17 listopada 2021

Lista hańby wydłuża się wraz z kryzysem na granicy

W Polsce im ciasno i duszno, wszystko wadzi i przeszkadza. Co jakiś czas ogłaszają, że jeśli wydarzy się to czy tamto (w tym miejscu pada jakiś konkret, na przykład dotyczący wyniku wyborów), wówczas już na pewno opuszczą „ten kraj”, w którym żyją jak na zesłaniu. Nigdy jednak nie wyjeżdżają. Aktorzy, pieśniarze, posłowie i dziennikarze – jeśli nie zrobią tego sami, zawsze znajdzie się ktoś, kto podsunie im mównicę czy mikrofon; udostępni łamy by mogli wyznać, jak bardzo cierpią w zaściankowej Polsce. Tak jak gdyby przeczuwali, że muszą co jakiś czas podbić swój „paszport celebrycki”, bo inaczej ich kariera rozwieje się jak dym. Ostatnią okazją do erupcji ojkofobicznych uprzedzeń stał się kryzys na wschodzie kraju.

Ich świat bazuje na efekcie chwili i silnych emocjach. Stąd wielu pewnie szczerze wierzy, że w Iraku czy Maroku trwa wojna, przed której okrucieństwami uciekają zwłaszcza zdrowi, młodzi mężczyźni. Każdy migrant o śniadej czy ciemnej karnacji otrzymuje od celebryckiego światka automatyczny status uchodźcy. Nie dotyczą go też żadne restrykcje sanitarne. Pozazdrościć może niejeden Europejczyk, o mieszkańcach Australii nie wspominając.

Najpierw na granicy z Białorusią mieliśmy do czynienia z niewielką grupą a sytuacja nie wydawała się na pierwszy rzut oka groźna. Sprinty posła Sterczewskiego, do których internetowi śmieszkowie dorabiali kabaretową muzykę, mogły mieć jeszcze zabawny wydźwięk. Z czasem było już coraz mniej wesoło. Intruzów przybywało a w mediach narastał groźny pomruk wrogości wobec polskich służb granicznych, wojska, policji. Z czasem, w miarę rozwoju sytuacji niektórzy autorzy tego typu wystąpień zdobyli się na refleksję, uznali, że poszli jednak zbyt daleko. Nawet posłowie podczas debaty o sytuacji na granicy nie odbyli rytualnych igrzysk, tylko stonowali emocje. Wciąż jednak w mediach roi się od głosów ocierających się o zamach na polską rację stanu. Trudno ocenić, kto kieruje się niepogłębioną empatią wobec „biednych uchodźców”, a kto świadomie występuje przeciwko Polsce, tak jak ma to we krwi czy na zleceniu od swojego szefa. Wszystkie te deklaracje warto jednak zachować w pamięci bo jedną z dobrych stron kryzysów są opadające maski.

Wesprzyj nas już teraz!

Prawie jak Holokaust

Janina Ochojska zyskała sławę na działalności charytatywnej i nie wnika w takie niuanse jak suwerenność terytorialna, wojna hybrydowa albo interesy białorusko-rosyjskie wobec Polski czy UE. Migrant to migrant, nieważne jak, dlaczego i po co tu przywędrował. Dlatego można skarżyć się w mediach społecznościowych na wieść o śmierci „uchodźcy” w pobliżu polskiej granicy:

„A prezydent oraz poseł Beata Kempa  i jej koledzy z EKR na forum Europarlamentu dziękują służbom Straży Granicznej, Polskiej Policji za śmierci, tortury, pushbacki do lasu i na bagna kobiet i dzieci. a narażenie na niewyobrażalne cierpienia migrantów chcących ochrony międzynarodowej” – napisała Ochojska. Mocne, ale to, niestety, nie był pojedynczy incydent.

Na uczucia sporej części krajowej, a zwłaszcza międzynarodowej publiczności, zawsze podziała akcent wiążący się z prześladowaniami wyjątkowej w skali świata nacji. Pamięta o tym socjolog Sylwia Urbańska, która na łamach zawsze „przyjaznej” Polsce „Gazety Wyborczej” uderza w mocne tony: „Kiedy byliśmy tam [przy granicy – aut.] po raz pierwszy, tuż po wprowadzeniu stanu wyjątkowego, ludzie mówili nam otwarcie, że nie chcą uchodźców. Skonfrontowaliśmy się z wieloma islamofobicznymi, ksenofobicznymi opiniami. Gdy słuchaliśmy o obławach w lasach, nagonkach, o tym, że ludzie, jak widzą uchodźców, od razu dzwonią po Straż Graniczną, wyświetlały nam się klisze Holocaustu”.

