Dzisiaj

Leon XIV i Kuria Rzymska. Kto wygra?

(Fot. ABACA / Abaca Press / Forum)

Z Kurią Rzymską papieże nie mają łatwo. Większość sama prosi się o kłopoty, choć zwykle w dobrych intencjach. Leon XIV manifestuje póki co daleko idącą ugodowość. Jak ułożą się ich relacje?

Papież Franciszek Kurii Rzymskiej nie lubił. Można chyba nawet powiedzieć dobitniej: głęboko nie znosił. 24 grudnia 2014 roku wygłosił swoje programowe przemówienie do kurialistów, w którym oskarżył ich o wszystkie możliwe grzechy. Co to była za litania! Czytelnik pozwoli, że krótko przypomnę. Otóż według Franciszka kurialiści:

myślą, że są nienaruszalni i wieczni, jak biblijny głupiec, który nie wierzy, że kiedyś umrze; są nadaktywni, jak Marta przeciwstawiona Marii; sztywni i wyposażeni w serca z kamienia; za dużo planują, to funkcjonaliści; nie potrafią pracować zespołowo; cierpią na „duchowego Alzheimera” (tak wyraził się Franciszek) – nie pamiętają o dobru, jakim obdarzył ich Bóg; rywalizują ze sobą i szukają próżnej chwały; chorują na „egzystencjalną schizofrenię” (znowu dosłowny cytat) – prowadzą podwójne życie, mają tytuły akademickie, ale to hipokryci; plotkują, narzekają, podgryzają, zachowując się jak szatan – ten, który dzieli; to karierowicze i oportuniści, którzy zamiast Boga czczą własnych przełożonych w nadziei na awanse; są obojętni na innych ludzi; to ponuracy, którzy nie potrafią się cieszyć; zabiegają o dobra materialne, bo czują pustkę wewnętrzną; tworzą zwarte kliki i zamknięte kręgi; dążą do władzy.

Wesprzyj nas już teraz!

Uff… To nie żart, Franciszek naprawdę to powiedział – każdy z kategorii grzechów kurialnych opatrując jeszcze swoim szerszym komentarzem. Po takim wystąpieniu, wygłoszonym w drugim roku pontyfikatu, relacje papieża z Kurią nie mogły być najlepsze. To chyba jednak nie przyczyna złych relacji, a raczej skutek.

Jorge Mario Bergoglio mieszkał w Domu św. Marty, a nie w Pałacu Apostolskim. Mówiło się, że w ten sposób daje wyraz swojej skromności, w domyśle: fałszywej. Być może, ale w pierwszej kolejności w Domu św. Marty papież miał po prostu więcej swobody – i mniej kontroli. A kontrolować chciał wszystko sam, bez pośrednictwa kurialistów, którym nie ufał.

Dlatego Kurię Rzymską wielokrotnie manifestacyjnie lekceważył. Trudno zliczyć przypadki decyzji, które podejmował z kompletnym brakiem poszanowania dla kurialnych tradycji. Brak konsultacji z kongregacjami i dykasteriami, podejmowanie decyzji z wąskim kręgiem zaufanych ludzi spoza kurii, nagłe dymisje, ekstrawaganckie (z perspektywy kurialnej) zachowania… To prowadziło niejednokrotnie do wielkiego chaosu. Na przykład kiedy Franciszek opublikował „Laudate deum”, adhortację apostolską o ekologii. Nie skonsultował jej w ogóle z Sekretariatem Stanu, co wywołało ostry zgrzyt dyplomatyczny w relacjach Watykanu z USA. Kiedy ogłosił „Fiducia supplicans”, wielu kurialistów było tak samo zaskoczonych, jak czytelnicy PCh24.pl: jak to, można błogosławić pary LGBT? Potrafił usunąć z urzędu księdza, który od lat pracował w kurii, jeżeli tylko nie spodobało mu się, że ten głosi naukę Kościoła, a nie „rewolucję duszpasterską” Franciszka, co spotkało na przykład arcybiskupa Giacomo Morandiego, albo nawet takie tuzy jak kardynałowie Gerhard Müller czy Raymond Burke. Swoich ludzi chronił za to do upadłego, vide homoseksualnie skrzywienie ks. Battista Rica czy bp Gustavo Zanchetta.

Czy Franciszek miał konkretne powody do tak wielkiej niechęci do Kurii Rzymskiej? To długa historia – i wcale nie tak oczywista, jak mogłoby się wydawać. Żeby ją lepiej zrozumieć, cofnijmy się o 50 lat.

Masoni i wielkie pieniądze

W 2022 roku amerykański kapłan ks. Charles Theodore Murr opisał kulisy śledztwa, jakie na zlecenie papieża Pawła VI przeprowadzono w Watykanie w latach 70. Chodziło o domniemaną przynależność do masonerii niektórych kardynałów lub biskupów pracujących w Kurii Rzymskiej. Papież Montini został poinformowany przez kardynałów Silvio Oddiego oraz Dino Staffę o konkretnych nazwiskach. Paweł VI poprosił o szczegółowe przebadanie tej sprawy arcybiskupa Giovanniego Benellego, późniejszego kardynała.

