7 marca 2023

W 2016 roku Ida Auken napisała futurystyczny esej o swojej wizji świata w 2030 roku. Padło tam hasło: „nie będziesz mieć niczego i będziesz szczęśliwy”. Pojawiło się ono także na krótkim filmie firmowanym przez Światowe Forum Ekonomiczne. Gdy spojrzymy na to, co dzieje się teraz, na jakim jesteśmy etapie, zauważymy, że to, co pani Auken sobie wtedy wymyśliła i co można by potraktować wówczas jako dosyć abstrakcyjną wizję przyszłości, dzisiaj już wcale nie jest takie abstrakcyjne – mówił Łukasz Warzecha podczas prezentacji raportu „Zrównoważony rozwój – zaklęcie globalistów, instrument totalnego zniewolenia”.

 

Samo pojęcie zrównoważonego rozwoju brzmi trochę tak jak „sprawiedliwość socjalistyczna”. Sprawiedliwość to po prostu sprawiedliwość a „socjalistyczna” to już nie sprawiedliwość. Ze zrównoważonym rozwojem jest dokładnie tak samo. Wszyscy wiemy, co oznacza sformułowanie „rozwój”, ale „zrównoważony” znaczy tyle, że nie ma on być już swobodny. Nie ma się rządzić zasadami rynkowymi, zasadą wolności, tylko gdzieś mają być na niego nałożone ograniczenia w imię jakiejś ideologii „zrównoważenia”.

Wesprzyj nas już teraz!

Moje poglądy na gospodarkę są w zasadzie liberalne, jednak tam, gdzie słyszę o „zrównoważeniu”, „równowadze” czy o „równości”, od razu zapala mi się lampka alarmowa. Ekonomiczna równość dla samej równości nie ma bowiem żadnego uzasadnienia. A tymczasem tak jest dzisiaj traktowana i jest to jeden z fetyszów tak zwanej agendy zrównoważonego rozwoju. Ma być „równo” a „równość” jest dobra sama w sobie. Nie, nie jest dobra sama w sobie. Oczywiście, możemy się zastanawiać nad sytuacjami, w których mamy do czynienia z bardzo dużą rozpiętością dochodów – jest mała grupa o bardzo wysokich dochodach i ogromna większość o wiele niższych zarobkach. Można przyjrzeć się przyczynom takiego stanu rzeczy, ale absolutyzowanie równości gospodarczej jest – w pewnym uproszczeniu – wstępem do zamordyzmu, nie tylko ekonomicznego. Zawsze od socjalizmu w gospodarce przechodzi się od zakładania ludziom kagańca.

 

„Mój” salon przechodni

Kwestia własności i hasło, które stało się poniekąd symbolem Agendy zrównoważonego rozwoju, czyli „nie będziesz mieć niczego i będziesz szczęśliwy” pojawiło się po raz pierwszy w 2016 roku, w eseju napisanym na potrzeby Światowego Forum Ekonomicznego w Davos. WEF zamawiało takie teksty u kilku czy kilkunastu osób. Socjalistyczna deputowana, posłanka Ida Auken na kilku stronach stworzyła coś w rodzaju fantastyki socjologicznej, pisząc o tym „jak jest w moim [wymarzonym] mieście”. Oczywiście, to wizja przyszłości, ale nieodległej, bo pojawia się tam data 2030 roku. W tym „jej mieście” nikt niczego nie potrzebuje. Autorka pisze o sobie – że też tam mieszka i opisuje swoją sytuację właśnie w ten sposób, że ona nie ma tam już niczego na własność. Do tego stopnia nie ma już niczego, że – jak relacjonuje – „w moim salonie kiedy mnie tam nie ma i ja go nie potrzebuję, odbywają się jakieś spotkania biznesowe”. Bardzo mnie to ubawiło. Proszę sobie wyobrazić, że państwo gdzieś mieszkają, wychodzą sobie do pracy, a wtedy obcy ludzie tam się instalują i coś sobie robią, u państwa w mieszkaniu.

Auken opisuje to w tonie aprobatywnym. Podobnie odnosi się do kwestii, na przykład gotowania. Ma ochotę sobie coś przyrządzić i wtedy wszystkie potrzebne do tego sprzęty są podstawiane jej pod drzwi w ciągu, powiedzmy, pół godziny. Oczywiście te urządzenia również nie należą do niej, tylko są wypożyczane. Zatem własności w tym jej „idealnym mieście przyszłości” nie ma.

W pewnym momencie w eseju pojawiają się ci „inni ludzie”. Martwi autorkę to, że są w ogóle tacy, którzy mieszkają poza tym idealnym miastem i z różnych powodów nie godzą się na te zasady. Jedni dlatego, że nie akceptują tych reguł, innym coś nie powiodło się w życiu. Stanowią pewien problem. Auken nie proponuje, co z nimi zrobić.

Autorka jest szczęśliwa w tym mieście, chociaż zastanawia ją jeszcze jedna rzecz: w zasadzie wszędzie jest bowiem śledzona. System w każdym momencie wie, gdzie jest i co robi. Ona pisze, że to ją niepokoi, ale z tekstu wynika, że też ta kwestia nie stanowi jakiegoś wielkiego problemu.

