Niezwykle rzadko zdarza się, że zapowiadany pogrzeb zostaje odwołany. A już szczególnie wtedy, gdy chodzi o pogrzeb bohaterów, stanowiący okazję do manifestowania narodowej dumy. Gdzie możliwe jest odwołanie takiej uroczystości? Oczywiście w Polsce.
Pogrzeb odnalezionych na Łączce Wyklętych miał się odbyć 27 września 2014 roku. To data symboliczna, bo właśnie na ten dzień historycy datują powstanie Polskiego Państwa Podziemnego. Gdyby więc – jak obiecywano kilka miesięcy temu – właśnie tego dnia uroczyście pochowano szczątki ofiar komunizmu odnalezionych na warszawskiej Łączce, to ta niezwykła uroczystość wypadłaby w 75 lat po tym, jak położono pierwsze fundamenty pod wielki fenomen, działający na terenie okupowanej Polski. Tak piękne jednak być nie mogło.
Wesprzyj nas już teraz!
Problem z ekshumacją
Wszystko rozbiło się o trzeci etap ekshumacji szczątków Żołnierzy Wyklętych na Łączce. Plan był prosty. Ostatni, trzeci etap poszukiwania zakopanych na terenie kwatery „Ł” ciał Niezłomnych, miał być przeprowadzony w ciągu kilku miesięcy 2014 roku. Do 27 września liczono na identyfikację większości szczątków i zorganizowanie uroczystego pogrzebu. Na Łączce planowano wybudować panteon narodowy ku czci ofiar komunistycznych zbrodni. Patronat nad wydarzeniem miał objąć prezydent Bronisław Komorowski.
Problemy pojawiły się już w pierwszym punkcie tego planu. Okazało się bowiem, że przeprowadzenie trzeciego etapu ekshumacji będzie wyjątkowo trudne. Problem stanowiło wydobycie szczątków ponad 90 żołnierzy z terenu, na którym w latach 80. postawiono pomniki nagrobkowe. – Zabudowa tych współczesnych nagrobków jest bardzo zwarta, a pomiędzy niektórymi nie można nawet postawić stopy. Postawiono tam blisko dwieście pomników. Są one duże, ciężkie. I to jest właśnie nasz problem – jak dostać się do szczątków ofiar podczas trzeciego etapu prac – mówił PCh24.pl kierujący pracami na Łącze prof. Krzysztof Szwagrzyk.
Wiadomo jednak, że niemałej części groby te, to miejsce pochówku działaczy komunistycznych. To skomplikowało sprawę, bo jedyną szansą na dostanie się do szczątków Wyklętych okazała się być zgoda rodzin na chwilowy demontaż pomników. – To może spowodować opór ze strony rodzin pochowanych tam osób, bo część z nich to ludzie aparatu komunistycznego, w tym aparatu represji – przewidywał publicysta i prezes Fundacji „Łączka” Tadeusz M. Płużański.
Inicjatywa prezydenta
Jedynej szansy w przełamaniu impasu IPN dopatrzył się w Pałacu Prezydenckim. Pojawił się bowiem pomysł dotyczący zmiany nowelizacji dwóch ustaw: o grobach i cmentarza wojennych oraz o cmentarzach i chowaniu zmarłych. Projekt nowelizacji umożliwiającej badaczom Instytutu dotarcie do szczątków Wyklętych ma złożyć w Sejmie prezydent Bronisław Komorowski. – Ma on inicjatywę ustawodawczą, stąd ten pomysł – mówi PCh24.pl Michał Kurkiewicz z Wydziału Komunikacji Społecznej Prezesa IPN.
Jednak nie wiadomo, kiedy ustawa miałaby trafić na sejmową wokandę. Jak wynika z medialnych doniesień może ona znaleźć się w Sejmie w ciągu najbliższych kilku dni. IPN przyznaje, że nie posiada informacji w tej sprawie. Jak twierdzi Kurkiewicz, więcej powinna wiedzieć Kancelaria Prezydenta, bo to głównie prezydenccy prawnicy pracują nad „nowelą”. Odesłani do prezydenta nie mamy tam na razie czego szukać – w odpowiedzi na pytanie o to, co dzieje się z nowelizacją nie otrzymaliśmy na razie żadnej odpowiedzi.