O tym, że „Holokaust” zawsze działa, dobrze wie też wybitna reżyser Agnieszka Holland. Już pod koniec września, przyjmując nagrodę za całokształt twórczości podczas gali 46. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, w swoją okolicznościową przemowę wplotła wątki zagłady Żydów w odniesieniu do „dramatu uchodźców”. Nie było dla niej żadnym problemem zestawienie obecnych w jej twórczości wątków systemów totalitarnych z sytuacją na granicy. Można kłaść obok siebie niemiecki nazizm i sowiecki komunizm z bronieniem dostępu do terytorium Polski islamskim intruzom? A kto celebrycie zabroni? Pani reżyser, w dowód uznania jej bogatej twórczości, należą się tutaj dłuższe cytaty z przemowy.

Mam w dorobku filmy o czasie trudnym, tragicznym, strasznym, o czasie pogardy, okrucieństwa i nienawiści. Mówiły o reżimach, które dzielą ludzi na lepszych i gorszych, na uprzywilejowanych i na podludzi i są skazani na śmierć. Mówiły o politykach oportunistycznych, którzy grali strachem, mówiły o skorumpowanych mediach. Mówiły o tym nie dlatego, że chciałam przywołać tamte czasy, oddać sprawiedliwość ofiarom, ale dlatego, że miałam świadomość, że ten czas się nie skończył, ale zasnął – rozpoczęła Agnieszka Holland.

Czasy nienawiści mogą łatwo wrócić, a nawet już wracają – oceniła.

Od pewnego czasu mam poczucie, że to się dzieje teraz, że szczepionka Holokaustu i gułagów przestaje działać, a czasy nienawiści mogą łatwo wrócić, a nawet już wracają. Nie chodzi tylko o to, żeby mówić o przeszłości, o cierpieniu milionów, ale także, żeby się rozejrzeć i uświadomić sobie, gdzie jesteśmy dzisiaj – rozpędzała się Holland.

Kiedy robiłam te filmy, musiałam odtworzyć cały makabryczny teatr […] Trudno mi dzisiaj cieszyć się naszym świętem, gdy na naszej granicy umierają ludzie, których jedynym grzechem jest to, że są inni oraz to, że chcą żyć bezpiecznie. A dzieje się to przy naszym przyzwoleniu. Naszym lękiem, naszą bezradnością godzimy się na to – ubolewała.

Nie będę mówić o polityce, wiemy doskonale, że każde państwo ma prawo, by strzec swoich granic – zauważyła dalej. Refleksja nie trwała jednak zbyt długo. – Wiem też na pewno, że żadne demokratyczne państwo nie może pozwolić na to, by niewinni ludzie umierali na jego granicach – dodała zaraz. Następnie, „w imię człowieczeństwa” pani reżyser wyraziła protest wobec „obsadzania żołnierzy Polskiej Straży Granicznej w rolach strażników Muru Berlińskiego”. – Nie godzę się na to, by okoliczna ludność grała role donosicieli i zanim podadzą chleba głodnemu, dzwonili na policję. To obciąża nas wszystkich jako wspólnotę – dramatyzowała. Choć chwilę wcześniej obiecywała, że chce unikać polityki, zrecenzowała stan wyjątkowy przy granicy jako absurdalny.

Wyrazista rola i jej sławni obrońcy

Żadnej nagrody nie odbierała ostatnio serialowa aktorka Barbara Kurdej-Szatan. Jednak jej wypowiedź okazała się tak ekspresyjna i wyrazista, że huczało o niej donośniej niż o zasłużonej dla III RP reżyser. W mediach społecznościowych podzieliła się swoją wulgarną opinią o funkcjonariuszach Straży Granicznej. „Maszyny ślepo wykonujące rozkazy!!!!! *** !!!!!! Jak tak można !!!!!!! Boli mnie serce boli mnie cała klatka piersiowa trzęsę się i ryczę!!!!!!! Mordercy!!!!! Chcecie takiego rządu wciąż???” – napisała w celebryckim narzeczu Kurdej-Szatan. Wkrótce potem straciła kilka sutych kontraktów, w tym z TVP, by we własnym światku zyskać status pokrzywdzonej.

„Jestem przerażona i wstrząśnięta komentarzami ludzi. Stopień chamstwa, wulgarności, podłości i okrucieństwa jaki zaprezentowali przeciwko pani Kurdej-Szatan internauci, z powodu Jej słusznych, naturalnych i zwyczajnie ludzkich emocji na widok krzywdy i niesprawiedliwości jest nieprawdopodobna. To już straciło wszelką miarę człowieczeństwa” – podsumowała niezawodna Krystyna Janda. Niby broniła koleżanki po fachu, ale jednak zdołała przy okazji poprzeć zdanie młodszej koleżanki. Jak więc odróżnić „chamstwo, wulgarność, podłość i okrucieństwo” od „słusznych, naturalnych i zwyczajnie ludzkich emocji”? Kto tego nie potrafi, celebrytą na pewno nie zostanie.