Benelli nawiązał współpracę z arcybiskupem Edouardem Gagnonem z Kanady, wówczas już kurialistą, później kardynałem. Abp Gagnon zadanie wykonał i przedstawił Pawłowi VI obszerny raport. Papież Montini był jednak schorowany i choć raport odebrał, nie zdążył podjąć żadnych działań. Abp Gagnon przedstawił następnie raport jego następcy, Janowi Pawłowi I. Papież Luciani miał obiecać mu podczas prywatnej rozmowy podjęcie konkretnych działań. Na realizację obietnicy nie pozwoliła jednak jego nagła śmierć. Raport trafił również na biurko św. Jana Pawła II, ale papież niczego nie zrobił. Abp Gagnon według ks. Charlesa Theodore’a Murra nie krył swojego rozczarowania bierność Karola Wojtyły. Według ks. Murra większość kurialistów, których przedstawiono w raporcie, była już w dość sędziwym wieku i Jan Paweł II, nawet jeżeli uznał raport za wiarygodny, mógł wybrać metodę na przeczekanie problemu, nie chcąc wchodzić w otwartą konfrontację.
O kogo konkretnie chodziło? Jednym z oskarżanych o przynależność do masonerii miał być architekt reformy liturgicznej, arcybiskup Annibale Bugnini. W tym przypadku interweniował jeszcze Paweł VI, zsyłając go na placówkę dyplomatyczną do Iranu. Nigdy nie dowiedzieliśmy się, czy Bugnini był masonem, czy nie – ale reakcja papieża na doniesienia była dość wymowna. Szkód to jednak nie naprawiło: reforma liturgiczna Bugniniego pozostała nienaruszona.

Dwa kolejne nazwiska wymieniane przez ks. Murra są równie wielkie. To Jean-Marie Villot oraz Sebastiano Baggio.

Jean-Marie Villot trafił do Kurii Rzymskiej w 1967 roku. Został prefektem Kongregacji ds. Duchowieństwa. Dwa lata później Paweł VI uczynił go sekretarzem stanu, czyli „premierem” Watykanu. Villot pozostał na tym urzędzie do śmierci w 1979 roku. Pod koniec życia wyraźnie chorował. Jeżeli nawet papieże uznali oskarżenia pod jego adresem za wiarygodne, mogli dojść do wniosku, że nie warto toczyć w tej sprawie walki.

Sebastiano Baggio był watykańskim dyplomatą od 1936 roku. Zrobił ogromną karierę, służąc na najwyższych szczeblach dyplomacji w wielu krajach, zwłaszcza Ameryki Południowej. W 1973 roku otrzymał z rąk papieża Pawła VI kluczowy urząd prefekta Kongregacji ds. Biskupów, zyskując wpływ na nominacje biskupie na całym świecie. Według ks. Murra papież Jan Paweł I, zapoznawszy się z raportem abp. Gagnona, chciał usunąć Baggia z urzędu. Odbyli na ten temat rozmowę, bardzo burzliwą.

Dymisja nie została przeprowadzona, bo Jan Paweł I umarł bardzo szybko, zaledwie po 33 dniach pontyfikatu. 

Baggio pozostał na urzędzie do 1984 roku; wówczas św. Jan Paweł II przeniósł go na inne stanowisko, również ważne, ale już nie tak kluczowe jak poprzednie.

W latach 70. w Watykanie rzeczywiście działała masoneria. Chodzi o lożę Propaganda Due, która miała ścisłe powiązania z mafią. Oplotła Bank Watykański, a wokół jej działalności mnożyły się najróżniejsze kryminalne przypadki, z morderstwami włącznie. Wystarczy wspomnieć szefa Banco Ambrosiano Roberto Calviego, który współpracował z Bankiem Watykańskim, kierowanym przez abp. Paula Marcinkusa. Calvi „powiesił się” na moście w Londynie tego samego dnia, kiedy z okna „wypadła” jego współpracownica. To temat na osobny artykuł, ale warto pamiętać: masonerii w Watykanie w latach 70. i 80. nie chodziło tylko o ideologię. Chodziło także – a może przede wszystkim – o pieniądze.

