To miał być wyjątkowy pontyfikat. Jednak po trzech latach od wyboru na Stolicę Piotrową kardynała z Argentyny wyraźnie widać, że tzw. efekt Franciszka, który miał przynieść ożywienie wiary w Kościele, nie działa, a Kościół jest coraz bardziej podzielony. To pontyfikat sprzeczności – wylicza Paweł Lisicki w tygodniku „Do Rzeczy”.
Mijają trzy lata od czasu kiedy kard. Jorge Mario Bergoglio, SI zasiadł na Stolicy Piotrowej. Wybór ten budził liczne obawy, ale i nadzieje. Jak przypomniał Lisicki, papież miał zająć się reformą Kurii i rozprawić się z pedofilią, ale de facto żadna z tych spraw nie została wykonana do końca. Jak zauważył publicysta, dziś łatwiej też wskazać na te negatywne, niż pozytywne zmiany. „Pierwszym i najważniejszym efektem jest chaos. Strumień kolejnych wypowiedzi, z których jedne zaprzeczają drugim, gigantyczna kakofonia i nieład sprawiają, że bardzo trudno opisać przesłanie papieża w spójny sposób.” – napisał Lisicki.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak celnie przypomniał publicysta, „Ojciec Święty potrafi w jednym zdaniu ogłosić, że nie wolno mieszać się do polityki, by w następnym stwierdzić, że Donald Trump, kandydat na prezydenta USA, nie jest chrześcijaninem, bo wspiera budowę wyższego muru na granicy z Meksykiem; zadeklarować, że w Europie mamy do czynienia z inwazją Arabów, by za chwilę wezwać do otwarcia się na muzułmańskich przybyszów. Potrafi powiedzieć, że naturalną rodziną jest związek kobiety i mężczyzny, by potem, gdy w Rzymie miało dojść do ponadmilionowej demonstracji przeciw legalizacji związków homoseksualnych, zrobić wszystko, by nie pokazać, że cieszy się ona jego poparciem; napomykać o przeszłości chrześcijańskiej Europy i dawać za wzór laicką Francję, mówić o potrzebie wiary i deklarować, że nie jest ona potrzebna, nazywać aborcję złem i jednocześnie sugerować, że walce z nią Kościół poświęca zbyt wiele uwagi.” To sprawia – jak ocenił Lisicki – że „w całym tym galimatiasie nie sposób się dowiedzieć, o co chodzi”.
Publicysta zauważył również, że za pontyfikatu Franciszka nie nastąpiło spodziewane ożywienie wiary. Za to w Kościele widoczne są coraz mocniejsze podziały. „Tzw. efekt Franciszka, czyli wzrost praktyk religijnych, jeśli w ogóle nastąpił, to już się skończył, a ogłoszony przez Ojca Świętego Rok Miłosierdzia ożywienia wiary, przynajmniej dającego się uchwycić statystycznie, nie przyniósł. Kościół zdaje się podzielony jak nigdy, a katolicyzm traci resztki wpływów na życie publiczne” – podsumował Lisicki.
Źródło: „Do Rzeczy”
MA