Do wyłonienia rządu dojdzie w terminach, na jakie wskazuje konstytucja – mówi „Rzeczpospolitej” Małgorzata Paprocka, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP.
Prezydencka minister w rozmowie z „Rz” była pytana, kogo prezydent Andrzej Duda zamierza wskazać na nowego premiera: czy będzie to kandydat ugrupowania, które wygrało wybory, czyli PiS, czy koalicji ugrupowań opozycyjnych, które zdobyły większość.
– Kwestie te reguluje konstytucja. Prezydent nie podjął jeszcze decyzji. Chce, żeby władza pomiędzy starą a nową Radą Ministrów przechodziła w sposób bezkolizyjny, z poszanowaniem wszystkich norm konstytucyjnych. Z prawnego punktu widzenia sytuacja wygląda w ten sposób, że w pierwszym kroku to prezydent podejmuje decyzję, komu powierza misję formowania nowego rządu. Dopiero w drugim kroku jest to rola parlamentu. Dotychczas wszyscy prezydenci szanowali tę niepisaną tradycję konstytucyjną i misja ta była powierzana przedstawicielowi partii, która wygrała wybory – podkreśliła Paprocka.
Wesprzyj nas już teraz!
Wskazywała przy tym, że koalicji opozycji ciągle nie ma i – jak mówiła – na razie jest to koalicja w sferze deklaracji i woli politycznej. – A czy ona rzeczywiście istnieje, przekonamy się, kiedy nowi posłowie zasiądą w ławach poselskich i zaczną głosować. Wybory wygrało PiS, osiągając wynik na poziomie 35 procent – powiedziała.
Pytana, czemu prezydent nie podjął jeszcze decyzji, skoro jest tradycja konstytucyjna, Paprocka odpowiedziała, że dobrym zwyczajem jest przeprowadzenie konsultacji politycznych. – Ta debata dopiero przed nami. Prezydent na pewno wszystkie swoje obowiązki w konstytucyjnych terminach wykona – zapewniła.
Dopytywana, czy prezydent zamierza wykorzystać te 30 dni zapisane w konstytucji na zwołanie pierwszego posiedzenia Sejmu, minister oceniła, że wywoływana jest „jakaś niezwykła presja czasu”. – Oczywiście z jednej strony mamy chęć przejęcia władzy przez opozycję, ale z drugiej strony są terminy i kadencje konstytucyjne. Termin 30 dni na zwołanie pierwszego posiedzenia Sejmu po wyborach ma gwarantować, aby nie dochodziło – przy każdych kolejnych wyborach – do skracania kadencji Sejmu. O czteroletniej kadencji wyraźnie mówi konstytucja. Jeżeli każdy prezydent wyznaczałby wybory w pierwszym możliwym terminie, a potem jak najszybciej zwoływał pierwsze posiedzenie, to mielibyśmy coraz krótsze kadencje. Trzeba na system konstytucyjny patrzeć w sposób spójny i żadnej presji być nie może – mówiła.
Paprocka przypomniała, że najpóźniej pierwsze posiedzenie Sejmu, a w konsekwencji Senatu, może zostać zwołane do 14 listopada. – Prezydent jeszcze nie ogłosił swojej decyzji, po drodze jest Święto Niepodległości, ale myślę, że będą to te okolice. Ale czy będzie to przed czy po 11 listopada, nie jest to jeszcze ten moment, aby o tym przesądzać – dodała.
Odnosząc się do apelu lidera PO Donalda Tuska o energiczne działania prezydenta w tej kwestii, Paprocka oświadczyła, że „prezydent zna swoje obowiązki i nie ulega naciskom czy socjotechnicznie formułowanym postulatom”. – Do wyłonienia rządu dojdzie w terminach, na jakie wskazuje konstytucja, z poszanowaniem woli obywateli – dodała.
Jak mówiła, jest to wyraz szacunku dla tych wyborców, którzy zagłosowali za partią zwycięską. – To jest naturalny mechanizm i wszyscy prezydenci tę zasadę respektowali. Natomiast dla – jak na razie deklarowanej koalicji partii opozycyjnych – najbardziej naturalny jest drugi krok, który przewiduje konstytucja, czyli wskazanie premiera przez przyszłą większość parlamentarną, ale na to jeszcze za wcześnie – podkreśliła.
Źródło: PAP