Śledztwo Benedykta XVI

Choć historia brzmi sensacyjnie, nie jest niewiarygodna. Również papież Benedykt XVI zlecił przeprowadzenie wewnętrznego śledztwa w Watykanie. W 2012 roku poprosił trzech kardynałów o to, by przeprowadzili śledztwo dotyczące wewnętrznych problemów Watykanu. Była to bezpośrednia reakcja na głośną aferę Vatileaks, związaną z wyciekiem z Watykanu ważnych i poufnych dokumentów. Benedykt wyznaczył do tego zadania Juliana Herranza, Józefa Tomko oraz Salvatore De Giorgi. Kardynałowie wykonali zadanie i przedłożyli wyniki śledztwa Benedyktowi. Ten nie miał już czasu niczego przedsięwziąć, bo śledztwo zakończyło się krótko przed rezygnacją. Raport Benedykt XVI osobiście przekazał papieżowi Franciszkowi, kiedy spotkali się w Castel Gandolfo. Na zdjęciach uwieczniono duże, białe pudło z dokumentacją. Nigdy nie poznaliśmy jego treści, ale niezwykle wymowny jest fakt, że Benedykt chciał je przekazać Franciszkowi sam, bez pośrednictwa kurialistów, za to na oczach całego świata. Być może Jorge Mario Bergoglio skrupulatnie zapoznał się z treścią tych materiałów i dlatego nie miał później krzty zaufania do Kurii Rzymskiej.

Sprawa Becciu

Sam zresztą miał swoje kłopoty. W 2020 roku wybuchł wielki skandal z kardynałem Angelo Becciu w roli głównej. Hierarcha zainwestował pieniądze Watykanu w luksusową nieruchomość w Londynie, a operacja przyniosła duże straty. W tym samym czasie do więzienia w Australii trafił kardynał George Pell, wcześniej mający zająć się lustracją watykańskich finansów. Australijska prasa twierdziła, że z Watykanu płynęły duże pieniądze na kupowanie rzekomych świadków przestępstw Pella, których naprawdę nigdy nie było. Franciszek wyrzucił Becciu z Kurii Rzymskiej, przeprowadził też reformę finansową odbierając znaczną część kompetencji w tym zakresie Sekretariatowi Stanu, gdzie w kluczowym momencie pracował Becciu. Być może to właśnie ceną za całkowite odcięcie się od Kurii Rzymskiej był gigantyczny chaos, który powodował pontyfikat Franciszka.

Polityka Leona XIV

Leon XIV, jak wszystko na to wskazuje, nie chce iść na konfrontację. W szeregu wystąpień obiecywał zaprowadzanie pokoju i jedności wewnątrz Kościoła, co dotyczy również Kurii Rzymskiej. Wprowadził się do Pałacu Apostolskiego, co jest interpretowane jako sygnał przywrócenia normalnych relacji na linii papież-kurialiści. Leon XIV wie zresztą, że w tym układzie niekoniecznie jest stroną dominująca. Mówił o tym z nutą ironii w przemówieniu, jakie wygłosił 24 maja do przedstawicieli Kurii Rzymskiej.

„Papieże przemijają, Kuria zostaje” – powiedział. „To odnosi się do każdego Kościoła lokalnego, do kurii biskupich. Odnosi się również do Kurii Biskupa Rzymu. Kuria jest instytucją, która przechowuje i przekazuje pamięć historyczną Kościoła, pamięć o posłudze jego biskupów. To bardzo ważne. Pamięć jest kluczowym elementem żyjącego organizmu. Nie jest nakierowana tylko na przeszłość, ale karmi również teraźniejszość i nadaje kierunek przyszłości. Bez pamięci, zgubilibyśmy drogę, nie wiedzielibyśmy, dokąd prowadzi” – stwierdził Leon.

„Chciałbym w tym miejscu, przyjaciele, podzielić się z wami tą pierwszą myślą: pracować w Kurii Rzymskiej oznacza starać się o zachowanie żywotności pamięci Stolicy Apostolskiej, właśnie w tym żywotnym charakterze, o którym przed chwilą mówiłem, tak, żeby można było jak najlepiej sprawować urząd papieski” – dodał.

Następnie upomniał kurialistów, ale bardzo delikatnie, sugerując, by tyle nie plotkowali i nie oburzali się na siebie nawzajem. W tonie było to jednak bardzo dalekie od steku wyzwisk, jakimi kurialistów obrzucił papież Franciszek.

Jak faktycznie ułożą się relacje Leona z Kurią Rzymską, zobaczymy. Od tego może zależeć sukces albo klęska jego pontyfikatu.

Paweł Chmielewski

 

W swojej najnowszej książce Paweł Chmielewski, publicysta i znawca życia Kościoła, rysuje portret nowego papieża. Przedstawia jego życiorys i drogę do papiestwa, zastanawiając się, jak odpowie na kluczowe wyzwania współczesności: od sporów o błogosławienie związków homoseksualnych i Komunię dla rozwodników, po kryzys dialogu międzyreligijnego.

Nowy papież staje przed ogromnym zadaniem: przywrócić jedność, tchnąć w Kościół nową siłę ewangelizacji i wskazać kierunek w zlaicyzowanym świecie. Czy Leon XIV będzie papieżem przełomu?

Ta książka to pierwsza tak wnikliwa próba odpowiedzi.

 

„Leon XIV. Nowy Papież”, Paweł Chmielewski, Wydawnictwo Esprit

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(14)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie