Pod pretekstem walki z „islamem politycznym” prawicowa kandydatka na prezydenta Francji, Marine Le Pen chce wprowadzić zasadę „zero symboli religijnych w przestrzeni publicznej”. Z zakazu byłyby zwolnione tylko osoby związane z instytucjami religijnymi, czyli księża, imamowie czy rabini.
– Zastosuję prawo z 2004 roku, czyli prawo zabraniające pokazywania znaków religijnych w szkole i rozszerzę je na całą przestrzeń publiczną. Myślę, że wszyscy Francuzi, także innego wyznania, zrozumieją, że jest to poświęcenie, które ma na celu walkę z islamem politycznym. To leży w interesie narodu – podkreśliła Marine Le Pen.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak informuje tvn24.pl, propozycja prawicowej kandydatki na prezydenta Francji wzbudziła protest organizacji protestanckich i żydowskich, które utrzymują, że przestrzeń publiczna to miejsce, w którym „można i trzeba wyrażać swoje opinie, także te religijne”.
Wprowadzenie zasady „zero symboli religijnych w przestrzeni publicznej” oznaczałoby w praktyce rozszerzenie obecnego zakazu chodzenia w burce również na osoby, które noszą jarmułkę albo krzyżyk. Zakaz dotyczyłby takich miejsc jak środki komunikacji miejskiej, uczelnie, sklepy i ulice. Prawo do noszenia symboli religijnych mieliby jedynie księża, imamowie czy rabini.
Z wypowiedzi Francuzów dla TVN24 BiS wynika, że popierają oni rozszerzenie zakazu i uważają, że sokoro wyznawcom różnych religii przychodzi żyć w jednym kraju, to wszyscy muszą zachowywać się tak samo. Rozdział religii od państwa jest zapisany we francuskiej konstytucji. Zdecydowana większość Francuzów uznaje tę zasadę jako dobro podstawowe i skrupulatnie go przestrzega. „Osoby noszące symbole religijne mają we Francji aż o połowę mniejsze szanse na znalezienie pracy” – informuje stacja.
Źródło: tvn24.pl
MA