Według „Rzeczpospolitej” likwidacja sądów może spowodować, że 35 tysięcy trwających procesów trzeba będzie zacząć od nowa. Jak informuje dziennik, takie zagrożenie wynika z planowanej na 1 stycznia reformy przygotowanej przez ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina. Zniknie wówczas 79 najmniejszych sądów rejonowych.
Wskutek przeniesienia kilkuset sędziów, sprawy prowadzone w likwidowanych sądach trzeba będzie powtarzać – twierdzi część prawników. Według szacunków „Rzeczpospolitej”, może chodzić o 5 tysięcy procesów karnych i blisko 30 tysięcy spraw cywilnych.
Wesprzyj nas już teraz!
Ponowne rozpoczęcie procesów oznacza generowanie kolejnych kosztów i wydłużenie czasu oczekiwania na wyrok. Obecnie przeciętna rozprawa przed sądem cywilnym trwa 8 miesięcy, zaś sprawy karne rozstrzygają się średnio po pół roku. Tymczasem resort sprawiedliwości zapewnia, że nawet trwające sprawy przejdą do nowych sądów i tam będą kończone.
Każdy z procesów trzeba będzie na nowo rozpocząć, oczywiście wydłuży to czas oczekiwania na wyrok, który obecnie wynosi w przypadku procesu karnego średnio sześć miesięcy. Dwa miesiące dłużej czeka się na wyrok w procesie cywilnym. Istnieje zagrożenie, że czas ten wydłuży się nawet dwukrotnie.
– Zasada bezpośredniości procesu karnego wymaga prowadzenia całości sprawy przez jeden skład sędziowski – uważa Michał Królikowski, wiceminister sprawiedliwości. Jego zdaniem sprawą drugorzędną jest to, który sąd rejonowy wyda wyrok w sprawie, jeżeli skład sądu się nie zmieni.
luk