Postępowo-lewackie ośrodki propagandowe mają przed sobą ciężkie zadanie. Muszą przedstawić „uchodźców” koczujących w Calais jako ofiary systemu i „prawicowej ksenofobii”. Okazuje się bowiem, że mieszkańcy słynnej „dżungli”, czyli nielegalnej osady młodych mężczyzn z Afryki i Bliskiego Wschodu na północy Francji, uzbrojeni w łomy, noże i metalowe pręty napadają na domostwa Francuzów. Jak na razie władza pozostaje bezradna, a imigranci bezkarni.
Uchodźcy koczujący w Calais masowo dewastują zaparkowane na ulicach samochody oraz włamują się do domów. Niedawno udało im się nawet wtargnąć na teren przedszkola w Marck koło Calais. Aby uchronić dzieci przed atakiem przybyszów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej wokół placówki władze musiały wybudować nowy płot. Za milion euro.
Wesprzyj nas już teraz!
Mer miasteczka Marck chce, aby na stałe sprowadzić tam oddziały szturmowe policji. Ponadto liczy na zlikwidowanie miejskiego parkingu, gdyż w stojących na nim samochodach ciężarowych ukrywają się agresywni imigranci. To właśnie wracający z parkingu młodzi przybyszy już dwa razy zaatakowali znajdujące się w pobliżu domostwa.
Przy użyciu noży, łomów i prętów „uchodźcy”, którzy mieli rzekomo uciekać do Europy przed piekłem wojny, próbowali włamać się do posesji. Ich właściciele zmuszeni byli barykadować się we własnych domach, dlatego imigranci grozili im. Policja po przybyciu na miejsce nie zdołała ująć żadnego ze sprawców napaści.
Źródło: rmf24.pl
MWł