Nagłe odwołanie Tomasza Lisa z funkcji redaktora naczelnego tygodnika „Newsweek” skomentował w mediach społecznościowych rozczarowany tą decyzją ksiądz Kazimierz Sowa.
Dobiegła końca dziesięcioletnia „kadencja” dotychczasowego redaktora naczelnego tygodnika „Newsweek Polska”. Informacja została przekazana we wtorek. Wydawca napisał w komunikacie: „Zarząd Ringier Axel Springer Polska i Tomasz Lis zadecydowali o zakończeniu współpracy”.
Sam zainteresowany podsumował to w mediach społecznościowych: „Jest czas powitań i czas pożegnań. Serdecznie dziękuję moim koleżankom i kolegom z Newsweeka za dziesięcioletnią wspólną pracę, fascynującą przygodę w niezwykłych czasach. Newsweek jest w doskonałych rękach i ma przed sobą świetną przyszłość. Powodzenia”.
Wesprzyj nas już teraz!
Politycznie i światopoglądowo zaangażowany styl dziennikarza-celebryty podobał się wielu odbiorcom sympatyzującym z tak zwaną totalną opozycją. Był wśród nich krakowsko-warszawski ksiądz Kazimierz Sowa, który skomentował dymisję.
„Tomek Lis poza Newsweekiem i to odwołanie w trybie, jakie do tej pory było znane raczej z gmachu przy Woronicza, to nie jest najlepszy znak ani dla innych dziennikarzy, ani generalnie dla mediów” – uznał liberalny duchowny na swym profilu facebookowym.
„Aha, jeszcze jedno – jego wstępniak z aktualnego numeru Newsweeka to nie diagnoza. To smutna rzeczywistość. I podtrzymuję, że dla symetrystów jest osobne miejsce w piekle” – dodał były szef Radia Plus.
Artykuł o którym mowa, to trzykolumnowa analiza dowodząca, że ogół znaczących mediów w Polsce został przejęty przez Prawo i Sprawiedliwość. Pozostały jedynie nieliczne niezależne wyspy wolności, oczywiście na lewicy.
„Niezmiennie wierzę, że PiS może przegrać wybory i stracić władzę, ale z przykrością stwierdzam, że jeśli tak się stanie, to raczej mimo mediów niż dzięki mediom. Najbliższe wybory da się wygrać, ale na tak zwane wolne media niech demokraci nie liczą. Muszą dać radę sami” – zakończył swój wywód Tomasz Lis.
Źródła: DoRzeczy.pl, Facebook, PCh24.pl
RoM