22 lutego 2019

Ludzki kompost. Ostateczne odrzucenie duszy [WSTRZĄSAJĄCY POMYSŁ LEWICY]

(Fot. Dawid Tatarkiewicz / FORUM )

Od niepamiętnych czasów ludzie grzebali zmarłych. Czasami ryzykowali nawet życie aby wypełnić ten najbardziej podstawowy obowiązek. W czasach prześladowań, na przykład, chrześcijanie narażali się na wielkie niebezpieczeństwo, aby odzyskać ciała męczenników po to, by mogły być nad nimi odprawione święte obrzędy chrześcijańskiego pochówku.

 

Stary Testament opowiada historię Tobiasza, który na wygnaniu do Niniwy przestrzegał prawa hebrajskiego, grzebiąc zmarłych wbrew woli króla Sennacheryba.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Nawet starożytne narody, takie jak Grecy, czuły się zmuszone do ostatecznego uczczenia zmarłych. Tak więc Sofokles w „Antygonie” opowiada historię siostry, która nie zgadza się z rozkazem greckiego tyrana Kreona, aby nie grzebać jej brata, którego pokonał w walce. Antygona głosi prawo do pochówku brata – prawo, wywodzące się z „niepisanych i niezmiennych praw”. Nie są to prawa obowiązujące tylko dziś czy wczoraj, ale istnieją od zawsze i nikt nie wie, kiedy zaistniały po raz pierwszy.

 

Od wieków było oczywistością, że ciało jest święte i musi być traktowane z należytą godnością i szacunkiem. Nikt nie musiał wyjaśniać, dlaczego zmarłych trzeba pochować. Aż do naszych czasów.

 

Rekompozycja: Akt ekoreligijny

Rzeczywiście, kiedy życie ludzkie uznaje się za rozporządzalne poprzez wprowadzania prawa do aborcji i eutanazji, ciało ludzkie nie jest szanowane. Trudno jednak nie być wstrząśniętym ustawą nad którą trwają prace w stanie Waszyngton. Chodzi o projekt oferujący alternatywną wobec tradycyjnego pogrzebu i kremacji metodę „pochówku”. Rekompozycja, bo tak nazywałaby się nowa metoda, zakłada rozkład ciała w glebie, traktowanej następnie jako kompost. Tworzony obecnie projekt ustawy w tej sprawie nadzoruje senator Demokratów Jamie Pedersen. Jeśli metoda ta znajdzie uznanie w oczach prawodawców, stan Waszyngton będzie pierwszym, który obok standardowego pochówku i kremacji zaoferuje możliwość kompostowania ludzkich szczątków.

 

Kompostowanie ludzi to nie tylko praktyczna alternatywa dla pochówku. Jest to przecież swoisty akt ekoreligijny. Jego zwolennicy otwarcie promują go jako wyraz sprawiedliwości społecznej i ekologicznego zapału. Wpisuje się to w panteistyczny światopogląd, w którym wszystko sprowadza się do materii w ciągłej przemianie.

 

Proces kompostowania człowieka polega na umieszczeniu w obrotowym cylindrze zrębkami drzewnymi, lucerną i inną materią organiczną, w celu przyspieszenia rozkładu, osnutych, niezabarwionych resztek ludzkich. Po miesiącu ciało jest redukowane do gleby o dużej zawartości składników odżywczych, które mogą być wykorzystane do sadzenia drzew, oczywiście „z korzyścią dla Ziemi”.

 

Manifest anty-metafizyczny

Niektórzy „praktyczni” ludzie nie znajdą w tym procesie nic złego. Twierdzą, że bezużyteczne zwłoki są dobrze wykorzystywane poprzez wzbogacanie gleby i zapobieganie uwalnianiu ogrzewającego ziemię dwutlenku węgla. No bo jaka to różnica, jeśli miejsce ostatecznego spoczynku osoby znajduje się u podstawy drzewa, a nie w grobie?

