„13 grudnia 2024 r. z oczu Maryi na obrazie Matki Boskiej Częstochowskiej w Bazylice archikatedralnej pw. św. Stanisława Kostki w Łodzi popłynęły łzy. Wielu ludzi zastanawiało się, co może oznaczać ten znak. Odpowiedź jest prosta: Kiedy słowa Matki nie są w stanie wzruszyć serc zatwardziałych dzieci, muszą przemówić Jej łzy” – napisał w mediach społecznościowych ksiądz Sławomir Kostrzewa.
Duchowny odniósł się do zdarzenia podczas swojej homilii wygłoszonej przed świętami Bożego Narodzenia w kościele pw. Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych w Swarzędzu. – W ten sposób po raz kolejny Niebo wzywa ludzi do nawrócenia i pokuty za grzechy – wskazał.
Wesprzyj nas już teraz!
Informację podał również portal regionalnej telewizji publicznej. Napisał między innymi, że łzy dostrzegł 13 grudnia minionego roku jeden z księży. Relację potwierdzają też świeccy wierni, którzy oglądali obraz.
Media pytały również o stanowisko odpowiednie do miejsca władze duchowne. – Kuria nie komentuje sprawy – odparł ksiądz Paweł Kłys z archidiecezji, której pasterzem jest kardynał Grzegorz Ryś.
Dotychczas na świecie zanotowano przypadki około 200 podobnych zdarzeń.
„Łzy Maryi były wyraźnym znakiem ostrzegawczym. Coś musi być nie tak, a nawet bardzo nie tak, skoro Dziewica publicznie płacze” – pisał niedawno na naszych łamach Valdis Grinsteins, wspominając podobne zdarzenia.
„Zarówno w Fatimie, jak i w Akicie, Matka Boża prosiła ludzkość o nawrócenie, pokutę i modlitwy wynagradzające (zwłaszcza modlitwę różańcową). I ostrzegała, że jeśli nie nastąpi poprawa, nadejdzie straszna kara. Ale poprawa do dziś nie nadeszła. Najświętsza Dziewica płacze więc… w oczekiwaniu na nieuchronną karę. Jak płacze każda matka, wiedząc, że jej dziecko zostanie surowo ukarane” – wskazał autor tekstu zamieszczonego na łamach magazynu „Polonia Christiana”.
Źródła: Facebook, TVP3, PCh24.pl
RoM