W polowaniach brałem udział już jako dziecko. Przyuczał mnie do tego dziadek i ojciec. Miałem strzelbę wystruganą z drewna i z dumą ją nosiłem. Z okazji święta myśliwych, czyli dnia świętego Huberta, z Andrzejem Łukasiewiczem – myśliwym i leśnikiem prastarej Puszczy Białowieskiej – rozmawiał Adam Białous.
Jak głęboko tradycje łowieckie zakorzenione są w Pana rodzie ?
Wesprzyj nas już teraz!
Myśliwym jestem w czwartym pokoleniu. Byli nimi mój pradziad, dziad i ojciec. Powiem też, że obecnie poluje również mój syn, córka i zięć. Ja poluję już 30 lat. Zawodowo zaś jestem leśniczym do spraw łowieckich w Lasach Państwowych w Hajnówce. Tak więc moja pasja łowiecka łączy się ściśle z funkcją zawodową, co jest dla mnie ogromnym szczęściem.
Czy uprawianie myślistwa ubogaca człowieka?
Myślistwo jest przede wszystkim pasją, która pozwala człowiekowi na bezpośredni kontakt z przyrodą, a takie obcowanie z przyrodą, bardzo ubogaca. Na polowania wyrusza się wieczorem lub o świcie. Jak piękny jest wówczas las, wiedzą o tym jedynie myśliwi. Te cudowne wschody i zachody słońca, blask księżyca. Puszcza w księżycowej poświacie to niesamowite widoki. Myśliwi mają okazję widzieć je z bliska.
Z bliska widzą też jak w przyrodzie cudownie zmieniają się pory roku. Można obserwować zachowania zwierząt, rykowisko jeleni czy stado bytujących w puszczy żubrów. A te wszystkie leśne zapachy drzew, roślin, ziemi, rosy… Tego można doświadczyć jedynie często będąc w lesie. Jest to głęboki relaks i wyciszenie.
Co Pan sądzi o nowym przepisie prawa łowieckiego, który zabrania zabierania dzieci na polowanie?
W polowaniach brałem udział już jako dziecko. Przyuczał mnie do tego dziadek i ojciec. Miałem strzelbę wystruganą z drewna i z dumą ją nosiłem. Udział, jako dziecko, w polowaniu wcale nie uczynił ze mnie niebezpiecznego przestępcy i nie wykrzywił mojej psychiki, co zdaniem tzw. nowoczesnych psychologów powinno się stać. Wśród swoich znajomych myśliwych nie znam też takiego przypadku.
Ci psychologowie biadolą, że widok zwierzęcej krwi na polowaniu może źle wpłynąć na psychikę dziecka, ale o tym co naprawdę ją niszczy, czyli o oglądaniu filmów ociekających ludzką krwią, nie mówią nic.
Jakie korzyści przynosi przyrodzie działalność myśliwych?
Przede wszystkim jest to regulacja liczebności stanów poszczególnych gatunków zwierzyny leśnej. Aby nie dochodziło do zniszczeń w przyrodzie oraz w uprawach i hodowli rolniczej, musi być równowaga w stanie zwierząt dzikich. Bardzo szkodliwe jest każde tzw. przegęszczenie populacji, czyli zbyt duża liczba zwierząt na danym terenie. W dawnych czasach regulowała to sama natura, jednak obecnie, kiedy działalność człowieka zaburzyła te naturalne procesy, to właśnie człowiek musi dbać o równowagę w przyrodzie.
Myśliwi regulują stany zwierzyny w lasach. I robią to racjonalnie, na podstawie obserwacji, a później opracowywania rocznych i wieloletnich planów łowieckich. Myśliwi karmią też zwierzęta. W tym calu koła łowieckie posiadają swoje pola uprawne. Dostarczają karmę do paśników, aby w czasie zimowej pory, ostrych mrozów i głębokich śniegów, zwierzęta nie zdechły z głodu.
Czy myśliwi służą narodowi?
Tak. Weźmy dla przykładu chorobę ASF, która szerzy się w Polsce od kilku lat. Jak wiadomo roznoszą ją dziki. Jedynym skutecznym sposobem walki z ASF jest zmniejszenie populacji dzików. Dlatego władze państwowe zleciły to trudne zadanie myśliwym. Rząd jako cel wyznaczył nam odstrzał dzików na takim poziomie, żeby docelowo jedno takie zwierze przypadało na tysiąc hektarów powierzchni kraju. Dla myśliwych odstrzał dzików nie jest zajęciem opłacalnym, bo trzeba w to zaangażować poważne środki własne oraz prywatny czas. A jednak podjęliśmy się tego, że względu na to, iż jesteśmy patriotami i zależy nam na dobru narodowym.