Polityczna gra?
Pesymistą co do tempa prac nad nowelizacją ustawy jest Tadeusz M. Płużański. Twierdzi, że cała sprawa rozbije się o polityczne rafy, co odwlecze w czasie wprowadzenie. – Mówimy tak naprawdę o bliżej nieokreślonym czasie przyjęcia takiej noweli – mówi prezes Fundacji „Łączka” i autor popularnej serii książek o komunistycznych zbrodniarzach – trzeba być optymistą, żeby wierzyć w to, że stanie się to szybko. Nie wierzę, że zostanie ona uchwalona w tym roku, z kolei w przyszłym jest gorący czas wyborczy. Płużański twierdzi, że wówczas Platforma Obywatelska nie będzie chciała brać na swoje barki projektu dotyczącego Żołnierzy Wyklętych, bo może on być sporym balastem w układaniu ewentualnych relacji koalicyjnych z SLD.
Stąd propozycja publicysty, by szukać możliwości ekshumowania ciał niezależnie od politycznych graczy. Jednym z taki pomysłów było uznanie przez IPN-owskich prokuratorów – m.in. Dariusza Gabrela – terenu „Łączki” jako miejsca zbrodni komunistycznej. To mogłoby, w opinii Płużańskiego, otworzyć możliwość pominięcia żmudnej procedury nowelizacji ustawy.
Fundacja „Łączka”, gdy ważyły się losy trzeciego etapu ekshumacji, napisała w tej sprawie specjalny apel do prokuratora Gabrela. Ten jednak nie odpowiedział.
W IPN są zdziwieni propozycją Płużańskiego. – Nie bardzo wiem o co chodzi Tadeuszowi Płużańskiemu. By przeprowadzić trzeci etap ekshumacji konieczna jest zmiana ustaw – mówi Kurkiewicz.
Płużański nie ma jednak wątpliwości, że sprawę można było spróbować rozwiązać innymi środkami. Fundacja „Łączka” cały czas poszukuje rozwiązań prawnych umożliwiających ekshumację w ramach obowiązujących przepisów. – W IPN-ie poprzestali na ekspertyzach wskazujących, że w obecnym systemie prawnym nic nie da się zrobić. Tak nie musi być. Trzeba szukać rozwiązań – mówi.
A może ktoś nie chce?
Czy możliwy jest scenariusz, że w samym IPN-ie może komuś zależeć na tym, by sprawa ekshumacji rozciągała się w czasie? Przypadek poszukiwania szczątków ofiar komunizmu na warszawskim Służewcu daje wiele do myślenia. Wówczas, z inicjatywy Instytutu, przerwano prace zespołu prof. Krzysztofa Szwagrzyka, bo w ich trakcie odkryto ludzkie szczątki. Gdy prowadzi się ekshumacje, ma w tym jednak nic nadzwyczajnego. Sprawę wzięli jednak pod lupę zawiadomieni prokuratorzy i do czasu wyjaśnienia, czy szczątki należą do ofiar komunistów – ekshumacja została wstrzymana.
Jak to jest więc w tym IPN-ie? Czy ktoś może tam kopać dołki pod zespołem prof. Szwagrzyka? Zapytany o to Tadeusz Płużański odpowiada bardzo enigmatycznie. – IPN trzeba docenić. To jedyna instytucja zajmująca się badaniem zbrodni reżimów totalitarnych i edukacją na ten temat, poprzez wydawanie książek czy organizowanie fantastycznych wystaw – twierdzi. – Ale równocześnie jest to instytucja wplątana w cały system polityczny naszego państwa. A ono od siedmiu lat jest rządzone przez Platformę Obywatelską. Powiedzmy szczerze, że są członkowie PO, którym idea Żołnierzy Wyklętych jest wroga. To odbija się na pracach na Łączce i samym Instytucie Pamięci Narodowej. Ta instytucja siłą rzeczy podlega klimatowi politycznemu i naciskom – dodaje.
Krzysztof Gędłek