Powoli powraca do naszej krajowej debaty publicznej temat kary śmierci. Wszystko za sprawą brutalnego gwałtu dokonanego przez imigrantów na naszej rodaczce we włoskim Rimini i komentarza wiceministra sprawiedliwości. Głos w sprawie zabrał redaktor Łukasz Warzecha z tygodnika „Do Rzeczy”. Publicysta ubolewa, że problem kary śmierci powrócił w populistycznej formie za sprawą słów Patryka Jakiego, mimo tego przygląda się zagadnieniu i przypomina ważną kwestię: jedną z funkcji kary śmierci jest przywracanie powszechnego poczucia sprawiedliwości.
Sprawa funkcji kary śmierci to, zdaniem Łukasza Warzechy, najważniejsza kwestia w debacie dotyczącej kary ostatecznej. Jak zauważa publicysta, funkcja resocjalizacyjna jest istotna w przypadku lekkich przestępstw. Jeśli jednak mowa o zbrodniach dokonywanych przez zdemoralizowanych recydywistów, ten aspekt kary traci sens.
Wesprzyj nas już teraz!
Drugą funkcją analizowaną przez publicystę jest prewencja, czyli odstraszenie od popełnienia przestępstwa. Kara powinna być bowiem nie tylko nieuchronna, czego w 100 proc. nigdy nie da się zrealizować, ale również uciążliwa. Ma to wpływ na przestępców dokonujących zimnej kalkulacji, ale nie w przypadku działania w afekcie.
– I tu dochodzimy do trzeciej funkcji kary, traktowanej przez wielu teoretyków prawa po macoszemu: kara ma być sprawiedliwą i proporcjonalną odpłatą za dokonany czyn – zauważa Warzecha dodając, że za śmierć ofiary nie ma innej sprawiedliwej odpłaty niż śmierć sprawcy.
– Nie przywróci równowagi najcięższe nawet, trwające do końca życia więzienie. Pisząc o równowadze, miał na myśli [Immanuel Kant-red.] również to, co nazywamy powszechnym poczuciem sprawiedliwości. Ten czynnik, tak chętnie wyśmiewany dziś przez prawniczy establishment jako populistyczny, jest w istocie niezbędny dla dobrego działania państwa. A są przestępstwa, w przypadku których każda inna kara niż kara śmierci będzie w najgłębszym odczuciu niesprawiedliwa. To zaś ma swoje konsekwencje w postaci powolnej erozji podstaw ładu prawnego i moralnego – czytamy w tekście publicysty „Do Rzeczy”. Łukasz Warzecha zwraca również uwagę na etyczne wymiary kary śmierci.
– Dla bliskich ofiary zbrodni jej śmierć jest niewyobrażalną tragedią. Zbrodniarz wsadzony do więzienia żyje w istocie również za ich pieniądze (podatki) – zauważa felietonista dodając, że zbrodniarzowi skazanemu na dożywocie tak naprawdę nic więcej nie grozi. Gdyby uciekł z zakładu karnego i znów dopuścił się zbrodni to realnie nie ma możliwości wymierzenia mu kary. Drugie dożywocie nie ma przełożenia na faktyczną długość odsiadki.
Publicysta w swoim tekście wyraźnie zastrzega, że temat kary śmierci może być rozważany jedynie w sytuacji zbrodni morderstwa. – Nawet najbardziej konsekwentni zwolennicy przywrócenia kary śmierci – do których się zaliczam – nigdy nie postulowali, aby obejmowała ona jakiekolwiek przestępstwa poza kwalifikowanym zabójstwem – pisze Warzecha. Wypowiedź wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, który poparł karę główną dla gwałcicieli, uważa za populizm. – Jeśli zatem kiedykolwiek dyskusja o karze śmierci miałaby wrócić na serio, to głosy takie jak wiceministra Jakiego działają na niekorzyść zwolenników jej przywrócenia – czytamy w „Do Rzeczy”.
Zdaniem publicysty w kontekście zmieniających się okoliczności międzynarodowych, w tym rozwoju zjawiska islamskiego terroryzmu w Europie Zachodniej, należy na nowo rozważać kwestię kary ostatecznej.
Ponadto kara śmierci, jak pisze Warzecha, nie ma – wbrew lewicowej propagandzie – znamion zemsty, gdyż zemsta ze swojej natury jest prywatna, a kara orzekana jest w imieniu wspólnoty – państwa.
Źródło: „Do Rzeczy”
MWł