Gwałtownie pogarsza się sytuacja w Libii. Bojownicy Państwa Islamskiego wypierani z Iraku i Syrii mają nową warownię w bogatym w zasoby ropy państwie północnoafrykańskim – ostrzega amerykański sekretarz stanu John Kerry.
– Jak każdy wie, kraj ten ma zasoby. Nie chciałbym, aby samozwańczy kalifat miał dostęp do miliardów przychodu z tytułu eksploatacji złóż ropy – mówił we wtorek John Kerry na konferencji z udziałem ministrów spraw zagranicznych z 23 krajów, które tworzą trzon koalicji walczącej z Państwem Islamskim.
Wesprzyj nas już teraz!
Zarówno Kerry, jak i minister spraw zagranicznych Włoch Paolo Gentiloni potwierdzili, że radykalne grupy islamistyczne rozszerzają swoją obecność w Libii. Przenoszą się z Iraku i Syrii. Rekrutują nowych dżihadystów i umacniają swoje wpływy.
We wspólnym oświadczeniu ministrowie spraw zagranicznych wyrazili zaniepokojenie „rosnącym wpływem” Państwa Islamskiego w Libii. Zapewnili o wsparciu dla rządu narodowego w jego wysiłkach na rzecz ustanowienia pokoju i bezpieczeństwa.
Kerry wykluczył – przynajmniej w najbliższej przyszłości – amerykańską interwencję militarną w kraju rządzonym niegdyś przez Mu’ammara al-Kaddafiego. Polityk zastrzegł jednak, że to może się zmienić, jeśli „wydarzenia przyjmą niekorzystny obrót, tj. jeśli np. broń masowego rażenia miałaby dostać się w ręce niewłaściwych osób”.
Libia od 2011 r., tj. od czasu obalenia wieloletniego dyktatora Kadafiego, znajduje się w stanie chaosu. W kraju rywalizują o wpływy dwa rządy, a podejmowane przez Zachód inicjatywy mające doprowadzić do powstania rządu jedności narodowej nie przynoszą efektów.
W libijskim Benghazi zginął m.in. amerykański ambasador Christopher Stevens, który jak stwierdzono w słynnym raporcie generałów – prowadzonym niezależnie od instytucji państwowych przez byłych agentów CIA, generałów i admirałów – był pierwszym w historii USA wysłannikiem do al-Kaidy.
Członkowie komisji, którzy przeprowadzili niezależne śledztwo ujawnili, że Christopher Stevens – zabity wraz z trzema innymi komandosami 11 września 2012 r., w rocznicę ataku na World Trade Center – przed upadkiem Kadafiego, jak i później, już jako ambasador USA w Libii po obaleniu Kadafiego, pełnił „tajną misję”, która miała związek z atakiem w Bengazi. Realizował tajny projekt administracji Baracka Obamy polegającej na dozbrajaniu dżihadystów w Libii i Syrii.
Komisja Obywatelska uznała, że „Stany Zjednoczone były w pełni świadome i ułatwiały dostarczanie broni dla zdominowanych przez Al-Kaidę rebelianckich bojówek podczas przewrotu w 2011 roku w Libii”.
Raport potwierdził, że „AQIM – libijska bojówka islamskich dżihadystów i inne islamskie grupy terrorystyczne biorące udział w rebelii, były bardzo dobrze znane amerykańskim urzędnikom, odpowiedzialnym za politykę w Libii”.
„Rebelianci nie ukrywali swoich powiązań z Al-Kaidą, otwarcie manifestowali czarną flagę islamskiego dżihadu i wypowiadali się na jej tle” – komentował jeden z autorów raportu John Rosenthal.
„Mimo to, Biały Dom oraz starsi członkowie Kongresu celowo i świadomie prowadzili politykę udzielania materialnego wsparcia organizacjom terrorystycznym, by obalić przywódcę, który ściśle współpracował z Zachodem, aktywnie zwalczając Al-Kaidę” – czytamy w raporcie.
W sprawozdaniu stwierdzono, że polityka Białego Domu doprowadziła do „kompletnego chaosu w Libii i w wielu regionach Afryki Północnej”, zakłóceń przemysłu naftowego w Libii, rozprzestrzeniania się niebezpiecznej broni (w tym rakiet ziemia-powietrze i wzmocnienia pozycji organizacji dżihadystów).
Wedle śledczych, na początku 2011 roku – zanim Kadafi został obalony – Christopher Stevens przybył do Bengazi na statku towarowym jako „posłannik do libijskich rebeliantów”, co w zasadzie oznacza – jak tłumaczyła była oficer operacyjny CIA, a obecnie wiceprezes instytutu badawczego w waszyngtońskim Center for Security Policy, Clare Lopez – że „Christopher Stevens był pierwszym amerykańskim wysłannikiem, który miał porozumieć się z Al-Kaidą”.
Stevens pośredniczył w dostarczaniu broni bojówkom Al-Kaidy w Libii. Wedle raportu „broń była produkowana w fabrykach w Europie Wschodniej i wysyłana do centrum logistycznego w Katarze. Broń była finansowana przez Zjednoczone Emiraty Arabskie i dostarczana poprzez Katar, głównie na statkach, być może samolotami do Bengazi”. Do rebeliantów docierały głównie kałasznikowy, granty i rakiety ziemia-powietrze.
Po obaleniu Kadafiego, Stevens został mianowany ambasadorem USA w Libii. Miał dalej koordynować przepływ broni, tym razem z Libii do grup dżihadystów w Syrii, z których część przeszła na stronę al-Nusra, a część na stronę ISIS.
Kevin Shipp, były ekspert kontrwywiadu CIA uważa, że po ataku w Bengazi, Biały Dom starał się tuszować rolę, jaką odgrywał Stevens w Libii. Obawiano się, że ujawniona zostanie prawda dotycząca dozbrajania dżihadystów przez Amerykę.
Źródło: washingtonpost.com, Pch24.pl
AS