Zmieniają się ministrowie, rządy, a nawet systemy polityczne, tymczasem nad Wisłą cały czas świętuje się 1 maja. Oczywiście – formalnie dziś okazja jest inna. Ale czy unijny federalizm – ideologia stojąca za współczesnymi obchodami – aż tak różni się od sowieckiego komunizmu, w imię którego zmuszano pokolenia Polaków do celebrowania pierwszego dnia maja? Lektura Manifestu z Ventotene ukazuje nam doktrynalne źródła Unii Europejskiej, a wnioski płynące z analizy mogą budzić niepokój.
Świętujemy 15 lat członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Zastanówmy się jednak kto świętuje. Politycy czy naród? Establishment czy ogół społeczeństwa? Ludzie czerpiący z członkostwa w UE pełnymi garściami czy wszyscy bez wyjątku?
Wesprzyj nas już teraz!
Bez wątpienia część społeczeństwa na członkostwie Polski w UE zarobiła. Nie brakuje jednak także i takich, którym udział we wspólnocie zaszkodził. Nie możemy więc powiedzieć, że każdy Polak bez wyjątku kocha Unię Europejską, dlatego też radosne świętowanie 1 maja jako rocznicy wejścia Polski do UE dotyczy tylko części społeczeństwa. Dziś jednak na szczęście nikt nie zmusza nas do wychodzenia na ulice z niebiesko-żółtymi sztandarami.
Mimo dobrowolności celebrowania członkostwa Polski w UE czasami można odnieść wrażenie, że obchodzenie 1 maja teraz, w roku 2019, niezbyt różni od świętowania tej daty 40 czy 60 lat temu, bowiem zarówno za wydarzeniami dzisiejszymi jak i tymi sprzed lat stoi pewna idea. Wtedy „nieśmiertelna idea socjalizmu” (Władysław Gomółka, 1 maja 1963), dziś idea integracji europejskiej. Wtedy na straży socjalizmu stało jedno, ale tworzone formalnie przez kilkanaście państw członkowskich państwo – Związek Sowiecki, a „blok” budowały także ściśle podporządkowane Moskwie kraje o podobnym ustroju, zaś jednym z elementów oficjalnej ideologii państwa komunistycznego był internacjonalizm. A jak jest dziś? By znaleźć odpowiedź na to pytanie warto poznać Manifest z Ventotene.
Czy rzeczywiście dokument stworzył ideologiczne fundamenty europejskiego federalizmu i głębokiej integracji europejskiej? A może mamy do czynienia z kolejną teorią spiskową, zaś pomysły Spinellego i Rossiego powinny interesować wyłącznie historyków myśli politycznej?
W ostatnich latach brukselskie elity „odkryły karty”, a wspomnienie dokumentu trafiło do głównego nurtu debaty oraz niektórych unijnych dokumentów. Ciężko więc mówić o teorii spiskowej, szczególnie, że jeden z autorów dzieła został upamiętniony w Parlamencie Europejskim.
Cieszyć może fakt, że wiedza o dziele włoskich lewicowców staje się coraz powszechniejsza. Warto jednak, by oprócz aspektu publicystycznego istniał w debacie publicznej także wymiar naukowy. W odpowiedzi na tę potrzebę powstała analiza. Niedawno ujrzała ona światło dzienne. „Manifest został przetłumaczony i skomentowany przez Ośrodek Analiz Cegielskiego z udziałem Ordo Iuris oraz innych specjalistów z zakresu myśli politycznej i prawnej, w tym prof. Jacka Bartyzela. Raport powstał i został zaprezentowany w Brukseli z inicjatywy posła Dobromira Sośnierza” – czytamy na stronie Instytutu Ordo Iuris, gdzie można poznać cały dokument. Zapytaliśmy niektóre osoby odpowiedzialne za powstanie analizy o historię Manifestu z Ventotene, jego wpływ na kształt współczesnej Unii Europejskiej oraz poglądy twórców dokumentu.
– Manifest z Ventotene jest niezbyt szczegółowy. Myślę, że celowo. Chodziło o pewien kamuflaż i przyciągnięcie właściwie wszystkich środowisk zwanych w nomenklaturze autorów „postępowymi”. Nie ma tam rzeczy, które mogłyby odstraszać tych, którzy nie chcieliby się godzić na realny komunizm. Natomiast generalna tendencja, myśl przewodnia, jest bardzo wyraźna: źródłem wszelkiego zła – zdaniem autorów – jest państwo narodowe i suwerenność państw zbudowanych na jednym, dominującym narodzie. Ma ono zostać zastąpione przez jednolite państwo sfederowane, które będzie posiadało pełnię władzy politycznej, militarnej, ekonomicznej i które będzie arbitralnie decydować o tym, jaki zakres autonomii wewnętrznej będą posiadały państwa narodowe. Program budowy europejskiego superpaństwa podawany jest jako panaceum na wszelkie bolączki, na wojny i konflikty – tłumaczy w rozmowie z PCh24 historyk myśli politycznej profesor Jacek Bartyzel.
Podobne refleksje na temat dokumentu prezentuje redaktor naukowy analizy Manifestu z Ventotene dr Tymoteusz Zych (Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego / Ordo Iuris). – Spinelli jest twórcą idei federalizmu europejskiego i (razem z Rossim, drugim współautorem tego Manifestu) najważniejszym przedstawicielem tej idei. W Manifeście z Ventotene została zarysowana wizja Europy federalnej – i to bez względu na przeszkody. Źródło właściwie wszelkiego zła społecznego (militaryzmu, totalitaryzmu) upatruje się tam w państwach narodowych. W związku z tym państwa mają zostać zredukowane do roli pewnych składników federacji i co najwyżej zachować autonomię – mówi.
Prof. Bartyzel zauważa natomiast, że dokument włoskich lewicowców nie był szeroko propagowany. – Przeciwnie, można odnieść wrażenie, że był raczej ukrywany. To jest różnica między Manifestem z Ventotene, a Deklaracją Praw Człowieka i Obywatela z czasów Rewolucji Francuskiej czy Manifestem Komunistycznym Marksa i Engelsa. Zresztą ten manifest został napisany zanim powstały jakiekolwiek struktury – w pierwszej połowie lat 40., zaś opublikowany został w 1944 roku i właściwie przeszedł wówczas bez echa – mówi nam naukowiec.
– Zważywszy na rolę, jaką Spinelli odgrywał później w tworzeniu struktur europejskich jako europarlamentarzysta oraz wnioskodawca traktatu, który wtedy nie został przyjęty, ale został przyjęty parę lat później i znany jest jako traktat z Mastricht, można powiedzieć, że Manifest z Ventotene był wcielany po cichu, bez rozgłaszania tekstu wyjściowego. Spinelli był postacią szerzej nieznaną, szarą eminencją, która działa przede wszystkim przez lobbing w ramach tak zwanego Klubu Krokodyla, który działał w Strasburgu, czyli tam gdzie Parlament Europejski – dodaje historyk zwracając uwagę na biografie ideowe autorów dokumentu. Altiero Spinelli miał komunistyczną przeszłość, zaś Ernesto Rossi wywodził się ze środowiska radykalnie socjalistycznego i antyklerykalnego.
Na rolę Spinellego w tworzeniu „zjednoczonej Europy” uwagę zwraca także dr Tymoteusz Zych. – Od czasu, kiedy Spinelli przygotował projekt Traktatu o Unii Europejskiej, przyjęty w 1984 roku przez Parlament Europejski, którego Spinelli był zresztą prominentnym członkiem, widzimy, że krok po kroku kolejne elementy tego programu są wdrażane. To jednolita waluta czy zastrzeżenie dla Unii wyłącznych kompetencji do tworzenia prawa w określonych dziedzinach. Powstała także koncepcja, że UE może być stroną umów międzynarodowych tak jak państwa (co stanowi atrybut suwerenności, wszak organizacje międzynarodowe są tworzone przez umowy międzynarodowe pomiędzy państwami). Oczywiście ten projekt nie został jeszcze w pełni zrealizowany. Jeszcze nie zrealizowano założeń dotyczących wspólnej europejskiej obronności, czyli sił zbrojnych, ale już w tej chwili są poszerzane kompetencje unijnej straży granicznej. Komisja Europejska zaproponowała niedawno, żeby straż graniczna mogła interweniować z prawem użycia siły na terenie państw członkowskich nawet bez ich zgody. Widzimy więc, że idea Spinellego, idea Europy federalnej, Europy bez narodowych tożsamości, w których upatruje się zło, jest coraz bliższa realizacji – mówi nam redaktor naukowy analizy zauważając przy tym, że ów dokument jest obecny w świadomości współczesnych liderów UE.
– Kiedy nastąpił Brexit przywódcy największych krajów Unii Europejskiej: Włoch, Francji i Niemiec, spotkali się właśnie na Ventotene, a na grobie komunisty Spinellego złożyli kwiaty. Angela Merkel powiedziała: tutaj przypominamy sobie skąd wzięła się Unia Europejska. Takich przypadków upamiętnienia można oczywiście znaleźć więcej. Na przykład głównemu budynkowi Parlamentu Europejskiego nadano imię Spinellego i postawiono przy wejściu jego kartonową podobiznę. To upamiętnienie jest nieprzypadkowe – dodaje dr Zych.
Przemyślenia dotyczące upamiętniania Spinellego przez eurokratów ma polski deputowany Dobromir Sośnierz, na którego zlecenie powstała analiza Manifestu z Ventotene. Jak mówi w rozmowie z PCh24, był zaskoczony faktem prezentowania w eksponowanych miejscach osoby o takich poglądach jak ów skrajny lewicowiec. Na upamiętnianiu, honorowaniu i eksponowaniu się jednak nie kończy. Jak zauważa dr Zych, w Parlamencie Europejskim funkcjonuje grupa deputowanych odwołujących się do twórcy Manifestu z Ventotene.
– Warto też pamiętać, że Grupa Spinellego, która chce wspólnego sądownictwa czy dwuizbowego Parlamentu Europejskiego, zrzesza 110 posłów i jest niezwykle wpływowa. Odwołuje się bezpośrednio do Spinellego. W tej grupie są także posłowie z Polski – mówi. – W opublikowanej przez Komisję Europejską ze wstępem autorstwa Jeana-Claude’a Junckera w roku 2017 „Białej Księdze” dotyczącej przyszłości UE pojawia się wprost odniesienie do Manifestu z Ventotene. To jest jedyna podstawa ideowa, która jest w tej „Księdze” przywoływana – i to w dwóch miejscach: na samym początku i na końcu – dodaje redaktor naukowy analizy, która powstała na zlecenie Dobromira Sośnierza (Wolność). Europoseł w rozmowie z PCh24 wyjaśnia, że opracowanie powstało w celu uporządkowania wiedzy na temat Manifestu z Ventotene.
– W związku z Manifestem zaczyna robić się głośno, ale doniesienia nie zawsze są rzetelne. Informacje próbuje się też dyskredytować jako formę teorii spiskowej. Żeby sprawdzić jak jest naprawdę poprosiłem o doktrynalną analizę. Przeprowadził ją Instytut Ordo Iuris. Analiza zawiera własne tłumaczenie bezpośrednio z włoskiego, aby miało to wymiar nie tylko publicystyczny, ale też naukowy i żeby można było się do tego odwoływać jako do pewnego źródła wiedzy, żeby to była wiedza gruntowna, którą można się posługiwać w dalszych publikacjach. A moim zdaniem temat jest istotny, gdyż pokazuje prawdziwe inspiracje Unii Europejskiej – mówi nam europoseł. Jak tłumaczy, treść Manifestu z Ventotene poznał dopiero jako deputowany.
– Byłem zaskoczony tym, że tak wiele rzeczy jest zrealizowanych dokładnie według recept tam zapisanych, na przykład umiarkowana szczerość, z jaką odnoszą się do nas unijni przywódcy. Jest strategią zapisaną w Manifeście z Ventotene to, że nie zawsze wszystko jest mówione od razu, wolę ludu dopiero trzeba ukształtować, nie należy się za bardzo otwierać, a taki projekt trzeba wprowadzić odgórnie, nie przejmując się wolą ludu, którą należy cierpliwie kształtować poprzez indoktrynację. I dokładnie tak się dzieje – zauważa polski europoseł.
– Nie od razu kierownictwo Unii Europejskiej chwaliło się tym, że zmierza do budowy jednego państwa, z jedną walutą, armią i rządem. Twierdzili, że będzie to Europa równych narodów, które mogą się swobodnie przyłączyć zachowując swoją suwerenność, a Unia nie będzie ingerować w wiele spraw. W praktyce karty stopniowo się odsłania, a od paru lat o Manifeście z Ventotene mówi się wprost w oficjalnych dokumentach Unii, np. w „Białej Księdze” – dokumencie, który wyznacza „właściwy kurs”. Angela Merkel powiedziała w zeszłym roku, że państwa powinny powoli zapominać o swojej suwerenności, pogodzić się z jej utratą. Wszystko jest realizowane według tego schematu, ale mówi się o tym dopiero wtedy, kiedy właściwie wszystko jest postanowione, kiedy opinia publiczna się do tego przyzwyczaja – tłumaczy Dobromir Sośnierz.
Widzimy wyraźnie, że z treści Manifestu z Ventotene – dokumentu istotnego dla liderów Unii Europejskiej – wynika chęć stworzenia jednolitego europejskiego państwa, zaś przywódcy wspólnoty coraz śmielej mówią o kierunku, w jakim chcą ją prowadzić. Patrząc na internacjonalistyczne idee w ramach UE coraz łatwiej dostrzec podobieństwa między brukselską, a sowiecką lewicą. Czy do podobieństw wkrótce dołączy obowiązkowe świętowanie 1 maja?
Michał Wałach
Czytaj Raport Ordo Iuris