Oficjalny komunikat Pałacu Elizejskiego mówi, że „Emmanuel Macron i Władimir Putin zgadzają się co potrzeby deeskalacji kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej”. Media dodają, że przywódcy Francji i Rosji rozmawiali przez telefon przez godzinę i czterdzieści pięć minut. „Mamy nadzieję, że to długie spotkanie będzie mogło w nadchodzących dniach przynieść efekty” – stwierdza francuska prezydentura w odniesieniu do napływu migrantów z Białorusi na polską granicę. Konkret: Władimir Putin obiecał Macronowi, że „porozmawia o tym” ze swoim białoruskim odpowiednikiem Aleksandrem Łukaszenką.
Jeszcze we wrześniu Emmanuel Macron mówił, że prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka „musi odejść”. Teraz, razem z kanclerz Merkel, pośrednio legalizuje jego prezydenturę. TV BFM, która opisuje rozmowę Putin-Macron stwierdza, że „dwaj szefowie państw podsumowali wiele obszarów napięć w Europie Wschodniej, poczynając od kryzysu migracyjnego między Polską – członkiem Unii Europejskiej – a Białorusią, bliskim sojusznikiem Rosji”. Prezydenci wspólnie wezwali do „deeskalacji” sytuacji na granicy, „ponieważ wojska są gromadzone po każdej ze stron, a Warszawa właśnie ogłosiła budowę 180-kilometrowego muru”.
Oficjalnie Francja stoi po stronie „obrony granicy UE”, ale jej władze mają tu dość ambiwalentny stosunek do Polski. Macron dogaduję ponad naszymi głowami z Putinem i chce być „rozgrywającym” Unii. Jego minister ds. europejskich Clement Beuane, który ze względu na swój aktywizm LGBT niezbyt nasz kraj lubi, stwierdził wprost, że „nie chce Europy najeżonej drutem kolczastym lub pokrytej murami”. Jak podaje AFP francuski sekretarz stanu do spraw europejskich jest przeciw budowie muru chroniącego granicę Polski. Chce „otwartej Europy”, a do Polski proponuje co najwyżej „oddelegować do pomocy straż graniczną”. Z drugiej strony rzecznik rządu Gabriel Attal twierdzi, że „Francja solidaryzuje się z krajami”, które stoją w obliczu zorganizowanego przez Białoruś kryzysu migracyjnego. Jednak na pytanie, czy „Francja popiera dążenie Polski do zbudowania muru na granicy z Białorusią?”, odpowiada, że „nie chce dawać nikomu lekcji”.
Jest to trochę rozgrywka wewnętrzna. Przed wyborami prezydenckimi np. kandydaci centroprawicy, jak Michel Barnier, czy Xavier Bertrand mówią, że trzeba „pomóc polskiemu rządowi zbudować silną granicę”. Obóz Macrona chce się tu odróżnić. Jeszcze gorzej jest po lewej stronie. 16 listopada w TV LCI Olivier Faure, pierwszy sekretarz Partii Socjalistycznej, uznał, że mur to „haniebne rozwiązanie”, które przypomina czasy „zimnej wojny”. „Wychodzimy z wieku, który był stuleciem muru, który został zburzony w ‘89 roku i nie jestem pewien, czy musimy zaczynać od nowa” – dodał socjalista. Przeciw powstrzymywaniu migrantów takimi środkami był też kandydat na prezydenta Zielonych Yannick Jadot, który obronę naszych granic uznał za „niesamowity poziom politycznego upadku”.
Bogdan Dobosz