Łukasz Warzecha wskazuje, że w Polsce coraz częściej możemy spotkać się z sugestiami rezygnacji ze świętowania sylwestra z wykorzystaniem fajerwerków. Podkreśla, że to prowadzi do pewnej rodzaju „terroru”, a mechanizm myślenia o tego rodzaju zakazach jest wykorzystywany również w innych sytuacjach, np. przy wprowadzaniu tzw. stref czystego transportu lub zakazu sprzedaży alkoholu.
Publicysta tygodnika „Do Rzeczy” wskazuje, że coraz powszechniejszy „rytuał” przestrzegania opinii publicznej przed strzelaniem fajerwerkami w sylwestra wykorzystuje pewien popularny mechanizm. Dziennikarz tłumaczy, że polega on na „tworzeniu ogólnych i obowiązujących każdego reguł ze względu na jakieś indywidualne problemy, traumy, upodobania”. Dodaje, że nie można świętować strzelając fajerwerkami, ponieważ rzekomo wywołuje to traumę zwierząt.
Na łamach Forum Polskiej Gospodarki Warzecha przytacza inne przykłady wykorzystania tego samego mechanizmu myślenia i zmuszania do zakazywania czegoś ogółowi. „Ktoś ma problem z piciem, więc trzeba ograniczyć dostęp do niego wszystkim” – wskazuje i dodaje inny przykład: „ja mam pieska (względnie w postaci klinicznej „psiecko”), który się boi, więc wszyscy muszą się dostosować” – pisze na portalu fpg24.pl.
Wesprzyj nas już teraz!
„To odwrócenie porządku, które zresztą w wielu sprawach cechuje dzisiejszą rzeczywistość: ogół musi się podporządkowywać mniejszości z jej rozmaitymi idiosynkrazjami. Tymczasem powinno być odwrotnie: to „posiadacz” problemu musi go rozwiązać we własnym zakresie, szczególnie gdy droga odwrotna oznaczałaby ograniczenie wolności obywateli. A tutaj tak by właśnie było” – czytamy w felietonie Łukasza Warzechy.
Publicysta zauważa również, że strzelanie fajerwerkami w sylwestra to również unikatowa tradycja, która daje radość i przyjemność świętującym. „Lewica zaś chce nasze życie uczynić po prostu nieprzyjemnym. W imię konceptów ideologicznych mamy zrezygnować z naszych licznych przyjemności: jazdy samochodem, cyrku ze zwierzętami (to już jest nielegalne – i jest to regulacja z czasów PiS), polowania, jedzenia mięsa czy właśnie odpalania fajerwerków. Ma być nudno i smutno, ale za to zwierzątka będą szczęśliwe” – wskazuje.
Warzecha przywołuje jednak również raport Warsaw Enterprise Institute, który pokazuje jak dużym importerem fajerwerków jest Polska. Ma to duże znaczenie w kontekście różnych sugestii niestrzelania w sylwestra, a w konsekwencji być może ustawowych zakazów produkcji fajerwerków.
„Polska jest jednym z największych na świecie eksporterów fajerwerków – w 2019 r. byliśmy na 5. miejscu po Chinach, Holandii, Brazylii i Niemczech. Branża wyrobów pirotechnicznych generuje w kraju obroty sięgające 700 mln zł” – pisze Łukasz Warzecha. „Zatrudnienie w branży to 30 tys. osób, z tego jedna trzecia to pracownicy wysoko wykwalifikowani. Wynika z tego, że próby wymuszenia na ludziach rezygnacji z noworocznej tradycji będą oznaczały wymierne straty dla przedsiębiorców” – dodaje.
„Zatem nie dajmy się sterroryzować. Właściciele zwierząt, które się boją, mają obowiązek o nie zadbać – i to da się zrobić. Nie mogą natomiast oczekiwać, że wszyscy dostosują się do ich potrzeb i psychoz” – podsumowuje publicysta.
Cały felieton pt. „Strzelajmy na Nowy Rok!” znajduje się na stronie Forum Polskiej Gospodarki.
Źródło: fpg24.pl
WMa