6 czerwca 2022

Lodowate wichry homoherezji. Św. Piotr Damiani „Księga Gomory” – fragment wstępu ks. prof. Skrzypczaka

(John Martin / The Destruction Of Sodom And Gomorrah / commons.wikimedia.org / Pulic Domain)

W naszych czasach dobrze jest sięgnąć po to szczególne dziełko [„Księga Gomory – Święty Piotr Damiani, Doktor Kościoła” – red.]. Może posłużyć jako miernik i współrzędna w walce z aktualnymi chorobami toczącymi naszą czcigodną, sędziwą matkę Kościół. Kościół dzisiejszy ma problem z pedofilią, choć pedofilia nie jest żadną specjalnością katolików, ale nieszczęściem trapiącym całe nasze pokolenie.

[Tekst jest fragmentem Wstępu do książki „Księga Gomory – Święty Piotr Damiani, Doktor Kościoła” – Publikacja dzięki uprzejmości Wydawnictwa AA]

Ma on też problem z homoseksualizmem, a raczej z homoherezją, czyli z podejściem do homoseksualizmu w otwartej sprzeczności z nauczaniem Kościoła, wyrażonym w Piśmie Świętym, w Katechizmie oraz w aktualnych dokumentach Magisterium. Te same środowiska, które dawniej angażowały się w zwalczanie encykliki Pawła VI Humanae vitae, wypowiadając posłuszeństwo nauczaniu kościelnemu i wystawiając na szwank autorytet Następcy Świętego Piotra w imię obrony prawa do antykoncepcji, dziś zwierają szyki w sprawie zniesienia celibatu, wprowadzenia kapłaństwa dla kobiet, komunii świętej dla rozwodników oraz zalegalizowania w prawie kościelnym par gejowskich. „Księża geje wiedzą, że chwila jest odpowiednia – mówił znany amerykański pisarz Rod Dreher – dlatego podejmują działania w kierunku zmiany Kościoła. Tymczasem jeśli Kościół zgodzi się na homoseksualizm, zniszczy nie tylko swą wiarygodność, ale i całą antropologię dotyczącą rodziny. Spoganiały świat nienawidzi Kościoła za stanowisko w sprawie seksualności. W tej chwili oczekuje się, by chrześcijanie w tych pochrześcijańskich czasach okazali się silną kontrkulturą”.

Wesprzyj nas już teraz!

Niepokojąco wzmaga się w umysłach i sercach wielu katolików w świecie zamęt i niejednoznaczność pokazujące, z jakim impetem wdarły się do wielu środowisk naszego biednego Kościoła lodowate wiatry obyczajowej i moralnej rewolucji. Oto kilka przykładów: Amerykańskie uniwersytety jezuickie zaskoczyły niedawno opinię publiczną organizacją pokazów drag queens i drag balls w duchu najbardziej wyszukanych wymagań genderyzmu. Na pytanie o związek tych imprez z nauczaniem biblijnym, choćby z Listem św. Pawła do Rzymian, proboszcz parafii św. Józefa w Seattle powiedział: „Paweł, człowiek swoich czasów i okoliczności, wyraźnie kojarzył bałwochwalstwo świata pogańskiego z często mu towarzyszącymi zachowaniami seksualnymi. Zrytualizowany homoseksualizm i pederastia tamtych czasów znacząco różnią się od kochających się i żyjących w związkach dzisiejszych gejów i lesbijek. Pederastia, hedonizm, a także wymuszona, rytualna seksualność są wyraźnie sprzeczne z wolnością przeżywaną w Jezusie Chrystusie. Musimy rozróżniać doświadczenie konkretnych osób od oczekiwań zhierarchizowanego Kościoła. Kiedy ludzie robią złe rzeczy, należy ich potępiać, ale gdy ludzie wyrażają wiele zalet we wzajemnym pociągu ku sobie, który jeszcze do niedawna był kojarzony z czymś złym, musimy sobie odpowiedzieć, czy nasze skojarzenia były opierane na właściwych przesłankach”.