 

Uzależnij się i płać

Hasło: „nie będziesz mieć niczego i będziesz szczęśliwy” pojawiło się także na krótkim filmie firmowanym przez Światowe Forum Ekonomiczne w 2016 roku. Była to zapowiedź wspomnianej już serii tekstów napisanych dla WEF. Minęło jednak już kilka lat. Gdy zauważymy, co się dzisiaj dzieje, na jakim jesteśmy etapie, to zorientujemy się, że to, co pani Auken sobie wtedy wymyśliła i co można by potraktować wówczas jako dosyć abstrakcyjną wizję przyszłości, dzisiaj już takie abstrakcyjne nie jest. Dlatego nawet kwestie, które nawet z dzisiejszego punktu widzenia wydają się absurdalne – takie jak założenia zapisane w raporcie stowarzyszenia C40 z 2019 roku – podlegają procesowi opisanemu w zjawisku nazywanym oknem Overtona. Pewne problemy, które najpierw znajdują się jedynie na marginesie opinii publicznej, są przesuwane stopniowo w kierunku centrum. Kończy się na tym, że stają się przedmiotem podejmowanej oficjalnie decyzji władz.

W temacie radykalnych pomysłów pozbawiania ludzi ich własności, już – moim zdaniem – jesteśmy gdzieś w połowie tej drogi. Problem polega na tym, że ten proces dzieje się po części ze względu na odgórnie narzucane ograniczenia – takie jak te dotyczące samochodów spalinowych – ale w pewnym stopniu także na zasadzie wolnorynkowej reakcji. Jeżeli politycy wprowadzają pewne reguły, to przedsiębiorcy się do nich dostosowują, i trudno mieć o to do nich pretensje. A to dostosowanie polega na tym, że nagle się okazuje, iż model wynajmowania, model subskrypcji jest bardziej atrakcyjny niż model sprzedaży. Dlaczego? Subskrypcja nas do czegoś przywiązuje. Jeśli nie jesteśmy czegoś właścicielem, tylko subskrybentem, to można nam, na przykład w każdej chwili podnieść cenę. To tak jak z uzależnieniem od narkotyków. Diler rozdaje najpierw swój towar nawet za darmo po to, żeby potem zacząć go sprzedawać, a potem podnosić ceny. Tu jest podobnie, a zwłaszcza tam, gdzie mamy do czynienia z monopolami, które zaczynają posługiwać się modelem wynajmowania czy też subskrypcji zamiast modelu własnościowego.

To problem przede wszystkim młodego pokolenia. Jeżeli porozmawiamy z młodymi ludźmi o tym, w jaki sposób oni słuchają muzyki, to bardzo dobrze to zrozumiemy. Działają serwisy streamingowe takie jak Spotify, które powodują, że młodzi ludzie w zasadzie już muzyki nie kolekcjonują. Mogę się pochwalić tym, że mam dużą kolekcję płyt i one są tylko moje. Zawsze będę je miał, zawsze będę mógł ich sobie posłuchać. Ale jeżeli ktoś nie gromadzi płyt czy nawet nie ma ściągniętych na swój komputer plików z muzyką, i tylko jest subskrybentem Spotify albo innego serwisu streamingowego, to ten serwis może w każdej chwili na przykład sprawić, że abonament nie kosztuje już – powiedzmy – 20 złotych, ale 250. I co można zrobić w takiej sytuacji? Można albo nie słuchać muzyki, albo wysupłać te 250 złotych z kieszeni, i jednak zapłacić.

Jednak ten sposób działania może stosować praktycznie każda firma, która uzależni od siebie ludzi. I do tego ten system właśnie zmierza. A przecież – wbrew temu, co mówią idealiści i zwolennicy takiego modelu – własność w ten sposób nie zniknie. Ona tylko nie będzie już rozproszona pomiędzy nas wszystkich, lecz zostanie skupiona w rękach kilkuset korporacji, które będą zarządzały tymi wszystkimi modelami subskrypcyjnymi.

Pierwszy skutek: ludzie nie mają już nic własnego, można ich uzależnić i drenować z pieniędzy praktycznie w nieskończoność.

Drugi, bardzo ważny efekt. Obecnie gromadzimy rzeczy, a następnie przekazujemy je kolejnym pokoleniom – ta rzecz była podstawą zachodniej cywilizacji. Po to się pracowało. Czy tych rzeczy było dużo, czy mało, bywało różnie, w zależności od tego, w którym miejscu ktoś się znajdował na drabinie społecznej.

W modelu wynajmowania tego po prostu nie ma. Nie ma czego przekazać. Znika cały element materialnego dziedzictwa przekazywanego z pokolenia na pokolenie.

Zatem społeczne skutki odejścia od własności – jeżeli do tego dojdzie – będą naprawdę bardzo doniosłe i warto sobie z tego zdawać sprawę.

 

not. ROM

(śródtytuły pochodzą od redakcji)

Fragmenty wystąpienia Łukasza Warzechy podczas prezentacji raportu autorstwa Agnieszki Stelmach, pt. „Zrównoważony rozwój – zaklęcie globalistów, instrument totalnego zniewolenia”.

Zabierają nam własność? WARZECHA: JESTEŚMY W POŁOWIE DROGI do całkowitej utraty wolności!

Zrównoważony rozwój. Ten RAPORT obnaża GLOBALISTÓW [KWAŚNIEWSKI, WARZECHA, STELMACH, MAJEWSKI]

 

Arkadiusz Stelmach: Komunizm zamarkował swoją śmierć i przemalował się na zielono

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij