28 lipca Wenezuelczycy będą wybierać prezydenta i wiceprezydenta. Obecny prezydent Nicolás Maduro stara się o trzecią sześcioletnią kadencję w rywalizacji z liderem opozycji Edmundo Gonzálezem Urrutii i ośmioma innymi mniej znaczącymi kandydatami. Od czasu jego urzędowania od 2013 r. gospodarka Wenezueli skurczyła się o ponad połowę i około jedna piąta populacji opuściło kraj. Pod koniec lipca Wenezuelczycy zadecydują, czy nadal będzie kontynuowana boliwariańska rewolucja.
Największym rywalem urzędującego prezydenta jest Edmundo Gonzalez Urrutii, emerytowany dyplomata, kandydat Platformy Jedności Demokratycznej, głównej koalicyjnej siły opozycyjnej. Sondaże dają mu blisko 20-procentową przewagę nad Maduro. Od grudnia 2023 r. przewaga Urrutii stopniowo maleje.
Kandydat opozycji zobowiązał się przywrócić niezależność sądom, organom władzy ustawodawczej i agencjom rządowym. Miałaby wrócić wolność słowa i uwolniono by prawie trzystu więźniów politycznych.
Wesprzyj nas już teraz!
Sceptyczni wobec niego analitycy obawiają się jednak, że może zaprowadzić jeszcze większe rządy dyktatorskie.
Nowa władza będzie musiała odbudować gospodarkę i zająć się problemem drastycznego spadku produkcji przemysłowej, brakami w dostawach prądu, szerzącą się biedą (prawie 80 proc. Wenezuelczyków ma żyć w biedzie) i brakami podstawowych środków medycznych w szpitalach.
Urrutia popiera plan Machado, który obejmuje prywatyzację przedsiębiorstw państwowych, w tym przemysłu naftowego, wspieranie przejścia na odnawialne źródła energii, staranie się o nowe pożyczki od organizacji wielostronnych w celu spłaty długu Wenezueli szacowanego na 150 miliardów dolarów, gruntowną ocenę działalności państwowego koncernu naftowego oraz łagodzenie wpływu krajowego przemysłu wydobywczego na środowisko i społeczeństwo.
Amerykanie obawiają się, że jeśli Maduro znowu wygra, to kolejne miliony Wenezuelczyków będą starały się dotrzeć do USA lub innych zamożniejszych krajów. Obecnie prawie osiem milionów obywateli Wenezueli mieszka za granicą. W 2023 r. ponad 328 tys. Wenezuelczyków przekroczyło Darién Gap, sześciokilometrową leśną drogę między Kolumbią a Panamą, udając się w kierunku południowej granicy USA. Od 2021 r. do Stanów Zjednoczonych przybyło ponad 450 tys. osób, które uzyskały status tymczasowej ochrony.
Wybory, które Maduro zgodził się – po rozmowach z opozycją w 2023 r. – przeprowadzić w tym miesiącu będą bacznie obserwowane przez inne państwa. W zamian za zgodę na ich przeprowadzenie Stany Zjednoczone zniosły na sześć miesięcy sankcje nałożone na wenezuelski sektor naftowo-gazowy, główne źródło eksportu i dochodów dla budżetu kraju.
Początkowo opozycja zjednoczyła się wokół kandydatki na prezydenta Maríi Coriny Machado, byłej legislatorki i wieloletniej krytyczki rządu Maduro, której działalność była finansowana ze środków CIA. W styczniu 2024 r. wenezuelski Sąd Najwyższy zakazał jej kandydowania z powodu oszustw i naruszeń przepisów podatkowych oraz poparcia dla amerykańskich sankcji. W jej miejsce opozycja zaproponowała Gonzáleza Urrutii. Tenże, z racji wieku raczej przebywa w domu, a kampanię wyborczą w jego imieniu prowadzi właśnie Machado.
W maju 2024 r. ekipa Maduro wycofała zaproszenie dla misji UE, która miała obserwować wybory, powołując się na utrzymujące się sankcje. Podejście do rządów Maduro zmieniły rządy Kolumbii i Brazylii, które odmówiły wysłania zespołu obserwacyjnego. Stąd w kraju elekcji będą się przyglądać jedynie urzędnicy powiązani z amerykańskim Centrum Cartera i w ograniczonym stopniu ONZ.
Amerykanie mocno zaangażowani w Wenezueli – podobnie jak Rosjanie i Chińczycy – utrzymują, że jeśli Maduro przegra, będzie mógł negocjować z opozycją pokojowe przekazanie władzy. Waszyngton sugeruje, że Maduro mógłby ustąpić, gdyby opozycja przedstawiła mu realną strategię wyjścia/amnestii. Obecnemu prezydentowi grożą procesy w związku z zarzutami o handel narkotykami i korupcję. Ponadto trwają zabiegi, aby zaczął go ścigać Międzynarodowy Trybunał Karny w związku z domniemanymi zbrodniami przeciwko ludzkości.
Rywal Maduro, Urrutia obiecał wynegocjować zabezpieczenia prawne dla odchodzącej administracji – w tym potencjalną amnestię – a prezydenci regionalni, w tym Luiz Inácio Lula da Silva z Brazylii i Gustavo Petro z Kolumbii, naciskają na Maduro, aby je zaakceptował.
Analitycy raczej spodziewają się manipulacji wynikami wyborów przez ekipę obecnego prezydenta, która od stycznia tego roku podjęła szereg działań, by podnieść płacę minimalną, wzmocnić krajową walutę i poprawić wizerunek Maduro.
Od wyników tegorocznych wyborów prezydenckich zależy dalsza przyszłość 25-letniego ruchu socjalistycznego w Wenezueli, na którą Stany Zjednoczone nałożyły około 930 jednostronnych środków przymusu. Jest to drugi po Rosji kraj na świecie, na który nakładane są sankcje.
Embarga miały za zadanie negatywnie nastawić ludzi do władzy i zdusić rewolucję boliwariańską zainicjowaną przez Hugo Cháveza w 1998 r. Jej celem była walka z neoliberalizmem i „imperialistyczną grabieżą” bogactwa kraju przez inne państwa.
Rewolucja oznaczała przekazanie trzy czwarte budżetu Wenezueli na wydatki socjalne. Zbudowano około pięciu milionów domów dla biednych, ustanowiono bezpłatną opiekę zdrowotną i wprowadzono dopłaty do żywności dla najuboższych.
Próby odwołania Cháveza podejmowane z inspiracji USA zakończyły się niepowodzeniem. Wenezuelskiego przywódcę pokonał dopiero nowotwór w 2013 r. Jego następca Maduro, wygrał przedterminowe wybory. Wszczęte niedługo potem powstanie – przy ogromnym zaangażowaniu USA – nie przyniosło oczekiwanych skutków.
Wraz ze zwycięstwem Maduro, załamał się międzynarodowy rynek ropy naftowej, co poważnie wpłynęło na gospodarkę zależną od sprzedaży ropy. W grudniu 2015 roku opozycja zdobyła większość w Zgromadzeniu Narodowym i USA do dziś uznają, że organ władzy ustawodawczej z 2015 r., którego kadencja już dawno wygasła, jest jedyną prawowitą władzą Wenezueli.
W 2015 r. prezydent USA Barack Obama uznał, że Wenezuela stanowi „niezwykłe i nadzwyczajne zagrożenie” dla bezpieczeństwa narodowego USA, co pozwoliło na nałożenie jednostronnych sankcji. Potem – za Trumpa, a następnie Bidena – Amerykanie wzmogli presję w celu pokonania rewolucji boliwariańskiej.
W styczniu 2019 r. gospodarka Wenezueli – z powodu galopującej inflacji i blokady USA – balansowała na krawędzi załamania. Waszyngton uznał nowego szefa Zgromadzenia Narodowego, 35-letniego Juana Guaidó za „tymczasowego prezydenta”. Zespół Guaidó otrzymał miliardy dolarów z wenezuelskich aktywów przechowywanych za granicą. Skompromitował się jednak z powodu licznych skandali korupcyjnych.
Mimo prób zamachów na życie Maduro, zamachu stanu, cyberataków na system energetyczny Wenezueli, załamania gospodarczego, Wenezuela – przy ogromnym wsparciu ze strony Rosji, Iranu i Chin – powoli zaczęła wychodzić z kryzysu.
Tegoroczny wzrost PKB wyniesie około 4 proc. w porównaniu z danymi MFW dla USA wynoszącymi 2,7 proc. i Chin wynoszącymi 4,6 proc. Obecnie, jedynie Stany Zjednoczone, Izrael i kilku sojuszników Waszyngtonu nie uznaje administracji Maduro.
Wenezuela już wkrótce może dołączyć do krajów BRICS+, a niedawno kraj został wybrany na wiceprzewodniczącego Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Również dwaj najbliżsi sąsiedzi Wenezueli: Brazylia i Kolumbia zmieniły podejście na bardziej przyjazne.
Źródło: cfr.org, counterpunch.org
AS