Donald Tusk już od kilku dni przebywa regularnie w Brukseli, pełniąc funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej. Jednak jak wyliczył „Super Express” pozostawił w Polsce kilka „drobnych” spraw opiewających na sumę… 180 tys. zł.
Chodzi przede wszystkim o lekcje angielskiego. Kancelaria Premiera wydała na nie 100 tys. zł. Tusk uczył się języka w sumie przez 1300 godzin. Robił to, oczywiście, w ramach obowiązków zawodowych, choć przecież nauka języka nie ma wiele wspólnego z opłacanym przez podatników stanowiskiem premiera.
Wesprzyj nas już teraz!
Jakby tego było mało, Tuskowi należy się również 80 tys. zł za niewykorzystany urlop. Premierowi skumulowało się aż 102 dni urlopu. Jak wyliczył „Super Express” to znacznie mniej niż zajęła mu nauka języka angielskiego. Gdyby bowiem podsumować godziny nauki, Tusk – w ramach godzin pracy – uczył się angielskiego aż 162 dni. Czy więc faktycznie premier powinien otrzymać ekwiwalent za niewykorzystany urlop?
Źródło: dziennik.pl/ „Super Express”
ged