W centrum Bejrutu doszło dziś do ataku na siedzibę premiera. Protestujący domagali się jego dymisji w związku z piątkowym zabójstwem szefa libańskiego wywiadu. Służby bezpieczeństwa użyły gazu łzawiącego, padły strzały ostrzegawcze.
Protestujący ruszyli na rządowy budynek tuż po pogrzebie generała Wissama al-Hassana. Demonstranci nieśli sztandary antysyryjskiego Ruchu Przyszłości, chrześcijańskich Sił Libańskich i czarne flagi islamistów. Służby broniące siedziby premiera rozpyliły gaz łzawiący, oddano także strzały ostrzegawcze. Co najmniej dwie osoby straciły przytomność.
Wesprzyj nas już teraz!
Al-Hassan znany był z antysyryjskiej postawy, zginął w piątek w zamachu bombowym w chrześcijańskiej dzielnicy Bejrutu. W zamachu zginęło dodatkowo siedem osób a ok. 80 zostało rannych. Szef wywiadu prowadził śledztwo, które wskazało na udział Syrii i Hezbollahu w zamordowaniu premiera Rafika Haririego w 2005 roku.
Syn Haririego Saad apelował o zachowanie spokoju. – Chcemy spokoju, rząd powinien ustąpić, ale chcemy, by to się stało w pokojowy sposób. Wzywam wszystkich, którzy są na ulicach, by się wycofali – powiedział Hariri – przywódca Ruchu Przyszłości – w trakcie telewizyjnego wystąpienia. Do ustąpienia wezwała także opozycja.
Jeszcze przed piątkowym zamachem sytuacja w Libanie była wyjątkowo napięta, dochodziło do starć sympatyków Assada i jego przeciwników. – Wszystko wskazuje na to, że to rozlewanie się syryjskiej tragedii – tak śmierć generała al-Hassana ocenił francuski minister spraw zagranicznych Laurent Fabius.
Źródło: TVP.info
mat