16 lutego 2024

Manipulacje synodalne. Kardynał Zen o tym, jak naprawdę przebiega Synod o Synodalności

Wizja Kościoła, która może wywrócić wszystko do góry nogami; manipulacje psycho- i socjologiczne, które wpływają na dyskutantów; nazywanie Synodem Biskupów czegoś, co w ogóle nim nie jest; wreszcie głębokie lekceważenie dla uczestników synodu… Tak o dotychczasowym przebiegu Synodu o Synodalności pisze kard. Józef Zen.

Emerytowany arcybiskup Hongkongu, kard. Józef Zen, opublikował na swoim blogu obszerny artykuł na temat Synodu o Synodalności.

Hierarcha wskazuje, że proces synodalny nie przestaje zaskakiwać. Chociaż jesienią ubiegłego roku odbyły się w Rzymie obrady synodalne, jak wyjaśnił kardynał relator synodu – wciąż nie wiadomo, czym jest synodalność, bo to „to proces”, którego wszyscy w Kościele „wciąż się uczą”.

Wesprzyj nas już teraz!

„Jeżeli nie ma jasnej koncepcji synodalności – to jakie kryterium stosuje się, aby stwierdzić, czy proces [synodalny] był synodalny – i czy Kościół staje się synodalny?” – pyta w artykule kardynał Zen.

Sprzeczności jest więcej. Mówi się bowiem, zauważa, że synodalność to „element konstytutywny” życia Kościoła. Zarazem jednak twierdzi się, że synodalność to coś, czego od Kościoła chce Bóg. Skoro chce – to znaczy, że jest to coś nowego. A skoro jest coś nowego – to jak może to być element konstytutywny?

„Aby nie widzieć w tym sprzeczności, musimy rozumieć zaproszenie do synodalności nie w ten sposób, że trzeba zrobić coś zupełnie nowego, ale w ten sposób, że coś, co w Kościele zawsze istniało, otrzyma nowy impuls” – pisze kardynał.

By zrozumieć synodalność, należy sięgnąć do dokumentów. Kardynał wskazuje na dokument Międzynarodowej Komisji Teologicznej z 2017 roku, zatytułowany „Synodalność w życiu i misji Kościoła”. Z drugiej strony mamy też dokumenty publikowane przez watykański Sekretariat Synodu. Kardynał zauważa, że Sekretariat… prawie nie wspomina o dokumencie Komisji. W sumie czytając te teksty można mieć wrażenie, że chodzi o „dwie przeciwstawne wizje eklezjologiczne”, pisze kard. Zen. Z jednej strony mamy Kościół ufundowany przez Chrystusa na Apostołach i ich następcach, z drugiej – mamy synodalność, jakby rodzaj „demokracji ochrzczonych” (w dodatku nie wiadomo, czy ci ochrzczeni chodzą w ogóle do kościoła, czy nie). Według kardynała jeżeli ta druga wizja zostanie zaakceptowana i przyjęta – „wszystko może się zmienić, [w tym] doktryna wiary i dyscyplina życia moralnego”. Kardynał wyraźnie zaznacza, że nie jest to żadna teoria spiskowa; mamy do czynienia z wyraźnym planem działania. Wspomina tutaj Amoris laetitia, a następnie decyzje Synodu Amazońskiego o wyświęcaniu żonatych na księży (viri probati). Mamy też niemiecką Drogę Synodalną… Wreszcie trzeba też uwzględnić to, co dokumenty synodalne publikowane przez Sekretariat Stanu prezentują jako problemy na drodze do synodalności – zwłaszcza „klerykalizm” oraz „dyskryminację” środowisk LGBT…

Purpurat zwrócił też uwagę na metodę rozmów synodalnych. Otóż chodziło o specyficzną formę rozmowy: modlitwa, potem każdy po kolei mówi o swoim doświadczeniu, reszta słucha; ponownie modlitwa i wreszcie rozmowa, która uwzględnia to, co wszyscy powiedzieli. Wreszcie znowu modlitwa i sprawdzenie punktów zbieżnych i rozbieżnych. Mówi się, że to metoda „rozmowy w Duchu”, która miałaby być ignacjańska. Jednak, podnosi kardynał, o. Tony Lusvardi, jezuita z Kanady i profesor Uniwersytetu Gregoriańskiego, wyjaśnił, że nie jest to metoda ignacjańska – ale metoda kanadyjskich jezuitów. Nie służy wcale rozeznawaniu – ale uspokojeniu umysłów przed rozeznaniem. W gruncie rzeczy chodzi o to, by szeregowi jezuici byli gotowi do spokojnego przyjęcia tego, co nakażą im przełożeni – posłuszni perinde ac cadaver, „jakby byli trupami”. „Narzucanie tej metody negocjacjom synodalnym jest manipulacją mającą na celu uniknięcie dyskusji. To cała psychologia i socjologia, żadnej wiary i żadnej teologii” – napisał kardynał Zen.

Purpurat wspomina, że próbował sprawić, by w Rzymie na Synodzie o Synodalności odrzucić tę metodę i przyjąć normalny sposób procedowania, właściwy dla poprzednich Synodów Biskupów. To się jednak nie udało. Co więcej, w Rzymie wydano surowo – niemal papieski – nakaz zachowania tajemnicy, co miało chronić przed spekulacjami medialnymi, co każe postawić kolejne pytania o przebieg tego zgromadzenia.

Wreszcie, pyta, czym w ogóle był ten synod? Nie był to przecież Synod Biskupów – bo uczestniczyli w nim również nie-biskupi, osoby zakonne i świeckie. To trochę tak, jak butelka wina, w której jest wiele wody – nie jest to już to, czym być powinno. Było to w istocie jakieś „zgromadzenie hybrydowe”, ale nie Synod Biskupów, zauważa kardynał. Nazywanie go Synodem Biskupów „jest poważnym błędem”.

Powstaje teraz pytanie, jak będzie wyglądać Synod o Synodalności w Rzymie w roku 2024, który ma być konkluzywny. Tutaj wciąż jest wiele znaków zapytania. Kardynał zwraca tu zwłaszcza uwagę na niezwykłą sytuację, jaka zaistniała w Kościele po publikacji Fiducia supplicans 18 grudnia 2023 roku. O sprawie, której dotyczy ten dokument, rozmawiano przecież na ostatnim rzymskim synodzie, ale dyskusja nie została zakończona. Zakończyła ją jednak Fiducia supplicans. Kardynał Zen pisze jasno, że był to przejaw „niesamowitej arogancji i braku szacunku” dla Ojców Synodu…

Źródło: Kath.net

Pach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(18)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 133 793 zł cel: 300 000 zł
45%
wybierz kwotę:
Wspieram