„To zwycięstwo miłości nad nienawiścią i podkreślenie zaangażowania UE w równe prawa. Wszyscy, którzy nadal trzymają się dyskryminacji, mogą pożegnać się z unijnymi funduszami”, triumfował agitator gender-owego lobby przy Parlamencie Europejskim – Pierre Karleskind. Wiceprzewodniczący intergrupy ds. LGBT komentował w ten sposób informacje, że przyznawane przez Brukselę środki nie trafią do polskich samorządów, które przyjęły uchwały w obronie rodziny.
O pozbawieniu konserwatywnych samorządów dopływu środków z UE dowiadujemy się z listu skierowanego do Karleskinda przez komisarzy KE. Elisa Ferreira – odpowiedzialna za reformy i politykę spójności oraz Nicolas Schmitt, zajmujący się rynkiem pracy i „sprawami społecznymi”, poinformowali w piśmie, że zgodnie z treścią porozumienia Polski z Unią, fundusze spójności mogą zostać wstrzymane względem podmiotów podejmujących „jakiekolwiek działania dyskryminujące”.
Za takie właśnie eurokraci uznali dokumenty samorządów deklarujące przywiązanie do tradycyjnej rodziny i zamiar jej prawnego i politycznego wsparcia. „Ta klauzula obejmuje gminy, powiaty i województwa. Komisja będzie nadal monitorowała sytuację na miejscu i oczekuje ona od Polski, że rygorystycznie będzie przestrzegać tej klauzuli”, wyjaśniali brukselscy urzędnicy.
Wesprzyj nas już teraz!
„Wiadomość do polityków z tych regionów jest jasna: dyskryminujesz, nie dostajesz ani grosza z Unii Europejskiej”, komentował agitujący na rzecz lobby LGBT Karleskind. Europoseł przekonywał również, że pozbawienie regionów niechętnych tęczowej opresji środków unijnych to oznaka zaangażowania eurokratów w walkę o … „równe prawa”.
W 2019 roku szereg polskich samorządów – w tym niemal 200 gmin i powiatów oraz 5 województw – przyjęło uchwały w obronie rodziny i tradycyjnych wartości społecznych, w których wyrażano przywiązanie do instytucji małżeństwa – związku kobiety i mężczyzny i zgodnych z naturalnym porządkiem ról płciowych. Sygnatariusze zobowiązywali się chronić ten zdrowy porządek oraz wyrażali sprzeciw wobec nurtów dążących do jego zniszczenia, takich jak lobby LGBT i ideologia gender.
W skutek prowokacji jednego z agitatorów tęczowego środowiska- Barta Staszewskiego- samorządy, które przyjęły zdrowo-rozsądkowe uchwały, zaczęto nazywać „strefami wolnymi od LGBT”. Aktywista tabliczki z takim napisem umieszczał przy tablicach wjazdu do miejscowości – powodując lawinę kontrowersji. Zachodni odbiorcy przekonani byli, że podobne oznaczenia rzeczywiście umieszczone były przez lokalne władze.
Źródła: euractiv.pl, PCh24.pl
FA