Dwa wybuchy i kilkadziesiąt ofiar śmiertelnych – to wstrząsający bilans wydarzeń, do których doszło z soboty na niedzielę w Stambule. Do zamachu przyznała się organizacja bojowa Sokoły Wolności Kurdystanu.
Zamachowcy chcieli wykorzystać chwile wzmożonej obecności ludzi na ulicach w związku z meczem Besiktasu z Bursasporem. To dlatego celem ataku stali się m.in. policjanci.
Wesprzyj nas już teraz!
Do pierwszego wybuchu doszło właśnie w pobliżu stadionu Vodafone Arena. Eksplodował tam zdalnie sterowany samochód pułapka. Wybuch nastąpił w pobliżu autokaru, który wypełniony był policjantami.
Do drugiego wybuchu doszło w parku Macka. Tam zamachowiec samobójca wkroczył niemal w sam środek zebranych policjantów, a następnie wysadził się.
W sumie, jak dotąd odnotowano 38 ofiar śmiertelnych i ponad 160 rannych. „Zamachy, do których doszło w Stambule były wymierzone zarówno w policję, jak i w ludność cywilną. Ich autorom chodziło o jak najwięcej ofiar” – ocenił w sobotę prezydent Tayyip Recep Erdogan.”Bezpośrednim skutkiem tego ataku terrorystycznego jest to, że mamy męczenników i rannych” – zaznaczył turecki prezydent w wydanym oświadczeniu.
Nie wiadomo, kto stał z eksplozjami. Jak podają jednak miejscowe media, zasięg zamachów miał być pierwotnie większy. Jedna ze stacji telewizyjnych poinformowała, że jednostki specjalne odnalazły i zdetonowały jeszcze ładunek wybuchowy w pobliżu Vodafone Arena, gdzie odbywał się mecz.
Stadion Besiktas Vodafone Arena znajduje się w europejskiej części miasta niedaleko od Placu Taksim i historycznej rezydencji imperialnej Pałac Dolmabahce.
Źródło: rp.pl/TVP Info
ged