We wrocławskim szpitalu rozgrywa się dramat 17-letniego Kamila. U chłopca lekarze stwierdzili śmierć mózgu i chcą go odłączyć od respiratora. Pilnują go rodzina i przyjaciele.
Kamil trafił do szpitala po wypadku samochodowym. Lekarze stwierdzili u niego śmierć mózgu i chcieli odłączyć od respiratora. Przy okazji poprosili o zgodę na oddanie organów przez chłopaka. Ojciec się zgodził, ale matka odmówiła. I rozpoczęła walkę. Jej zdaniem bowiem Kamil może z tego wyjść.
Wesprzyj nas już teraz!
Oglądnij wykład na PChTV o śpiączce mózgowej i śmierci człowieka
Matkę wspomagają też przyjaciele Kamila. Jak twierdzą, lekarzom zależy na organach. Na Facebooku wystosowali dramatyczny apel: PROSIMY POMÓŻCIE NAM I PRZYJEŻDŻAJCIE POD SZPITAL! Przy łóżku chłopaka trwają dyżury. Chodzi o to, by przypilnować czy nikt nie odłączy go od respiratora.
Co na to szpital? – Wierzę w kompetencje moich lekarzy – mówi w rozmowie z portalem dr Marek Nikiel, dyrektor szpitala im. Marciniaka. Jego zdaniem decyzja o odłączeniu od respiratora zapada w komisyjnie. – To są pewne procedury, które obowiązują w całej Polsce. Tutaj nie można mówić o błędzie – przekonuje.
Na szczęście sprzeciw wobec decyzji o odłączeniu 17-latka okazał się skuteczny. Dobre wieści przekazali jeszcze w nocy znajomi Kamila. – Był prof. Talar. Powiedział, że Kamil jest na linii, a w którą stronę spadnie – zależy od Kamila. Nie odłączyli Kamila od aparatury podtrzymującej Jego życie. Jest Nadzieja, że przeżyje. Prof. Jan Talar Powiedział że gdy będzie problem, mamy do niego dzwonić i przyjedzie. Prof. Talar ciągle będzie śledził jego stan i leczenie . JESZCZE RAZ DZIĘKUJEMY PROFESOROWI JANOWI TALAROWI! DZIĘKUJEMY…
Źródło: „Polskie Radio”, wpolityce.pl
ged