Ks. Paolo Cugini, proboszcz włoskiej parafii Regina Pacis w rejonie Emilia Romagna, znany z tego, że odprawia msze święte w koszulce z wizerunkiem Che Guevary, powiedział, iż nie powinno się oczekiwać od par homoseksualnych czystości. „My, księża, sami z trudem dochowujemy czystości, a co dopiero świeccy? Osoby należy stawiać ponad doktrynę”. Gdy tęczowy proboszcz zaproponował parafianom czuwanie modlitewne za ofiary homofobii i innych dyskryminacji, część z nich zorganizowała alternatywną modlitwę wynagradzającą z różańcem w ręku w intencji oświecenia i nawrócenia duszpasterzy, którzy dopuszczają się zdrady względem nauczania kościelnego, stając po stronie zwolenników dominującej w świecie ideologii.

„Niech Kościół porzuci swe dotychczasowe nauczanie na temat seksualności i różnicy płci” – orzekł brazylijski jezuita o. Luis Corrêa Lima z Papieskiego Uniwersytetu Katolickiego w Rio de Janeiro. Punktem wyjścia katolickiej doktryny winno być cierpienie osób homoseksualnych. „Lepiej trzymać się na odległość od sztywnych kapłanów – uważa Brazylijczyk – bo gryzą”. W jego wystąpieniach, podobnie jak u wielu innych katolickich zwolenników ruchów lgbt w Kościele, mnożą się określenia wykluczające jakąkolwiek debatę czy wymianę argumentów: „homofobia”, „transfobia”, „mowa nienawiści”, itp.

W wielu miejscach podejmowana jest krucjata środowisk tęczowych przeciwko ostatniemu bastionowi ortodoksji, jakim jest Katechizm Kościoła Katolickiego, w którym homoseksualizm został nazwany „poważną deprawacją” (KKK 2357). Trzeba przyjąć taktykę Aleksandra Wielkiego: rozwiązać ów węzeł gordyjski jednym uderzeniem miecza. Należy zatem usunąć Katechizm, by coraz powszechniejsze praktyki homoseksualne zostały uznane za wariant ludzkiej seksualności. Z płaszczyzny społecznej i duszpasterskiej batalia zostaje przeniesiona na grunt doktrynalny. Coraz więcej teologów, księży i biskupów podejmuje uporczywą ofensywę, podczas gdy pozostała większość drzemie. Łzawych pocisków w tej bitwie dostarczają wynurzenia rodziców, których dzieci deklarują tęczową identyfikację. „Byliśmy głęboko przekonani – słychać podczas mityngów katolickich grup lgbt – że homoseksualizm jest grzechem. Tymczasem czytamy przypowieści Jezusa o synu marnotrawnym i rozumiemy, że Bóg wszystkich przyjmuje i nikogo nie sądzi. Najważniejsze jest żyć w prawdzie”. O jaką prawdę chodzi? Bo chyba nie o tę biblijną i katechizmową.

Problemem pozostaje Katechizm uczący, że homoseksualizm stanowi orientację wewnętrznie nieuporządkowaną. Trzeba odwalić ten kamień obrazy, by odblokować dostęp do homoseksualizmu z katolickim przyzwoleniem. Wiodącym argumentem używanym w toczonych dziś dyskusjach jest to, że doktryna nie przystaje do życia. Należy zatem podjąć pogłębioną refleksję na temat seksualności, nie wyłączając z niej najnowszych osiągnięć na polu nauk społecznych oraz teologii moralnej. „Katolicka teologia moralna ucierpiała z powodu upadku, który sprawił, że Kościół stał się bezbronny wobec tych zmian w społeczeństwie” – pisał Benedykt XVI w tekście o korzeniach kryzysu w Kościele. Celem liberalnej ofensywy jest usunięcie podstaw obiektywnego podejścia do ludzkiej natury i planu Bożego. Wtedy homoseksualizm stanie się jedną z wielu opinii, jakie można przyjąć a nawet zachwalać. „Nie mówimy – słychać tu i ówdzie w przestrzeni pseudokatolickiej nowomowy – że musicie się stosować do Katechizmu, bo Kościół nie ma jeszcze wyrobionej odpowiedzi na ten temat. Rzucanie kamykami w kierunku góry usypanej z prawd objawionych może sprawić, że ruszy lawina. Zachętą do takiego myślenia jest rewizja Katechizmu podjęta przez papieża Franciszka, który zmienił paragrafy odnoszące się do kary śmierci. Skoro to można zmienić…

Na portalu „Giornata” umieszczona została informacja o pierwszym kursie dla homoseksualnych narzeczonych, którzy zamierzają zawrzeć związek cywilny. Kurs obejmuje cztery spotkania, organizowany jest w wybranych parafiach i klasztorach Rzymu, Bolonii i Mediolanu. Założonym celem tej duszpasterskiej inicjatywy ma być zneutralizowanie homoseksualizmu potraktowanego jako naturalna odmiana ludzkiej uczuciowości, powiązanie relacji homoerotycznej z wizją małżeństwa oraz wykluczenie myślenia o grzechu z zachowań homoseksualnych. Temat grzechu ustępuje przed potrzebą zwalczania dyskryminacji osób należących do mniejszości w społeczeństwie (i w Kościele). I wreszcie należy nadać relacji homoseksualnej znaczenie nie tylko moralne, ale i teologiczne. Kurs taki ma zainaugurować duszpasterstwo par homoseksualnych w Kościele przy użyciu narzędzi cichej zgody.

Błogosławieństwo dla par gejowskich?

Jak dotąd, najwięcej kontrowersji budzi działalność o. Jamesa Martina, amerykańskiego jezuity i konsultanta watykańskiego Sekretariatu Komunikacji. Z powszechną krytyką spotyka się jego wsparcie okazywane organizacji imprez „Gay Pride” na świecie, jak wiadomo, nie cieszących się akceptacją ze strony władz kościelnych. Podczas nich dochodzi nieraz do wyszydzania postaci Jezusa i Matki Najświętszej. O. Martin wystąpił w charakterze specjalnego prelegenta podczas Światowych Dni Rodziny w Dublinie w 2018 roku. Był też gwiazdą Forum Chrześcijan LGBT, zorganizowanego w diecezji Albano pod patronatem ówczesnego jej biskupa, a obecnie prefekta Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, kard. Marcello Semeraro. Kard. Robert Sarah zarzucił mu niemówienie ludziom całej prawdy i omijanie Katechizmu: „Ci, którzy wypowiadają się w imieniu Kościoła, muszą być wierni niezmiennemu nauczaniu Chrystusa, bo tylko przez życie w zgodzie ze stwórczym zamysłem Boga ludzie mogą osiągnąć głębokie i trwałe spełnienie”. I dodał: „To nie orientacja seksualna, ale bycie dzieckiem Boga określa naszą najgłębszą tożsamość. Skłonności homoseksualne, choć są sprzeczne z ludzką naturą, same w sobie nie są grzeszne, o ile nie są budzone czy rozwijane. Co innego relacje jednopłciowe. Są one poważnym grzechem i ranią tych, którzy w nich uczestniczą”.

Tymczasem, według bpa Roberta Waltera Mc Elroya z San Diego, „czystość nie jest główną cnotą w chrześcijańskim życiu moralnym”. W jego przekonaniu sodomia jest dopuszczalna, ponieważ „naszym głównym powołaniem jest kochać Boga całym sercem i bliźniego jak siebie samego”. Jakakolwiek krytyka zwolenników lgbt w łonie Kościoła ma być podyktowana homofobią i trującym atakiem na papieża Franciszka, a także jego wysiłki podejmowane przeciw osądzaniu innych ludzi. Płynąc tym samym nurtem myślenia, kardynał Joseph Tobin postanowił osobiście przywitać uczestników pierwszej pielgrzymki osób lgbt do katedry w Newark: „Witajcie, w przeszłości pomyliliśmy się co do was” – mówił. Nazajutrz „New York Times” skomentował to zdarzenie stwierdzeniem, że jeśli homoseksualiści wracają do Kościoła i przystępują do komunii jako pary po zaślubinach, znaczy to, iż odwieczne przekonania Kościoła na temat homoseksualizmu, zaczynając od Biblii aż do ostatnich oficjalnych dokumentów poświęconych temu zjawisku, jeśli nawet nie zmienią się całkowicie, zyskują nowy sposób wyrazu. „Jestem Joseph – wołał kard. Tobin – i jestem waszym bratem jako grzesznik odnajdujący miłosierdzie u Pana. Kościelni przywódcy byli dotąd niechętni dialogowi i wspólnej modlitwie z katolikami lgbt, co wyrażało jedynie mroczny obskurantyzm tychże pasterzy”.