Przy okazji walki z ASF doszło do pewnego konfliktu myśliwych z rolnikami, ponieważ rolnicy chcą żeby wystrzelać wszystkie dziki, natomiast myśliwi są temu przeciwni. Jeśli chodzi jeszcze o pożytek z myśliwych dla narodu, pomyślmy o tym z perspektywy potencjalnego konfliktu zbrojnego. Nie daj Boże, żeby do niego doszło, ale gdyby jednak, to w Polsce jest obecnie ponad 120 tysięcy myśliwych.
Jak silna może być to armia Polaków, którzy posiadają broń, często wysokiej jakości, i dobrze potrafią się nią posługiwać.
Myśliwi dostarczają też na polskie stoły dziczyzny. Czy jest to zdrowe mięso?
Dziczyzna jest najzdrowszym mięsem. Jasno pokazują to badania naukowe. Dzika zwierzyna jest „wybiegana”. Żeruje w lesie, spożywa znajdujące się tam rośliny, zioła, które nie są skażone żadną tzw. chemią. Zwierzęta leśne jedzą to, co w danym okresie jest dla ich organizmów potrzebne. To również ma wpływ na wysoką jakość dziczyzny.
Niestety w naszym kraju, w okresie komunizmu, zerwano zdrową i starą tradycję spożywania dziczyzny. Za PRL- u po prostu dziczyzny w sklepach nie było. Dlatego Polacy odzwyczaili się od jedzenia tego pysznego i zdrowego mięsa. Obecnie dziczyzna z Polski trafia za granice, głównie do Niemiec. Skąd paradoksalnie, część z niej przerobiona na wędliny, wraca do Polski.
Można ją u nas kupić w niemieckich sklepach sieciowych. Tyle, że mało kogo na nią stać, bo za kilogram trzeba zapłacić 100 i więcej złotych. A dziczyzna, dobrze przygotowana, to mięso przepyszne. Moja żona robi m.in. doskonałe carpaccio z jelenia, w ustach to się rozpływa, goście naszego domu są zachwyceni. Moje dzieci i wnuki ze smakiem jedzą dziczyznę. Widać, że to bardzo dobrze służy ich zdrowiu.
Czy nie odnosi pan wrażenia, że czasami zwierzęta są lepiej traktowane niż ludzie?
Istnieje takie chore zjawisko. Weźmy dla przykładu łosie, które są w Polsce pod ochroną, pomimo tego, że ich populacja jest tak duża, iż jest to przyczyną wielu tragicznych wypadków na drogach.
Kilka tygodni temu w wyniku kolizji z łosiem zginęła w naszym rejonie kobieta, matka dzieci, żona. Łoś jest bardzo niebezpieczny gdy wyjdzie na drogę, gdyż może ważyć nawet 700 kg. Ale władze nie pozwalają na redukcję ich populacji, co prowadzi do wzrostu liczby tragicznych wypadków z ich udziałem.
Jakie szczególne walory posiada polowanie w Puszczy Białowieskiej ?
Przede wszystkim jest to historia. Świadomość, że w tej puszczy polowali prawie wszyscy królowie Polski. Przypominają o tym, stojące tu wiekowe dęby, mające nawet 500 lat, które noszą imion tych królów. Władysław Jagiełło robił w Puszczy Białowieskiej zapasy żywności przed bitwą pod Grunwaldem. Polowano wówczas wiele miesięcy. Mięso suszono, zamykano w beczkach i spławiano rzekami do miejsc docelowych. Kolejnym mocnym walorem polowania w Puszczy Białowieskiej jest możliwość spotkania tu żubrów. Obecnie białowieskie stado liczy aż około 700 sztuk tych majestatycznych zwierząt.
Są też inne rzadkie zwierzęta takie jak rysie czy wilki, których jest tak wiele, że można je spotkać nawet za dnia. Widuje je często. Na te gatunki chronione oczywiście się nie poluje, ale można wykonać piękne zdjęcia. Trzeba tu powiedzieć, że w pewnych obszarach puszczy obowiązuje zakaz polowań, są to tereny Parku Narodowego, które stanowią około 17 procent całej polskiej części Puszczy Białowieskiej, oraz obszary rezerwatów.
Jak ocenia Pan obecny stan przyrody Puszczy Białowieskiej ?
Przykro mi to mówić, ale puszcza z powodu wieloletniej, niekontrolowanej gradacji kornika jest dziś bardzo poważnie zniszczona. Są całe połacie martwego lasu. Dla nas mieszkańców puszczańskich miejscowości jest to widok straszny i bardzo bolesny. Od pokoleń pracowaliśmy, m.in. sadziliśmy te lasy, sam to robiłem, aby puszcza przetrwała i była piękna. Jednak działalność wpływowych pseudoekologów, którzy od wielu już lat blokują działania ratunkowe w puszczy, doprowadziła do tego, iż obecnie dobro narodowe jakim jest Puszcza Białowieska, po prostu ginie. I nie chodzi już tylko o wyniszczenie przez kornika świerku, bo teraz przyszła kolei na dęby, brzozy czy jesiony, które też kładą się pokotem.
