13 września 2017

Mao Zedong i marksizm 2.0

Marksiści uważali (i nadal uważają), niesłusznie oczywiście, że głoszą ideologię naukowo-materialistyczną zrywającą z wszelkim idealizmem. Mao poszedł dalej. Uważał, że dzięki recytowaniu komunistycznych sloganów chorzy wyzdrowieją, ślepcy odzyskują wzrok, a ludzie starsi staną się ponownie pełnymi wigoru 20-latkami – mówi prof. Jakub Polit (Instytut Historii UJ).

 

Czy Mao był wielkim politykiem?

Wesprzyj nas już teraz!

Jeżeli miarą wielkości polityka jest zdolność utrzymania się przy władzy i niszczenia wszystkich przeciwników, to Mao z pewnością był w tym arcymistrzem. Jeśli ograniczymy się tylko do tej kategorii, to można powiedzieć, że poniekąd prezentował on polityczny pragmatyzm i robił to, co dla utrzymania się przy władzy zrobić należy. Jeśli uznał, że musi w tym celu wybić miliony ludzi, to tak robił.

 

Dzisiaj można usłyszeć, czasem prześmiewcze, czasem poważne głosy, że gdyby Mao nie popełnił tylu błędów, to Chiny nigdy nie stałyby się światowym mocarstwem.

Trzeba wyjątkowo pokrętnego rozumowania, żeby stawiać takie tezy. Jeden z brytyjskich polityków postawił kiedyś tezę, że  Imperium Brytyjskie wszystko zawdzięcza Joannie d’Arc, ponieważ to ona oduczyła Anglików ekspansji na kontynencie europejskim. Z Mao jest to jednak wyraźnie nietrafione porównanie, ponieważ wszystko na to wskazuje, że jego działania spowolniły o jakieś 30 lat stawanie się przez Chiny światowym mocarstwem.

 

Jak bowiem inaczej wytłumaczyć to, że kraj mający olbrzymią przestrzeń, nieograniczone zasoby naturalne, pracowitą ludność i wiele innych walorów w czasie rządów Mao de facto się cofał? Trzeba naprawdę fatalnych zbiegów okoliczności, żeby coś takiego się stało, a jednak Mao udało się tego dokonać.

 

Przykładem pokazującym absurd państwa Mao jest jeden z symboli współczesnych Chin, czyli sławna Tama Trzech Przełomów. Została ona zaprojektowana jeszcze w latach 40. przez reżim Czang Kaj-szeka. W czasach komunistycznych budowa stanęła, ponieważ nie udało się jej dokończyć, jak zakładał Mao, za pomocą tylko i wyłącznie ludzkich mięśni.

 

Ale przecież komunistyczne Chiny to nie tylko Mao Zedong, ale również m.in. Deng Xiaoping – następca dyktatora.

Tak. Na jego usprawiedliwienie można powiedzieć tylko tyle, że za czasów Mao wiedział on, iż postępuje źle i psuje Chiny. Nie zmienia to jednak faktu, że skrupulatnie starał się wykonywać wszystkie pomysły swojego przełożonego. Wszystko zmieniło się w roku 1978, kiedy Deng objął stery władzy. Najważniejszy punkt jego polityki brzmiał: nie psuć, nie szkodzić, nie niszczyć!

 

Swoją drogą Deng w czasie rewolucji kulturalnej mocno oberwał za mówienie, że wkuwanie maczetą do głowy „czerwonych książeczek” do niczego nie prowadzi i lepiej byłoby studiować fizykę, bo to nauka neutralna. Owszem: historia to nauka podejrzana, o teologii nie ma co wspominać, a poezja jest klasowa. Jednak prawa fizyki powinny być takie same zarówno w kapitalizmie jak i w komunizmie. Mao się z tym nie zgodził, za co Deng musiał swoje „odcierpieć”.

 

Czy można powiedzieć, że Mao był „człowiekiem idei”?

To zależy, jaką ideę ma Pan na myśli.

 

Marksistowską.

Nie. Marksiści uważali (i nadal uważają), niesłusznie oczywiście, że głoszą ideologię naukowo-materialistyczną, zrywającą z wszelkim idealizmem. Mao poszedł dalej. Uważał, że dzięki recytowaniu komunistycznych sloganów chorzy wyzdrowieją, ślepcy odzyskują wzrok, a ludzie starsi staną się ponownie pełnymi wigoru 20-latkami. To samo tyczyło się niemal każdego aspektu życia codziennego, że wspomnę tylko pomysł na zwiększenie rozmiarów pomidora do rozmiarów arbuza dzięki czytaniu „czerwonej książeczki”.