W podobnym duchu wypowiadają się inni hierarchowie kościelni, dla przykładu kard. Blaise Cupich z Chicago, bp Franz-Joseph Bode z Osnabrück i bp Antonio Carlos Cruz Santos z brazylijskiej diecezji Caico. W 2015 roku na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim miało miejsce tajne spotkanie około 50 starannie dobranych biskupów, teologów i przedstawicieli mediów, poświęcone temu, jak przekonać ojców synodalnych do zaakceptowania związków jednopłciowych. Inicjatywa spotkania dotyczącego „duszpasterskich innowacji” wyszła od przewodniczących Konferencji Episkopatów Niemiec, Szwajcarii i Francji: kard. Reinharda Marxa, bpa Markusa Büchela i abpa Georgesa Pontiera. Głównym zagadnieniem debaty była potrzeba „rozwinięcia” kościelnego nauczania w kwestii ludzkiej seksualności, a ściślej biorąc, wyjścia poza teologię ciała Jana Pawła II w kierunku nowej „teologii miłości”. Gdyby na zbliżającym się synodzie poświęconym rodzinie Kościół miał jedynie potwierdzić dotychczasowe nauczanie, byłoby to „porażką”. Pomysł zwołania takiej konferencji zrodził się podczas spotkania przewodniczących trzech wyżej wspomnianych konferencji biskupich w styczniu tamtego roku w Marsylii. Zaraz po tym, jak Irlandczycy poparli w referendum zalegalizowanie „małżeństw” tej samej płci. Wywołało to potrzebę przystosowania Kościoła do oczekiwań zsekularyzowanego świata. W homilii na uroczystość Zesłania Ducha Świętego kard. Marks powiedział w swej monachijskiej katedrze, iż należy stworzyć „kulturę przyjazną” wobec homoseksualistów. I stwierdził, że „nie liczy się to, co nas różni, ale to, co nas łączy”. Wśród przemawiających na rzymskiej konferencji ekspertów byli m.in. o. Hans Longendörfer SJ, sekretarz Konferencji Episkopatu Niemiec oraz o. Eberhard Schockienhoff, teolog moralny. Według tego drugiego, wierność w związkach homoseksualnych jest „etycznie cenna”. Wierni coraz bardziej odchodzą od kościelnego nauczania w zakresie moralności seksualnej, spostrzegając je jako „nierealistyczne i wrogie”. Teologia moralna musi być „uwolniona od prawa naturalnego”, sumienie zaś indywidualne winno działać w oparciu o „życiowe doświadczenie wiernych”. Uczestnicy tajnej konferencji podkreślali konieczność pogłębienia studiów z hermeneutyki biblijnej, stanowiącej kod rozumienia Pisma Świętego różniącego się od dawnej Tradycji. Mówili o potrzebie refleksji nad „teologią miłości”, stanowiącą abstrakcyjną interpretację oddzielającą stosunek seksualny od prokreacji, zezwalającą na różne formy relacji pozamałżeńskich, w tym homoseksualnych, opartych na emocjach, a nie na faktach biologicznych. Kwestia grzechu, nawrócenia i zbawienia dusz była przez prelegentów całkowicie pominięta. W 2021 roku miała miejsce w Watykanie, pod patronatem Papieskiej Rady do spraw Kultury, inna międzynarodowa konferencja, zatytułowana W kierunku jednej światowej religii?, z udziałem m. in. działaczki aborcyjnej Liz Yore, dra Toniego Fauci, dyrektora National Institutes of Health USA, Cindy Crawford, Chelsea Clinton oraz dyrektorów koncernów farmaceutycznych Pfizer i Moderna. W logo imprezy wpisany został tęczowy korowód dzieci, wyraźny znak poparcia dla dążeń środowisk lgbt.

„W niektórych obszarach kościelnych rozpowszechniają się projekty i propozycje błogosławieństw dla związków osób tej samej płci – czytamy w dokumencie Responsum ad dubium Kongregacji Nauki Wiary odnośnie udzielania błogosławieństwa związkom osób tej samej płci, wydanym 21 lutego 2021 roku, w dzień wspomnienia liturgicznego św. Piotra Damianiego. W związku z tym Kongregacja poinformowała, że „ponieważ błogosławieństwa osób mają związek z sakramentami, błogosławieństwo związków homoseksualnych nie może być uznane za dozwolone, ponieważ w pewnym sensie stanowiłoby ono naśladowanie lub analogiczne odniesienie do błogosławieństwa zaślubin, wzywanego nad mężczyzną i kobietą, którzy jednoczą się w sakramencie małżeństwa, ponieważ «nie istnieje żadna podstawa do porównywania czy zakładania analogii, nawet dalekiej, między związkami homoseksualnymi a planem Bożym dotyczącym małżeństwa i rodziny»”. Jak precyzuje dokument, „stwierdzenie nieprawności błogosławieństw związków między osobami tej samej płci nie jest więc i nie ma na celu niesprawiedliwej dyskryminacji, lecz przypomnienie prawdy obrządku liturgicznego i tego, co głęboko odpowiada istocie sakramentaliów, tak jak je rozumie Kościół”.