W puszczy zalega i gnije miliony drzew. To ma również zły wpływ na bytowanie zwierzyny leśnej, gdyż zwaliska drzew zniszczyły jej szlaki komunikacyjne, którymi zwierzęta poruszają się po puszczy. Ograniczają ich żerowiska. Stąd często wychodzą one na pola, łąki i wchodzą w uprawy rolników. Za zwierzyną łowną idą drapieżniki. Ostatnio wilki zagryzły 10 krów. A więc zniszczone uprawy, zabite zwierzęta gospodarskie i gotowy konflikt społeczny.
Ludzie ogólnie są zawiedzeni, bo kiedy zaczęto ratować puszczę, prowadząc wycinkę sanitarną w jej lasach gospodarczych, i wywożąc chore drzewa z lasu to mieli nadzieję, że to zostanie przeprowadzone do końca. Jednak nagle, po groźbach sankcji ze strony UE, która fałszywe informacje na temat tego co dzieje się w puszczy czerpie tylko od pseudoekologów, tę akcję ratunkową przerwano. Nowego lasu też się nie sadzi.
Przeciwnicy łowiectwa, twierdzą że polowanie jest znęcaniem się nad zwierzętami…
Najczęściej takie głosy płynął od tych, którzy sami mają coś w tym temacie na sumieniu. Weźmy Holandię, gdzie łowiectwo jest zakazane, a z drugiej strony odławia się dzikie gęsi i uśmierca się je w nieludzki sposób, gazując w kontenerach. Potem te gęsi trafiają do restauracji. Jakoś nie ma tam protestów ekologów. Za to u nas, w Puszczy Białowieskiej, jest ich pełno.
Kiedy na polecenie władz państwowych prowadzimy odstrzał dzików, które roznoszą ASF, ci pseudoekolodzy utrudniają, a czasem nawet uniemożliwiają nam te potrzebne nam wszystkim działania. Dlaczego nie interweniuje policja? Przecież ci ludzie łamią prawo. Ich działania szkodzą wszystkim Polakom, bo jak ASF opanuje cały kraj, to dotkliwie odczują to wszyscy. A co na to państwa zachodnie, przecież pierwsze przypadki ASF odnotowano już w Belgii? Dla nich będzie to katastrofa.
Wracając jeszcze do cierpienia zwierząt, to powiem panu, że etyka nakazuje myśliwym strzelać do zwierząt z takich odległości i tak celnie, żeby straciły życie momentalnie, nie męcząc ich. W porównaniu ze zwierzętami hodowlanymi, które stłoczone w ubojni, długo cierpią ze strachu, zanim się je zabije, to momentalna śmierć z ręki myśliwego jest przecież o wiele bardziej humanitarna. Mówią też, że w krajach zachodnich polowania i tradycje myśliwskie przeszły dawno do lamusa, tylko u nas je się pielęgnuje. To nieprawda. W Niemczech dużo się poluje, a polowania są tam traktowane jak święta. Idzie barwny pochód myśliwych przez miasto, jest muzyka, taniec, niosą na drągach upolowaną zwierzynę i wszyscy się cieszą. Tak to w rzeczywistości wygląda. Sam widziałem.
Jak Pan ocenia nowe prawo łowieckie?
Byłem czynnym obserwatorem powstawania tej ustawy. Mam wrażenie, że najbardziej liczył się tu głos pseudoekologów. Głośno protestowała przeciwko polowaniom m.in. Kinga Rusin. Zwrócono jej uwagę, że torebki i buty, które nosi, i twierdzi że najlepiej się w nich czuje, są zrobione ze zwierzęcej skóry. Czy więc nie jest to hipokryzja?
To prawo łowieckie, które przyjęto trzeba znacząco poprawić. I to nie w oparciu o głosy osób, które nie mają pojęcia ani o łowiectwie, ani o zwierzętach czy nawet ogólnie o przyrodzie, ale w oparciu o głos ludzi fachowych, którzy mają na te tematy dużą wiedzę. Wiem, że najnowsza ustawa o prawie łowieckim jest obecnie oczyszczana z błędów i to bardzo cieszy.
Jaka rolę w myśliwskiej pasji ma wiara?
Myśliwska pasja sprzyja rozwojowi duchowemu. Często kiedy siedzę na tzw. ambonie, a dookoła panuje cisza, lub słychać miłe uchu śpiewy ptaków, modlę się po cichu. Proszę wtedy Boga za wstawiennictwem św. Huberta, dziękuję za piękną przyrodę, zwierzęta, rozmyślam nad prawdami mojej katolickiej wiary. Nierzadko robię rachunek sumienia, bo wtedy jest na to spokojny czas. Mam kolegów myśliwych którzy, siedząc na ambonie odmawiają Różaniec, rozmyślając nad Jego tajemnicami. Ta myśliwska ambona jest trochę jak pustelnia.
Darz bór!
Adam Białous