W czwartek rząd podjął decyzję o wprowadzeniu limitu cen gazu oraz pakietu pomocowego o wartości 200 mld euro. Zadecydowano także o rezygnacji z zapowiadanej, budzącej kontrowersje opłaty gazowej, którą mieli ponosić konsumenci.
„Wprowadzamy tarczę ochronną. Ceny muszą spaść” – oświadczył kanclerz Olaf Scholz podczas wspólnej konferencji prasowej z ministrem gospodarki Robertem Habeckiem (Zieloni) i ministrem finansów Christianem Lindnerem (FDP).
Jak oświadczył szef rządu, wprowadzane rozwiązania powinny sprawić, by „ceny energii spadły szybko, i aby wszyscy mogli to odczuć”. „Tak więc nikt nie musi się martwić, myśląc o jesieni i zimie, o Bożym Narodzeniu i przyszłym roku, a także o rachunkach, które niektórzy już otrzymali” – dodał Scholz.
Wesprzyj nas już teraz!
Pakiet pomocowy ma zostać sfinansowany z dodatkowych kredytów, które muszą zostać zaciągnięte jeszcze w tym roku. Jak podkreślił kanclerz, działania te są „bardzo daleko idącym i dramatycznym krokiem”. Środki trafią do Funduszu Stabilizacji Gospodarki, który utworzono podczas pandemii w 2020 roku. Wraz z poprzednimi, wdrożonymi już pakietami ulg, kwota przeznaczona na walkę ze skutkami wysokich cen energii elektrycznej ma wzrosnąć do 300 mld euro.
Minister Habeck poinformował, że wprowadzany obecnie limit cen gazu powinien obowiązywać do zakończenia kolejnej zimy, czyli marca/kwietnia 2024 roku. „Zdecydowaliśmy się na obronę przed tą wojną energetyczną, aby złagodzić konsumentom i gospodarce skutki niedoborów energii oraz by zyskać czas na przygotowanie się do nowej normalności po kryzysie” – dodał minister Lindner.
„Przez ostatnie dni rząd dyskutował o projekcie limitu cen gazu. Problemy z finansowaniem były spowodowane tym, że Lindner bezwzględnie chciał zastosować się w nadchodzącym roku do hamulca zadłużenia” – wyjaśnia portal dziennika „Bild”.
Jak dodaje „Bild”, „na pierwszy rzut oka limit cen gazu to dobra wiadomość dla każdego, kto musi opłacić rachunek”. Z drugiej strony ekonomiści ostrzegają jednak, że limit ten może napędzać i tak już wysoką inflację. (PAP)