Watykańska nota wzbudziła liczne protesty w Niemczech i Belgii. Niektórzy pasterze, w tym biskup Limburga Georg Bätzing, przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec, stwierdzili, że jest to jedynie „opinia” Kongregacji. Wśród celów, jakie chcą osiągnąć uczestnicy niemieckiej „drogi synodalnej”, wymieniane są: kapłaństwo kobiet, zniesienie celibatu oraz błogosławieństwo par homoseksualnych. Bp Franz-Josef Bode powiedział, iż nie osiągnie się tych celów przy zaciśniętych pięściach i metodą wymuszania zmian, bowiem wywołałoby to jedynie opór. „Wytrwałością osiągnie się jeszcze więcej. Jak po spirali, powoli, lecz nieuchronnie dotrze się do mety. Widać to już po zmianach, jakie udało się przeprowadzić w przeciągu ostatnich pięciu lat”.

W maju 2021 roku, w proteście przeciw nocie Kongregacji Nauki Wiary, w kilkuset niemieckich kościołach pasterze zorganizowali ceremonię błogosławienia par homoseksualnych przy wsparciu ze strony reformatorskiego ruchu noszącego nazwę Maria 2.0. Z inicjatywy Uniwersytetu w Münster ruszyła także akcja zbierania podpisów przeciwko wymowie dokumentu Kongregacji. W styczniu 2022 roku 125 kapłanów i innych pracowników duszpasterstw niemieckich dokonało publicznego coming outu, deklarując się jako osoby lgbt i żądając zaprzestania prześladowań tego typu księży w środowiskach kościelnych. W specjalnym programie telewizyjnym wystąpił biskup Helmut Dieser z Akwizgranu, kilku księży, siostry zakonne określające się jako lesbijki, a także pracownicy kurii i Caritasu. Niedawno kard. Jean-Claude Hollerich, arcybiskup Luksemburga i sekretarz Synodu poświęconego synodalności w Kościele, stwierdził w jednym z wywiadów, że „stanowisko Kościoła w sprawie grzeszności związków homoseksualnych jest błędne. Uważam, że socjologiczna i naukowa podstawa tego nauczania jest niewłaściwa. Nadszedł czas na gruntowną rewizję nauczania kościelnego. Sposób, w jaki papież Franciszek mówi o homoseksualistach może doprowadzić do takiej zmiany. Jeśli zaś chodzi o homoseksualnych księży, jest ich wielu i dobrze by było, gdyby o tym mogli porozmawiać z własnym biskupem bez ryzyka potępienia”.

Powstrzymać falę

Dwóch ważnych kardynałów, dawnych pracowników Stolicy Apostolskiej, w lutym 2019 roku zwróciło się w liście otwartym, zaadresowanym do wszystkich konferencji biskupich, z gorącym apelem: „Bracia, powstrzymajcie falę homoseksualizmu w Kościele!” Jak niełatwe to zadanie i ryzykowne w skutkach, mogliśmy się przekonać na przykładzie samego papieża emeryta Benedykta XVI. Za atakami przeciw niemu i jego dobrej reputacji, jak twierdzi Riccardo Cascioli, kryje się gay lobby. Pojawiły się one akurat w momencie formowania się mocnej agendy lgbt w Kościele, w perspektywie synodu o synodalności. „Nie mogą darować Benedyktowi XVI, że u korzeni zepsucia moralnego zdemaskował kryzys wiary. A paradoks polega na tym, że w bagnie seksualnych nadużyć próbują pogrążyć go ci sami, którzy je popierają i chronią”. „Istnieje środowisko, które chciałoby zdezawuować jego osobę i dokonania – powiedział abp Georg Gänswein, osobisty sekretarz papieża. – Nigdy nie kochali ani jego samego, ani jego teologii, ani jego pontyfikatu. Nadarzyła się wreszcie okazja, by uregulować rachunki poprzez zepchnięcie go w damnatio memoriae (otchłań zapomnienia)”. Sędziwy papież z Bawarii wydaje się być potężną przeszkodą dla zmian przeprowadzanych na rzecz Kościoła tęczowego. Z tego też powodu zbiera ciosy i upokorzenia. Grzegorz VII (Hildebrandt), jego średniowieczny poprzednik na tronie Piotrowym, a zarazem przyjaciel św. Piotra Damianiego, za podjęte reformy ówczesnego Kościoła zapłacił ostracyzmem i wygnaniem.

Dante w swej Boskiej komedii umieścił Piotra Damianiego w niebie, wśród dusz kontemplujących Boże oblicze. Przedstawił go jako kogoś bezgranicznie oddanego walce z zepsuciem kleru i miłośnika modlitwy. Pierwszy biograf Damianiego, Jan z Lodi, określił go mianem „znakomitego bojownika” (egregius bellator). Narzędziem walki Piotra były kolana i pióro. Jedną z największych batalii życiowych podjął o odzyskanie przez Kościół świętości.

Liber Gomorrhianus nie jest „krucjatą antygejowską”, lecz jednym z przejawów prowadzonej systematycznie i wytrwale przez Piotra Damianiego walki o czystość seksualną kleru. Autor tej niezwykłej książeczki był jednym z prekursorów potężnej reformy gregoriańskiej, dzięki której Kościół odzyskał swój średniowieczny splendor. Damiani uważał sodomię za grzech o wiele bardziej niebezpieczny dla Kościoła niż inne popełniane przez duchownych i świeckich katolików występki. Uważał go za grzech, który może zagrozić porządkowi świata. Przyjaciel autora tego traktatu, Hildebrand, późniejszy święty papież Grzegorz VII, konsekwentnie zwalczał zepsucie moralne wśród kleru i występował z całą stanowczością przeciw różnej maści patologiom nękającym Kościół. Walczył o przywrócenie Kościołowi wiarygodności poprzez odzyskanie w nim wymiaru nadprzyrodzoności. Kościół istnieje jako droga prowadząca ludzi ku życiu wiecznemu, ku bezgranicznej miłości Bożej. Znakami profetycznymi zwiastującymi ów chrześcijański cel jest kapłański celibat oraz zakonna czystość cielesna. Pokazują one, że tylko Bóg może nasycić ludzkie serce i zaspokoić wszystkie jego tęsknoty. Papież Grzegorz zdawał sobie sprawę, w ślad za swym przyjacielem, św. Piotrem Damianim, że grzech rujnujący owe przejawy życia nadprzyrodzonego w Kościele, wnet doprowadzi ów Kościół do świadomego samounieważnienia się w świecie. Toteż podjął heroiczną walkę nie przeciwko komukolwiek, ale o odzyskanie jakości kapłańskiego celibatu i zakonnego dziewictwa. Walczył o pryncypia życia duchowego, choć wprost kwestii sodomii wśród kleru nie poruszył, mimo że święty mnich Piotr Damiani podpowiadał poprowadzenie walki przede wszystkim w tym kierunku. Być może dzisiejszy bolesny zamęt w Kościele, związany z rozwijającą się homoherezją, wiąże się z tamtym zaniedbaniem.

W każdym razie autor zdołał odzyskać swój traktat, wymuszając na papieżu Aleksandrze II jego zwrot. Dzięki temu swą siłą przekonania może oddziaływać także na nas, którzy żyjemy co prawda tysiąc lat później, ale w czasach podobnych do tamtych. Musimy być świadomi, że istnieje brud, który może skrzywdzić Kościół. W związku z tym należy głosić ludziom pełną prawdę o życiu ludzkim odkupionym przez Chrystusa. Kto kocha, mówi jasno. Świeccy katolicy powinni wymuszać na swych pasterzach, by żyli oni jak ludzie wolni i głosili Ewangelię jak prorocy. Chrystus jest ten sam wczoraj, dziś i jutro. „Nie kocha Chrystusa ten, kto nie kocha Jego krzyża”.

Ks. prof. Robert Skrzypczak

Tekst jest fragmentem Wstępu do książki „Księga Gomory – Święty Piotr Damiani, Doktor Kościoła”

Publikacja dzięki uprzejmości Wydawnictwa AA

ISBN 978-83-7864-485-9

Oprawa miękka

Liczba stron: 160

Wymiary: 140 x 200 mm

Rok wydania: 2022

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij