Rumuńska Izba Deputowanych poparła wycofanie przez rząd Sorina Grindeanu rozporządzenia wprowadzającego faktyczną bezkarność korupcji. Pomysł wywołał wcześniej gwałtowne protesty społeczne i negatywny oddźwięk międzynarodowy.
Wesprzyj nas już teraz!
Ostatniego dnia stycznia rząd ogłosił pilne rozporządzenie, zgodnie z którym przestępstwo urzędnika skutkujące stratami dla państwa w wysokości mniejszej niż 200 tysięcy lejów (obecnie w przeliczeniu – 190 tysięcy złotych) nie byłoby ścigane z urzędu w trybie postępowania karnego.
W reakcji na tamtą decyzję, zarówno na terenie stolicy kraju, jak i innych miast odbyły się masowe demonstracje, największe od okresu tzw. transformacji ustrojowej.
Pod naciskiem społecznym, 5 lutego gabinet Grindeanu wycofał się z pierwotnej decyzji. Ponad tydzień później Senat jednogłośnie zaaprobował anulowanie rozporządzenia, z którym polemizował także w zdecydowany sposób prezydent Klaus Johannis. Głowa państwa zaproponował ogólnonarodowe referendum dotyczące krytykowanego powszechnie prawa.
Sprawa doprowadziła też do dymisji ministra sprawiedliwości Florina Iordache oraz ministra ds. przedsiębiorczości, handlu i kontaktów ze środowiskiem biznesu, Florina Nicolae Jianu.
Rozporządzenie zmieniające kodeks karny było na rękę Liviu Dragnei, szefowi rządzącej partii. Odpowiada on przed sądem w sprawie wypłacania z kasy państwowej wynagrodzeń dla osób zatrudnianych przez ugrupowanie. Straty skarbu państwa zostały oszacowane na 108 tysięcy lejów.
Źródło: tvp.info
RoM