Ta sama władza, która nie pytała narodu o zdanie, gdy ograniczała prawa obywatelskie pod pretekstem tzw. pandemii koronawirusa, teraz – gdy ma spełnić swój podstawowy obowiązek obrony porządku wewnętrznego – ucieka się do… referendum.
Bojąc się podejmować decyzje wynikające z elementarnych prerogatyw władzy, prezydent Francji widzi jednocześnie, że kryzys migracyjny zaczyna przekraczać wszelkie granice. – Prezydent Macron zaproponował partnerom politycznym na spotkaniu w sierpniu zorganizowanie referendum na temat imigracji, ale on tak naprawdę nie chce tego referendum, ponieważ – jak pokazują sondaże – Francuzi wypowiedzieliby się w nim za drastycznym ograniczeniem imigracji, a to oznaczałoby porażkę dotychczasowej polityki Francji – komentuje historyk, wykładowca i publicysta, prof. Pierre Vermeren Vermeren w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
– Referendum i nowego bardzo zaostrzonego prawa imigracyjnego chce prawica, tj. Republikanie oraz Zjednoczenie Narodowe Le Pen czy politycy związani z Erykiem Zemmourem, ponieważ uważają, że tylko w ten sposób można poruszyć scenę polityczną. Pozostałe ugrupowania: lewica, socjaliści, komuniści czy członkowie partii prezydenckiemu Renesans są przeciwni ograniczeniu imigracji. Chcą jednak uregulowania sytuacji pracujących we Francji migrantów bez papierów – wyjaśnia.
Wesprzyj nas już teraz!
– We Francji nie było referendum od 2005 r. kiedy to Francuzi wypowiedzieli się przeciwko konstytucji UE. Więcej już nikt bezpośrednio nie pytał ich o zdanie – przypomina historyk.
Zdaniem Vermerena „mamy do czynienia z serią kryzysów; były żółte kamizelki, był kryzys na przedmieściach, protesty urzędników i brak akceptacji reformy emerytalnej. Jest inflacja. Prezydent nie ma większości w parlamencie i dlatego jest zobowiązany do podjęcia próby przejęcia inicjatywy, ale z jego strony mówienie o referendum jest dwulicowością, ponieważ on chce raczej zmiany konstytucji, a pomysł referendalny być może mógłby mu to umożliwić”.
– Macron jest za legalną imigracją. Podczas jego prezydentury znacząco wzrosła liczba studentów zagranicznych. Zliberalizował prawo łączenia rodzin. Teraz wzywa do uregulowania statusu pracowników nieposiadających dokumentów. Jest zwolennikiem utrzymania imigracji. Według wszystkich sondaży co najmniej 60, a nawet 70 proc Francuzów opowiedziałoby się za bardziej restrykcyjnymi przepisami. Myślę, że destabilizowanie przeciwników jest taktyką polityczną prezydenta – podkreśla rozmówca PAP.
– Imigracja we Francji nieprzerwanie rośnie od 40 lat mimo wielu prób przeprowadzenia reform i tworzenia ustaw – konstatuje ekspert. Jak wyjaśnia Vermeren stosunek do imigracji zależy od klasy społecznej i wykształcenia. – Klasa robotnicza, która stanowi większość i część klasy średniej, chce referendum, ponieważ chce powstrzymać imigrację, ponieważ cierpi przez nią w sposób bardziej oczywisty niż wyższe klasy społeczne. Elity i przedsiębiorcy czerpią korzyści z imigracji, podobnie, jak cała gama sektorów gospodarki, ponieważ każdego roku musimy zapewnić dach nad głową, wyżywić i wyposażyć setki tysięcy ludzi. Imigracja powoduje jednak problemy w społeczeństwie, ma konsekwencje dla zatrudnienia i wynagrodzeń uważa profesor.
Tłumacząc wybór Macrona na prezydenta, Vermeren przypomina, że „wśród Francuzów jest sprzeczność, bo głosują na prezydenta Macrona, ale popierają idee bliższe Marine Le Pen. Wyborcy ci nie chcą jednak głosować na Le Pen ze względu na jej tradycję rodzinną, dziedzictwo, ogólną lojalność wobec lewicy, choć to Le Pen obecnie broni idei, które cieszą się największą popularnością. Oznacza to, że prezydent Macron, gdyby przyjął część jej pomysłów, na przykład zdecydował się zmniejszyć o połowę imigrację, zyskałby dużą popularność” – uważa ekspert.
– Mamy dziś we Francji słabą gospodarkę z przemysłowego punktu widzenia i z eksportowego punktu widzenia. We Francji mamy wzrost, ponieważ konsumujemy i popadamy w długi. To sztuczny wzrost, ale jednak wzrost. Prezydent Macron mógłby zdecydować się to zmienić, ale ograniczenie imigracji ograniczyłoby również wzrost gospodarczy. Imigrant jest trybikiem w tej maszynie. Myślę, że Macron nie chce zmian i myślę, że możni, którzy go wspierają, też ich nie chcą – podsumowuje Vermeren.
Zdaniem eksperta z powodu impasu politycznego dyskutowana w parlamencie na jesieni nowa ustawa imigracyjna zostanie przyjęta z pominięciem ścieżki parlamentarnej z pomocą art. 49.3 konstytucji.
– W nowej ustawie imigracyjnej, która prawdopodobnie zalegalizuje pobyt części imigrantów, którzy obecnie pracują we Francji, mogą znaleźć się ograniczenia dotyczące łączenia rodzin. Być może surowiej traktowani będą imigranci-przestępcy i bardziej egzekwowane będą deportacje. Jednak kraje Maghrebu nie chcą przyjmować ich z powrotem, zatem znaleźliśmy się w impasie. Nie sądzę, żeby to nowe prawo wiele zmieniło – podsumowuje Vermeren.
Źródło: PAP / Katarzyna Stańko, Paryż
oprac. FO