 

Rzeczywiście, nie miałoby to żadnego znaczenia, gdyby nie istniała dusza. Wielkim osiągnięciem ekologów, którzy stworzyli pomysł „rekompozycji”, nie jest jednak skonstruowanie urządzenia przekształcającego człowieka w kompost. Ich największym sukcesem jest obalenie wspomnianych na początku „niepisanych i niezmiennych praw” zakorzenionych w ludzkiej naturze, przez które ludzie od niepamiętnych czasów odczuwają potrzebę oddawania czci zmarłym.

 

Pozornie nieszkodliwy proces „rekompozycji” jawi się jako głoszenie anty-metafizycznego manifestu, który pośrednio zaprzecza istnieniu duszy, zmartwychwstaniu ciała i potrzebie odkupienia. Prowadzi to do jeszcze bardziej radykalnych wniosków: że życie jest bezsensowne i bezcelowe.

 

Wielka troska o ciała zmarłych

Kościół zawsze okazywał najwyższą troskę i staranność o ciała osób zmarłych. Ich grzebanie jest aktem miłosierdzia. Kościół grzebie ciała odprawiając przy tym liturgię oraz organizując wielką ceremonię. Utrzymuje cmentarze i poświęca ziemię, która przykryje ciała wiernych. Pozwalając na kremację, Kościół nalega, aby nawet te szczątki były traktowane z wielką czcią i nie były rozrzucane po miejscach, gdzie mogą na nie natrafić wszyscy.

 

Przyczyny tej niebywałej troski jest wiele.

 

Świątynia Ducha Świętego

Kościół przykłada wielką wagę do traktowania ciał ochrzczonych, ponieważ uznaje, że ciało nie jest tylko skorupą czy łupiną, którą można porzucić po odejściu duszy. Dla chrześcijan grzebanie nie jest bowiem usuwaniem rzeczy. Jest to jeden z aspektów opieki nad osobą, której dusza nadal istnieje i jest w rękach Boga.

 

Kościół naucza, że ciało jest święte, ponieważ jest świątynią Ducha Świętego, a tym samym narzędziem, za pomocą którego dusza chrześcijańska wyraża siebie w ziemskim życiu. Ciało zostało bowiem obmyte w wodach chrztu, namaszczone olejami zbawienia i odżywione przez Eucharystię Świętą. Ciało było środkiem, za pomocą którego praktykowano akty miłosierdzia i cnoty. Nie jest zatem właściwe, aby to samo ciało było traktowane z obojętnością i zaniedbaniem.

 

Zmartwychwstanie ciała

Obowiązek pochówku zmarłych związany jest również z wiarą w zmartwychwstanie ciała u progu czasu. Katolicy wierzą, że wszyscy ludzie zmartwychwstaną do Sądu Ostatecznego. Tak więc cześć i troska o ciało pochodzą z czci i szacunku dla zmarłej osoby. Nie można pozbywać się ciała tak jakby były to śmieci lub nawóz. Ciało, które jest pochowane należy do osoby, która pewnego dnia powstanie z martwych i ponownie cieszyć się będzie jego posiadaniem.

 

Wiara w zmartwychwstanie ciała jest niezbędna dla wiary chrześcijańskiej. Zaprzeczenie tej prawdy jest odrzuceniem zmartwychwstania Chrystusa i potrzeby odkupienia. Wiara bez tych dogmatów traci jakiekolwiek znaczenie – zupełnie anuluje potrzebę zwycięstwa Chrystusa nad śmiercią i obietnicę życia wiecznego.

 

Śmierć nie kończy relacji

Innym powodem, dla którego Kościół grzebie zmarłych, jest uznanie, że śmierć nie kończy naszych relacji ze zmarłymi. Są one jedynie przekształcane. Zmarli są nadal częścią wspólnoty chrześcijańskiej. Prawidłowe pochówki stanowią ramy, w których bliscy mogą wypełniać swoje obowiązki wobec zmarłych.