W tyle nie chciała pozostać Agata Młynarska, która też nie dostrzegła nic niestosownego w słowach młodej aktorki, za to oburzyła się dosadną reakcją internautów: „Linczuje się publicznie matkę, która zawyła na widok małych dzieci wywożonych przez straż graniczną do lasu! Bo ja we wpisie Barbary Kurdej-Szatan słyszę wycie matki, która nie może na to patrzeć. I to jest, ***, reakcja NORMALNA. Barbara jest teraz ciągana po placu publicznym za kudły, czołgana i zmuszana do przeprosin. Za co?”.

Była gwiazda „Klanu” przeprosiła za swój wulgarny wyskok, nie zawsze jednak „znani” skłonni są do autokrytyki czy chociażby przyznania się do błędu. Tomasz Lis zamieścił na swoim profilu fotografię leżącego w lesie dziecka i podpisał: „Polska ’2021 – Bóg, honor i dziczyzna”. Chociaż internauci „uświadomili” naczelnego „Newsweeka”, że fotografia ma już co najmniej pięć lat i pochodzi z Serbii, wpis nie został usunięty i dalej wprowadza w błąd maluczkich.

Ciężarna jak worek śmieci, żołnierze jak śmiecie

W październiku portal Oko Press piórem Krzysztofa Boczka przekonywał swoich czytelników, że przybyła nad polską granicę „Judith z Konga”, kobieta w zaawansowanej ciąży, była przez Straż Graniczną przerzucana nad zasiekami „jak worek ze śmieciami”. Autor tej wstrząsającej – i zarazem niezwykle wiarygodnej – relacji, „dziennikarz piszący o mediach, służbie zdrowia, rozwoju osobistym, podróżach, przeciwnik łamania: konstytucji, praw obywatelskich, demokracji”, ponad 3 tysiące obserwujących na Twitterze, niezwykle mocno zainspirował się tą opowieścią. Przyszedł mu do głowy twórczy pomysł na wygląd awizowanego przez NBP banknotu upamiętniającego obronę polskiej granicy wschodniej. Według wizji reportera, mógłby on wyglądać tak: „Awers: kurdyjskie dzieci w wieku 1-3 lata, głodne, zmarznięte i płaczące na gołej ziemi w lesie, a nad nimi bohaterowie –żołnierze WP z karabinami. Rewers: scena przepychania Irakijki w zaawansowanej ciąży przez druty kolczaste granicy przez dzielnych pograniczników polskich. OK?”. Nic dodać, nic ująć.

Osobną kartę w emocjonalno-propagandowej kampanii przeciwko państwu polskiemu zapisują cierpliwie politycy. Nikt dotychczas na szczęście nie nawiązał do poziomu sierpniowej wypowiedzi Władysława Frasyniuka, który porównał Straż Graniczną do „watahy psów, która osaczyła biednych, słabych ludzi”. – Tak nie postępują żołnierze. Śmiecie po prostu, to nie są ludzkie zachowania, trzeba mówić wprost – stwierdził w studiu TVN 24 establishmentowi polityk o legendzie opozycjonisty. Wprawdzie prowadzący rozmowę nie zareagował na tę werbalną napaść jak należy, jednak nawet mainstreamowi dziennikarze wyczuli, że to już przesada i Frasyniuka skrytykowali.

Hulaj dusza, papier wszystko przyjmie
Wspomniany tu na wstępie „Franek” Sterczewski nie zakończył niestety swego zaangażowania w graniczny temat na memicznych biegach z reklamówką. Poseł Koalicji Obywatelskiej wciąż nadaje i porównuje kryzys z… masakrą muzułmanów w Srebrenicy, stawiając przy tym na jednym poziomie działania Białorusi i Polski. Wzywa też do przyjęcia przez nasze państwo… miliona „uchodźców”.

Monika Rosa z Nowoczesnej idzie jeszcze dalej i całością odpowiedzialności za kryzys humanitarny na granicy obarcza rząd RP. Doszło nawet do tego, że poseł Lewicy (Anita Sowińska) uwierzyła na moment, na potrzeby sejmowej debaty, w Pana Jezusa. Jest przekonana, że nasz Zbawiciel dzisiaj urodziłby się w zimnym lesie i tam by umarł.

W specyficzny sposób troszczyła się o polskich funkcjonariuszy i żołnierzy na granicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, koalicyjna koleżanka Sowińskiej. Uznała bowiem, że naszym służbom na granicy wschodniej potrzebna jest pomoc psychologiczna. – Dziś polskim funkcjonariuszom i żołnierzom przydałoby się przede wszystkim nie zmuszanie przez władze Polski do wykonywania nielegalnych i nieludzkich rozkazów wobec migrantów, w tym kobiet i dzieci – stwierdziła w Sejmie.

A Polsce przydałyby się zaś elity, które ją przynajmniej trochę lubią, chciałoby się dodać.

 

Roman Motoła

 

Zobacz także:

Polscy patrioci dziękują służbom mundurowym za ich pracę! Dołącz do akcji “Dziękujemy Wam”!

Bronią polskich granic. Kto im przeszkadza jest zdrajcą!

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij