Pierwszy z nich był świadomym swojego wyboru ateistą. Drugi – masonem. Obaj na wysokich stanowiskach, na których – ze względu na powiązania i zależności – niemal nie sposób było zmienić własnego myślenia i działania. Obu wystarczyła godzina, by stać się wierzącymi, którzy publicznie mówią o doświadczeniu Boga i znaczeniu życia wiarą.
Laureat Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny i chirurgii: dr Alexis Carrel doświadczył wewnętrznego przełomu w Lourdes, w 1903 r. Pojechał tam, by poznać lepiej zjawisko, które często określano mianem cudów, a co on uznawał za efekt autosugestii. W grupie chorych, której towarzyszył, była 21-letnia dziewczyna. Maria Bailla, w ostatnim stadium gruźlicy otrzewnej. Zanim dotarli na miejsce, jej stan przeszedł w agonię: nie mogła mówić, oddychała z trudnością, tętno miała szybkie i nierówne, a brzuch rozdęty.
Wesprzyj nas już teraz!
Doktor, pod wpływem usilnych namów towarzyszy podróży, dał się przekonać, by w tym stanie zawieźć ją do groty. Poruszony – zarówno cierpieniem dziewczyny jak też wewnętrznym impulsem – pierwszy raz od lat zaczął się modlić. „O Panno Święta, jakże chciałbym wierzyć, jak ci ludzie, że to cudowne źródło nie jest tylko tworem naszej wyobraźni!” – prosił. „Uzdrów tę dziewczynę, bo zbyt wiele już wycierpiała. I chociaż to wydaje mi się absurdem – daj jej żyć, a mnie daj wiarę”.
Nabożeństwo trwało. Doktor obserwował umierającą. Dostrzegł, jak z jej twarzy zaczęły znikać plamy, policzki nabrały zdrowych kolorów. Oddech i puls stały się miarowe, opuchnięty brzuch opadł. Tak jak prosił: dziewczyna wyzdrowiała, a on zyskał wiarę.
„Nie możemy wybierać tylko tego, co odpowiada naszym upodobaniom, fantazji czy formacji naukowej lub filozoficznej naszego umysłu. Trudność lub niejasność jakiegoś zagadnienia nie jest wystarczającym powodem, żeby to zagadnienie lekceważyć” – pisał później. I tak żył: za zdecydowane opowiadanie o cudzie, którego był świadkiem i który był w stanie opisać w kategoriach medycznych – doświadczył dwóch istotnych konsekwencji. Negatywnej: gdy został zwolniony z macierzystego uniwersytetu. I pozytywnej, która prawdopodobnie wielokrotnie przewyższała trudności: w nowym miejscu pracy, wykonywał takie obowiązki w takich warunkach – że stało się możliwe dla niego otrzymanie jednej z największych nagród: Nobla.
Chrystus jest zwycięzcą
Maurice Caillet, ginekolog, neurolog, członek Planned Parenthood, promującej legalizację aborcji i pracownik kliniki promującej środki wczesnoporonne, w 1968 r. wstąpił do masonerii. Szybko pokonywał kolejne stopnie wtajemniczenia i kolejne stopnie w karierze zawodowej.
Wydarzeniem, który doprowadził go do nawrócenia, stała się choroba jego towarzyszki życia. Gdy lekarzom nie udało się postawić diagnozy, pojechali do Lourdes. Nie dlatego, że wierzył w Boga, ale dlatego że był przekonany, że działa tu okultystyczna siła uzdrawiająca. Podczas Mszy św. zyskiwał coraz większą dyspozycję wewnętrzną – by uwierzyć w Boga. Odczuwał delikatne poruszenia, zaproszenia do kolejnych decyzji, które podejmował. W pewnym momencie, pod wpływem pragnienia, wyraził zgodę, by w zamian za uzdrowienie partnerki ofiarować Bogu siebie. Chwilę później, po raz pierwszy w życiu, z wiarą w obecność Chrystusa patrzył na Hostię.
Można powiedzieć, że w jednej chwili z osoby niewierzącej w Boga, którą był chyba od urodzenia, stał się głęboko wierzący. Po Mszy św. poszedł do zakrystii i poprosił księdza o chrzest. Lożę masońską odwiedził jeszcze tylko raz: by wygłosić referat o znaczeniu religii chrześcijańskiej.
„Porzuceniu masonerii towarzyszył konflikt zawodowy z moim dyrektorem – masonem z tej samej loży” – mówił w jednym z wywiadów. „Gdy chciałem uregulować go przed państwowym wymiarem sprawiedliwości, a nie przed instancjami masońskimi, otrzymałem poważne pogróżki. Grożono mi śmiercią. Chrystus jest jednak zwycięzcą i w końcu wygrałem proces przeciwko temu człowiekowi”.
Ludzka decyzja i Boża łaska
Oba wydarzenia: przemiana myślenia doktorów Carrela i Cailleta, miały miejsce w Lourdes, w których Maryja mocno wzywała do tego ludzi. Grota objawień z cudownym źródłem i zbudowane wokół niej sanktuarium są na co dzień świadkami uzdrowień fizycznych i duchowych. O tych pierwszych mówi się zazwyczaj więcej, wzbudzają ogromną nadzieję. Te drugie bardzo wiele mówią o „charakterze” Pana Boga.
Bóg nie poddaje się nigdy. Nie czyha na nasze potknięcia i upadki. Jest za to gotów tak dostosować okoliczności i w taki sposób pociągnąć człowieka w jego wnętrzu, by zwrócił na swojego Stwórcę uwagę. A potem – szanując wolną wolę jaką nas obdarzył – gdy tylko otrzyma najdrobniejszy znak zgody z naszej strony, jest gotów uczynić nawet największy cud, by ułatwić nam wiarę.
Tak Bóg działa w spektakularnych nawróceniach i tak działa w naszym uczeniu się, jak w praktyce życia realizować Przykazanie Miłości każdego dnia.
Dorota Niedźwiecka