Gintars Sarafins, litewski dziennikarz radiowy stacji „Žinių radijas”, przytacza przykłady potwierdzające, że ten mały bałtycki kraj wymiera – i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Pełne pesymizmu obrazy oparte są na obserwacjach poczynionych w trakcie podróży po Litwie.
Litwa kilka lat temu szczyciła się 3 milionami mieszkańców. Był to jednak wyjątkowo krótki i nie do końca chyba potwierdzony sukces demograficzny. W tym tylko roku liczba Litwinów zmniejszyła się o 32 tysiące. We wrześniu Litwinów było 2,9 mln, obecnie jest ich już tylko 2,89 mln Prognozy pokazują, że w roku 2030 liczba Litwinów skurczy się do 2,5 miliona! W wersji pesymistycznej, może ich być nawet mniej. Dziś na Litwie straszą wsie, w których nie ma już nawet jednego mieszkańca!
Wesprzyj nas już teraz!
Źle sytuacja wygląda w małych miasteczkach i we wsiach przygranicznych. Także przy granicy z Polską. Nietrudno o wskazanie takich miejscowości, w których w czasie 25 lat wolnej Litwy liczba mieszkańców zmniejszyła się o połowę. W czasie tego tzw. ćwierćwiecza wolności aż 1,2 mln Litwinów wyjechało z kraju na Zachód. W wielu przygranicznych wioskach likwidowane są albo całe szkoły albo też nie udaje się stworzyć poszczególnych klas.
Zdaniem Gintarsa Sarafinsa władzom na Litwie kompletnie nie zależy na poprawie demograficznej zapaści. – W ciągu ostatnich 25 lat elity polityczne i gospodarcze Litwy nie podjęły żadnej decyzji, która mogłaby coś w tej kwestii zmienić. Nie ma pomysłu, nie ma motywacji, nie ma po prostu chęci działania. Każda kolejna władza jedynie z troską mówiła o rosnącej emigracji Litwinów. I na tym debatowaniu zawsze się kończyło – komentuje dziennikarz.
To wszystko dzieje się w kraju, który – jak wiadomo – 1 stycznia 2015 dumnie wprowadził walutę euro.
Źródło „Žinių radijas”, www.kurier.lt
ChS