 

Modlitwa za zmarłych jest duchowym aktem miłosierdzia, do którego zachęca się poprzez grzebanie i odwiedzanie ich grobów. Msze święte za wieczny odpoczynek dusz są jeszcze jednym sposobem okazania miłości. Ze swojej strony, biedne dusze czyśćcowe mogą również wstawiać się za żyjącymi. W ten sposób osoby zmarłe korzystają z udziału wspólnoty i parafii, które rozszerzają te relacje poza śmierć. Jednocześnie wspólnota rozpoznaje wpływ i ewentualne wstawiennictwo jednostki na wszystkich. Osoba zmarła jest włączona w historię wspólnoty, zapisaną przez Kościół.

 

Radykalni Ekolodzy i Koniec Człowieka

Jak bardzo różni się to od możliwości „rekompozycji”! Przebija z tej inicjatywy współczesne radykalnie świeckie pojęcie człowieka jako istoty bez duszy, a więc i bez celu w życiu. Ciało jest wobec tego tylko fazą ciągłej przemiany materii. Jednostka nie ma realnego znaczenia, historii ani wiecznego przeznaczenia.

 

Tak więc Bertrand Russell (1872-1970) mógł twierdzić, że „pochodzenie człowieka, jego wzrost, jego nadzieje i lęki, jego miłość i przekonania są wynikiem przypadkowych kolokacji atomów; że żaden ogień, żaden heroizm, żadna intensywność myśli i uczuć nie może zachować indywidualnego życia poza grobem”.

 

Dzisiejsi ekolodzy wyciągają coraz bardziej radykalne wnioski z tego świeckiego poglądu. Nie tylko wierzą, że człowiek jest nieistotny, ale i szkodliwy dla Ziemi, ale niektórzy z nich potępiają ludzkość jako wirus, który najlepiej byłoby wymazać z powierzchni Ziemi. Ubolewają nad cywilizacją i pragną żyć (lub umrzeć) w harmonii z naturą.

 

Rzeczywiście, jeśli eko-dyktatura kiedykolwiek zostanie ustanowiona (w sposób jeszcze bardziej jaskrawy niż to czego już doświadczamy w związku z obszernymi socjalistycznymi regulacjami), propozycja „rekompozycji” może stać się już nie opcjonalna, ale wręcz obowiązkowa.

 

Życie po śmierci

Te chorobliwe idee dotyczące ludzkości są głównym nurtem w wielu sektorach społeczeństwa. Profesor Todd May z Clemson University napisał niedawno esej w „The New York Times”, w którym pytał, „czy wyginięcie rasy ludzkiej rzeczywiście byłoby tragedią?”.

„Może więc być tak, że wymarcie ludzkości uczyniłoby świat lepszym, a jednocześnie byłoby tragedią”, zastanawiał się. „Nie chcę tego powiedzieć na pewno, bo sprawa jest dość złożona. Ale to z pewnością wydaje się być możliwością, choć to samo w sobie mnie niepokoi”.

 

Takie mroczne, rozpaczliwe rozważania są tłem dla ducha nieszczęścia i depresji, który prześladuje i szydzi z utworzonego przez siebie postmodernistycznego społeczeństwa. Tylko Kościół ma właściwą odpowiedź, opartą na „niepisanych i niezmiennych prawach”, które nadają sens i cel życiu.

 

Oczywiście fakt, że wielu ludzi nie wierzy w duszę lub wieczne przeznaczenie, nie zmienia rzeczywistości. Dusza istnieje. Bóg stworzył i odkupił ludzkość. Nastąpi zmartwychwstanie ciał i Sąd Ostateczny, aby określić nasze wieczne przeznaczenie. Człowiek nie jest bowiem przypadkowym zderzeniem kompostowanych atomów, ale został adoptowany jako dziecko Boże i współdziedzic jego Królestwa.

 

John Horvath II
tfp.org

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij