15 września 2025

Papież Leon XIV mówił w wywiadzie o tym, jak rozumie synodalność. Wydaje się, że wizja Ojca Świętego jest tak samo niekonkretna, jak cała dotychczasowa kościelna narracja o tym dziwnym fenomenie.

Papież Franciszek w 2021 roku rozpoczął globalny Proces Synodalny. Przez trzy lata trwały konsultacje na rozmaitych szczeblach życia kościelnego – od parafii i diecezji, przez kontynenty aż po Kościół powszechny. Owocem tego czasu stał się „Dokument Finalny” z października 2024 roku, który Ojciec Święty włączył do Magisterium. W listopadzie ubiegłego roku Franciszek dołączył do tego „Dokumentu” krótką „Notę”, gdzie wskazał na swój znany projekt decentralizacji doktrynalnej i moralnej Kościoła, o czym pisał już w adhortacjach „Evangelii gaudium” (2013)” oraz „Amoris laetitia” (2016).

Na krótko przed śmiercią papież postanowił przedłużyć Proces Synodalny. Wraz z kardynałem Mario Grechem, sekretarzem generalnym Synodu Biskupów, opublikował nowy harmonogram procesu synodalnego. W najbliższych latach mają odbywać się dalsze konsultacje, a biskupi są zobowiązani do wdrażania w życie „Dokumentu Finalnego”. Ostatnim aktem synodalności ma być bezprecedensowe Zgromadzenie Kościelne w 2028 roku – spotkanie biskupów i świeckich, jak dotąd o niesprecyzowanym charakterze.

Wesprzyj nas już teraz!

W lipcu tego roku papież Leon XIV spotkał się z przedstawicielami Sekretariatu Synodu i zatwierdził dokument dotyczący kolejnych lat synodalności, jaki został mu przedłożony. W ten sposób utrzymał w mocy zarządzenie papieża Franciszka o przedłużeniu Procesu Synodalnego do roku 2028.

Część krytyków synodalności wskazuje, że cały ten proces wydaje się być opatrzony na rozmiękczenie nauki Kościoła katolickiego, tak, by umacniać zasadę „jedności w różnorodności” – pozwalać biskupom i świeckim w poszczególnych krajach na rozwijanie swojej własnej wersji katolicyzmu, na przykład w odniesieniu do ważnych zagadnień moralnych czy nawet doktrynalnych.

Inni, mniej sceptyczni, nie podzielają takich obaw, ale uważają, że synodalność jest w każdym razie gigantyczną stratą czasu, bo proces nieustannych konsultacji i debat ostatecznie do niczego nie prowadzi.

Entuzjaści synodalności nie formułują, oczywiście, żadnej krytyki, ale jak dotąd nie przedstawili żadnych konkretnych definicji tego, czym synodalność jest. Takiej definicji nie zawiera żaden z kościelnych dokumentów, nawet wspomniany „Dokument Finalny”. To o tyle zaskakujące, że Franciszek ogłosił synodalność „konstytutywnym wymiarem Kościoła”, twierdząc, że to sam Bóg chce, aby Kościół był „synodalny”.

W praktyce na ogół sprowadza się synodalność do narracji o tym, że należy odejść w Kościele od ściśle hierarchicznego modelu władzy na rzecz większego włączenia świeckich w procesy decyzyjne. Taką narrację wspiera też „Dokument Finalny”, który – gdyby wybrać z niego tylko twarde konkrety – proponuje Kościołowi ustanawianie rozmaitych ciał partycypacyjnych i doradczych, tak, by biskupi musieli w większej mierze kierować się refleksją świeckich czy księży podczas podejmowania decyzji.

Wydaje się, że papież Leon XIV wspiera właśnie tego rodzaju rozumienie synodalności – jako sposobu działania w Kościele, który przełamuje ściśle hierarchiczne zarządzanie.

Ojciec Święty mówił o tym w wywiadzie, jakiego udzielił amerykańskiej dziennikarce Elise Ann Allen z „Crux”. Allen przygotowała biografię papieża; z racji na jego osobisty udział książka będzie mieć najpewniej pół-oficjalny charakter. Na portalu „Crux” zamieszczono fragment przeprowadzonego wywiadu, w tym część dotycząca synodalności.

Synodalność jest postawą, otwartością, wolą zrozumienia. Odnośnie Kościoła oznacza, że każdy członek Kościoła ma głos i rolę do odegrania poprzez modlitwę, refleksję… w procesie. Może się to dziać na wiele sposobów, ale w oparciu o dialog i wzajemne poszanowanie. Łączenie ludzi i rozumienie, że relacja, interakcja, tworzenie możliwości spotkania – to istotny wymiar naszego życia jako Kościoła – powiedział Leon XIV.

Jak podkreślił, niektórzy biskupi czy księża mogli czuć się zagrożeni przez synodalność, obawiając się, że synodalność odbierze im autorytet. – Nie o to chodzi w synodalności, a może wasza idea tego, czym jest wasz autorytet, nie jest właściwa, jest błędna – dodał.

Według papieża synodalność ma prowadzić do Kościoła, który „skupia się nie tyle na hierarchii instytucjonalnej, co raczej na poczuciu «my razem», «nasz Kościół». Każda osoba z jej osobistym powołaniem, księża, świeccy, biskupi, misjonarze, rodziny. Każdy z jego osobistym powołaniem, które otrzymał, ma rolę do odegrania, może coś dać. Szukamy wspólnie drogi, by wzrastać i iść razem jako Kościół” – zaznaczył. Zdaniem Ojca Świętego synodalność może wiele zaoferować światu, bo jest „antidotum na polaryzację”.

Nie chodzi o próbę przekształcenia Kościoła w rodzaj demokratycznego rządu. Jeżeli spojrzymy na różne kraje na świecie, to zobaczymy, że demokracja niekoniecznie jest doskonałym rozwiązaniem wszystkiego – stwierdził papież, jeszcze raz podkreślając, że synodalność oznacza wspólne działanie w Kościele.

Jak widać, niewiele z tego wynika. Również papież Franciszek często podkreślał, że synodalności nie należy mylić z demokratyzacją. Problem w tym, że fakty sugerują coś innego. Przykładem jest choćby sposób przyjęcia wspomnianego „Dokumentu Finalnego” z października 2024 roku. Teoretycznie został przegłosowany na „Synodzie Biskupów”. W zgromadzeniu oprócz biskupów brali jednak udział także księża, zakonnicy i zakonnice oraz ludzie świeccy obojga płci. Tak naprawdę nie był to zatem „Synod Biskupów”, ale raczej spotkanie reprezentantów wszystkich „stanów” Kościoła. Biskupi mieli wprawdzie liczbową przewagę, ale ich głos każdego z nich ważył tyle samo, co głos innych uczestników zgromadzenia.

Papież Franciszek włączył „Dokument Finalny” do Magisterium, co oznacza, że mamy do czynienia z przyjęciem przez Kościół katolicki dokumentu przyjętego raczej na demokratyczny niż hierarchiczny sposób. Z dotychczasowych wypowiedzi kardynała Mario Grecha wynika, że podobny model działania ma zostać przyjęty również na Zgromadzeniu Synodalnym 2028 roku. Można zatem twierdzić, że synodalność nie oznacza demokratyzacji – ale co w takim razie oznacza w praktyce? Demo-kracja to rządy ludu, szerokich mas społecznych. Są przeciwieństwem arysto-kracji, czyli rządów elity. Synodalność w dość wyraźny sposób rozbija model arystokratyczny, wprowadzając właśnie silny komponent demokratyczny. Wszystko pozostaje oczywiście poddane monarchicznej władzy papieża, ale pytanie, czy jest to monarchia rzeczywista, czy raczej pozorna. To zasadne w kontekście wspomnianego wcześniej projektu „decentralizacji” Kościoła.

Skoro coraz więcej rzeczy ma być rozstrzyganych na poziomie lokalnym, papieska monarchiczna władza nic do tego nie ma. O różnych aspektach moralności, doktryny czy dyscypliny w rosnącej mierze decyduje się na poziomie lokalnym. Zgodnie z „Dokumentem Finalnym”, decyzję podejmuje wprawdzie biskup, ale musi korzystać z rozmaitych ciał doradczych i nie powinien ignorować ich woli. W sumie zatem nawet jeżeli na gruncie synodalności Kościół katolicki nie przekształca się w typową demokrację liberalną, to trudno zaprzeczyć, że cały proces jest jednak faktycznie demokratyzacją Kościoła – może nie pełną, ale w każdym razie znaczącą.

Jaki dokładnie kształt przybierze Proces Synodalny za pontyfikatu Leona XIV, zobaczymy. W dokumencie z lipca tego roku Sekretariat Generalny Synodu Biskupów wyraził oczekiwanie, że biskupi będą implementować „Dokument Finalny” i raportować do Watykanu postępy ze zmian synodalnych. Wszystko rozstrzygnie się jednak dopiero w roku 2028, kiedy Stolica Apostolska zorganizuje zapowiadane Zgromadzenie Synodalne. Wtedy naprawdę zobaczymy, na ile synodalna demokracja rzeczywiście przekształca sposób funkcjonowania Kościoła.

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(11)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie