiec realizacji tych planów.

Na początek – wydarzenia organizowane w ramach polskiej prezydencji w zakresie edukacji. Nie lekceważmy ich!

 

Hanna Dobrowolska

Ruch Ochrony Szkoły

Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły

ruchochronyszkoly.pl

ratujmyszkole.pl

 

Zobacz także

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(4)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie