Jeszcze w trakcie kampanii wyborczej lewicowi działacze i politycy Patii Demokratycznej wskazywali, iż po dojściu Donalda Trumpa do władzy, USA wstrzyma dotacje dla niektórych inicjatyw oenzetowskich. Obawiano się zwłaszcza o środki na działalność Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Zgodnie z nowymi zasadami ekipa Trumpa przewiduje cofnięcie części funduszy, a inne mają być przekierowane.
Pieniądze amerykańskich podatników nie trafią do tych agend ONZ, które sprzyjają państwom sponsorującym terroryzm albo łamiącym prawa człowieka i wolność religijną – przewiduje prezydencki dekret.
Wesprzyj nas już teraz!
Projekt rozporządzenia Trumpa przewiduje powołanie specjalnej komisji, która będzie wydawała rekomendacje odnośnie tego, do których agend oenzetowskich fundusze USA powinny trafić. Ilość środków ma być zmniejszona, a niektóre dotacje mają być przesunięte zgodnie z interesami polityki USA.
„Celem dekretu jest zapewnienie większej spójności w zakresie realizacji polityki zagranicznej i interesów narodowych USA w związku ze środkami przeznaczanymi na wsparcie Organizacji Narodów Zjednoczonych i innych organizacji międzynarodowych” – stwierdzono w rozporządzeniu.
Środki nie trafią do agencji ONZ, które są uznawane za „kontrolowane lub pod znacznym wpływem” państw wspierających terroryzm albo systematycznie łamiących prawa człowieka.
Wg Departamentu Stanu USA w roku obrotowym 2016 przekazały 10,48 mld dol. organizacjom międzynarodowym. 1,3 mld dol. trafiło do NATO i Unii Afrykańskiej. Ponad 8 mld dol. otrzymało ONZ. Główni beneficjenci dotacji amerykańskiej to: Urząd Wysokiego Komisarza do Spraw Uchodźców (UNHCR) – 1,5 mld dol., Światowy Program Żywnościowy (WFP) – 1.3 mld dol., Fundusz Dzieci (UNICEF) – 0,5 mld dol., Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) – 0,3 mld dol., Organizacja NZ ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) – 0,1 mld dol.
USA są zdecydowanie największym pojedynczym darczyńcą oenzetowskich instytucji. Dotacje amerykańskie niekiedy stanowią 22 lub więcej procent ich rocznych budżetów.
Projekt Trumpa przewiduje nie tylko zmniejszenie dotacji, ale także całkowite cofnięcie w uzasadnionych przypadkach. Pretekstem może być zasiadanie w głównych organach poszczególnych funduszy ONZ przedstawicieli potępianych przez USA krajów. Na przykład obecnie Amerykanie za kraje sponsorujące terroryzm uważają: Iran, Syrię i Sudan.
Przedstawiciele Iranu i Sudanu znaleźli się np. w 98-członkowym Komitecie Wykonawczym UNHCR. Są także w zarządzie WFP. Ponadto, rada WFP obejmuje siedem innych krajów: Afganistan, Chiny, Kongo, Egipt, Libię, Rosję, i Arabię Saudyjską, które notorycznie łamią „prawa człowieka”.
W organie wykonawczym FAO zasiadają przedstawiciele: Afganistanu, Algierii, Kamerunu, Chin, Kongo, Egiptu, Gwinei Równikowej, Etiopii, Kataru, Rosji i Arabii Saudyjskiej.
Prawie jedna trzecia zarządu WHO to liderzy Algierii, Burundi, Chin, Kongo, Demokratycznej Republiki Konga, Erytrei, Gambii, Kazachstanu, Libii, Rosji i Wietnamu.
W zarządzie UNICEF-u znajdują się przedstawiciele Iranu. Białorusi, Kamerunu, Chin, Kuby, Erytrei, Etiopii, Libii, Rosji i Arabia Saudyjskiej.
Spośród stu dziewięćdziesięciu trzech państw członkowskich Organizacji Narodów Zjednoczonych. USA za pośrednictwem swoich podatników wpłaca więcej do budżetu agend ONZ niż łącznie 176 krajów.
Jak donosił jesienią tego roku Council for Foreign Relations, wielu dyplomatów amerykańskich, którzy byli zatrudnieni w agendach oenzetowskich była przerażonych zwycięstwem Trumpa. Obawiając się o przyszłość, zaczęli z konieczności szukać nowego zatrudnienia.
Źródło: cnsnews.com., AS.