Z powodu rosyjskich prowokacji i narastania napięć między Moskwą a Zachodem Łotysze czują się coraz bardziej zagrożeni – przekonywał na spotkaniu w waszyngtońskim Klubie Prasowym ambasador Łotwy w USA Andris Razans.
– Wspomnienia z okresu zimnej wojny i dominacji sowieckiej na Łotwie, a także w innych republikach bałtyckich, odżywają na nowo wraz z nasilającym się kryzysem na Ukrainie – mówił Razans w Waszyngtonie. Dyplomata podkreślił, że wciąż żyje wielu Łotyszów, którzy przetrwali II wojnę światową i komunizm. Doskonale pamiętają tamte czasy i nie chcą, by powróciły.
Wesprzyj nas już teraz!
– Sytuacja jest coraz gorsza. Armia rosyjska swobodnie narusza granice. Obserwujemy także bardzo silną i jasną odpowiedź NATO, jeśli chodzi o bezpieczeństwo sojuszników, zwłaszcza w krajach bałtyckich – mówił Razans. Łotewscy parlamentarzyści w ub. roku zgodzili się zwiększyć budżet obronny, by wzmocnić wschodnią granicę. O pomoc zwrócili się także do kierownictwa Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Ambasador dodał, że Łotysze nie byli zaskoczeni agresją rosyjską na Ukrainie. Moskwa pod rządami Władimira Putina systematycznie odbudowywała swoje zdolności obronne i „machinę propagandową”. Dwadzieścia sześć procent ludności Łotwy to Rosjanie zamieszkujący we wschodniej części kraju.
Źródło: washingtontimes.com, AS.