 

Ideologia Mao stanowiła zaprzeczenie marksizmu, a zainicjowana przez niego w 1965 roku rewolucja kulturalna była w gruncie rzeczy niemarksistowska, ponieważ podważała najważniejsze dogmaty tradycyjnego marksizmu.

 

Podobny wniosek płynie z „dzieł” napisanych przez Mao. Nie dość, że zawierają one treści po prostu żałosne intelektualnie, to w dodatku podważają podstawy ideologii Marksa. Mao zastanawia się w nich m.in. nad końcem świata i tym, co wówczas się stanie. Jak mówi: małpy zmieniły się w ludzi, więc ludzie też muszą się w coś zmienić. Uważał za możliwe, że ludzie będą mieli cztery ręce, a inteligencja krów i koni osiągnie poziom współczesnych mu ludzi.

 

Trzeba wspomnieć również o kulcie chłopstwa, tak pogardzanego przez marksistów. Z ich punktu widzenia było to poniekąd słusznie, ponieważ chłopi czuli pociąg do własności prywatnej, czyli do ziemi. Marks absolutnie brzydził się chłopami, a Chruszczow powiedział, że chłopi dla Stalina byli czymś w rodzaju odpadów.

 

To uwielbienie, jakim Mao obdarzył chłopów brało się stąd, że uznał on, iż chłopi nie tylko są liczniejsi od robotników, ale że drzemie w nich większy potencjał rewolucyjny, bo potencjał ten wzrasta w miarę tego, im biorący udział w rewolucji są ubożsi.

 

Czy można powiedzieć, że Mao wprowadził kult nieuctwa?

Tak. Mówił on otwarcie, że nie należy czytać zbyt wiele, a jeśli już ktokolwiek podejmie się tej sztuki to powinien czytać tylko książki marksistowskie, ale też nie wszystkie – maksimum tuzin, nie więcej.

 

To jednak nie wszystko. Zdaniem Mao, im głupszy obywatel, tym więcej może. Niejednokrotnie podkreślał on, że Marks, Sun Jat-sen, Franklin, a nawet Jezus Chrystus, gdy zaczynali działać, byli młodzi i niewiele umieli, co w rozumowaniu Mao stanowiło ogromną zaletę.

 

Widać to w czasie rewolucji kulturalnej stanowiącej całkowite zaprzeczenie chińskiej cywilizacji. Wszystko co się wówczas działo, czyli m.in. linczowanie nauczycieli przez uczniów i denuncjowanie rodziców przez dzieci, to tylko dwa przykłady na kult nieuctwa i zwykłego chamstwa, jakie panowały wówczas w Chinach. Jedyny „pozytyw” jest taki, że w przeciwieństwie do wcześniejszych pomysłów Mao rewolucja kulturalna nie była – na miarę chińską – zjawiskiem jakoś szczególnie krwawym. W porównaniu z Wielkim Skokiem pochłonęła ona życie „tylko” (przynajmniej oficjalnie) miliona ludzi.

 

Czy Mao chciał stworzyć „nowego człowieka”?

Moim zdaniem chodziło nie tyle o stworzenie „nowego człowieka”, co o zamordowanie „starego człowieka”, całej ludzkiej natury i wszelkich pozytywnych odruchów.

 

Wódz prezentował przy tym entuzjazm romantyka i wierzył, że zapał w narodzie jest nieskończony, a ludzi można skłonić do wysiłku jedynie skandowaniem komunistycznych sloganów bez potrzeby jakiejkolwiek materialnej zachęty. Wystarczy im idea i czytanie „czerwonej książeczki”.

 

Najlepszym przykładem jego sposobu myślenia,  kategorii, jakimi operował Mao, jest rozmowa chińskiego dyktatora z Chruszczowem. Chiński przywódca przyznał wówczas, jak na ideowego romantyka przystało, że gdyby jakaś wojna zniszczyła ludzkość, albo gdyby nawet kula ziemska pękła na pół, to w skali układu słonecznego byłoby to może jakieś wydarzenie, ale w skali Wszechświata nikt by tego nie zauważył.

 

Chruszczowa to przeraziło. Nawet dla niego było to trochę za wiele.

 

Jak Mao chciał tego dokonać?

Miedzy innymi poprzez wspomniany kult nieuctwa i chamstwa. Krążyły na ten temat najróżniejsze legendy, np. w latach 70. do jednego z lekarzy zgłosiło się młode małżeństwo z prośbą o pomoc w problemach z bezpłodnością.

Lekarz zapytał: co robicie? Śpicie ze sobą?

No tak, śpimy – opowiedzieli.

I co? – zapytał.

I nic nam się nie śni – przyznali.

 

Ludzie ci sądzili, że to wystarczy, żeby mieć dzieci. W komunach ludowych nikt ich bowiem nie nauczył co i jak, a innej wiedzy nie znali.

 

Inny przykład: w pewnym momencie Mao zakazał kontaktów między mężczyznami i kobietami nakazując im mieszkanie na przeciwległych krańcach wsi. Małżeństwom z kolei rozkazano spotykać się dwa razy w tygodniu w celach prokreacyjnych.

 

Mało tego: w Chinach (jak z dumą podkreślali wielbiciele Mao na Zachodzie) nie znano zjawiska nieślubnych dzieci. Skąd przecież miałyby się wziąć? Przecież żaden tamtejszy szpital nie mógł przyjąć kobiety, która najpierw nie napisała pisma z prośbą o zezwolenie na poczęcie dziecka w danym okresie, a następnie z prośbą o zezwolenie na urodzenie dziecka.

 

Kiedyś Mao w przypływie szczerości powiedział, że nie pamięta ani jednego postanowienia konstytucji. Czy oznacza to, że w Chinach nie obowiązywało żadne prawo?

Prawem było to, co zostało postanowione na zebraniach partyjnych. Mimo formalnie istniejącej konstytucji nikt jej nie przestrzegał. Jednym przepisem znanym przez wszystkich Chińczyków był kult Mao oficjalnie zatwierdzony przez partię, dzięki czemu był on nietykalny.

 

Ale przecież po Wielkim Skoku znacznie ograniczono jego wpływy…

Tak, można było go ograniczać, ale nie istniała możliwość jego całkowitego zdjęcia za błędy i wypaczenia.

 

Dlaczego?

Jak wszyscy doskonale wiedzą, Stalina można było dopiero po śmierci oskarżyć i potępić za wypaczenie nauk i idei dobrego Lenina. Natomiast w wypadku Mao nie było żadnego Lenina, do którego można było wrócić i się odwołać. Trzeba byłoby wówczas powiedzieć, że zło istniało od samego początku. Wobec tego Mao zawsze miał rację.

 

Dlaczego Mao nie jest wymieniany w jednym szeregu z Hitlerem i Stalinem, mimo że zamordował więcej ludzi niż obaj zbrodniarze razem wzięci?

Stale się nad tym zastanawiam. Przyczyna jest chyba prosta. Ofiary Mao w jeszcze większym stopniu niż ofiary Stalina mieszkały „bardzo daleko” i nosiły trudne do wypowiedzenia nazwiska. Jak zachodni intelektualista ma się identyfikować z niepiśmiennymi wieśniakami, którzy mieszkali nie wiadomo gdzie?

 

Podam przykład: jakiś czas temu na Tajwanie miał miejsce skandal, ponieważ w metrze pojawiły się plakaty z Hitlerem zachęcające do kasowania biletów. Plan był prosty: Niemcy są znani ze swojej skrupulatności i przestrzegania prawa a Hitler był najsłynniejszym Niemcem!

 

W tym samym czasie w wielu europejskich sklepach miała miejsce „rewolucja cenowa”, którą reklamowano podobizną największego rewolucjonisty świata, czyli Mao. Jak pan myśli, która akcja wywołała oburzenie?

 

Powiem szczerze, że jestem strasznie ciekaw, czy np. w 2026 roku, czyli w 50. rocznicę śmierci Mao w Chinach ludzie nadal będą go czcić, a jeśli tak to, jako kogo? Obecnie jest on bardzo popularny jako bóstwo dobrej podróży i często można spotkać breloczki z jego wizerunkiem na maskach samochodu.

 

Bóstwo dobrej podróży?! Z jakiej racji?!

Z żadnej. Cały ten kult jest bez sensu i tak jak we wszystkich innych sytuacjach tutaj również główną rolę w przyznaniu Mao kolejnego patronatu odegrał zapewne przypadek.

 

Partia chce ulegać transformacji i dlatego dmie w puzony, że Mao był nie tyle komunistą, ale wielkim chińskim patriotą, który coś dla Chin zrobił. Mniej się mówi o jego ideologii, ale takiego budowniczego jak on w Chinach ze świecą szukać.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiał Tomasz D. Kolanek

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij