6 lutego 2021

Marek Jan Chodakiewicz: Big Tech się panoszy, ale jest zależny od nas

(Fot. PCh24TV)

Pamiętajmy, że Big Tech to jedynie gloryfikowane firmy reklamowe, coś w rodzaju Madison Avenue w sieci. Potrzebują nas bardziej niż my ich. To my ich stworzyliśmy, to dzięki nam osiągnęli wyżyny. I my ich możemy stamtąd zrzucić – pisze profesor Marek Jan Chodakiewicz, polski historyk żyjący w Stanach Zjednoczonych.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

W swym felietonie na łamach portalu „Do Rzeczy” wykładowca waszyngtońskiego Instytutu Polityki Międzynarodowej analizuje ostatnie jaskrawe przejawy panoszenia się globalnych firm oferujących usługi internetowe. Nie ograniczają się one bowiem do swej deklarowanej działalności, lecz coraz bardziej ostentacyjnie aspirują do roli wyroczni, kreując cyfrową przestrzeń według ściśle określonych, jaskrawo lewicowych poglądów. Starają się wpływać w ten sposób na politykę poszczególnych państw i formatować poglądy społeczności według własnych upodobań. Wyraźnie dyskryminują autorów o prawicowych, konserwatywnych, katolickich poglądach.

 

„Big Tech panoszy się, pomiata nami. Wyklucza nas, wyłącza nasze profile, przeszkadza nam w robieniu interesów czy komunikacji politycznej. Zwykli ludzie sprzeciwiają się temu, po prostu kasując konta, wyłączając się z mediów społecznościowych. Komputerowcy i alt-kapitaliści budują media alternatywne” – pisze autor. Przytacza przykłady amerykańskich stanów (Floryda, Iowa, Północna Dakota), które ustanawiają prawa mające się przeciwstawić cyfrowej dykaturze. Użytkownicy będą więc mogli podawać do sądu za naruszanie zasady wolności słowa, na przykład blokowanie treści należących do kandydatów w wyborach.

 

Chociaż firmy są globalne, to ich standardy pozostają zróżnicowane w zależności od poszczególnych państw. „Za granicą Big Tech rozróżnia między bogatymi i potężnymi, z jednej strony, a biednymi i słabymi z drugiej. Oznacza to, że tak naprawdę Facetwittdom podchodzi do zamożnych tyranii inaczej niż choćby do rozwijających się demokracji. W rezultacie podlizuje się Chinom, Arabii Saudyjskiej i innym tego rodzaju państwom, bo liczy na obecne i przyszłe zyski. A gdzie indziej zachowuje się z bezczelną bezkarnością” – opisuje prof. Chodakiewicz.

 

„Do niedawna Facegootwitterostwo w ten sposób bezkarnie wyzwierzęcało się nad krajami Intermarium i ich obywatelami, nad Polską naturalnie. I przy okazji, Big Tech wpychał buciorem wszystkim w gardło toksyczną ideologię woke. Przykłady można mnożyć.

 

Janusza Korwin-Mikke wykopano z Facebook ku zdumieniu jego 900 tys. zwolenników. Google usunęło Wierzę: Magazyn katolicki z internetu. Youtube zawiesiło TV Polonia Christiana za obronę tradycyjnej rodziny, a szczególnie za próbę wyemitowania filmu o LGBT. Facebook odrzuciła podanie Franciszkanów, aby umieścić reklamy zachęcające do wsparcia hospicjum dla dzieci, bo nieodpowiednie, czyli katolickie. Jednocześnie ten sam Facebook nie zachował podobnej rewolucyjnej czujności, gdy oszust-internauta z Polski utworzył sobie nie-religijne konto ze zdjęciami chorych dzieci i naciągał naiwnych na wysyłanie sobie pieniędzy na ich opiekę. Na szczęście władze czuwały i facet został zaaresztowany” – wylicza historyk.

 

Autor zwraca uwagę, że arbitralne decyzje internetowych gigantów są z reguły anonimowe, zaś odwołania od nich – trudne w realizacji a niejednokrotnie wręcz daremne.

 

„Jednego razu kilku pokrzywdzonych przez Big Tech przedstawicieli polskiego (zdeplatformowanego) cyberbiznesu postanowiło poszukać sprawiedliwości w kwaterze swego cyberoberkata w Nowym Jorku. Przyjęli ich zły cybergliniarz i dobry cybergliniarz, albo wujek Stefan i ciocia Ewa. Oboje zachowywali się jak ponurzy komisarze cyberpoprawności politycznej. Tacy byli – Orwell by zrozumiał” – czytamy w felietonie.

 

Profesor Chodakiewicz wymienia kroki podjęte przez polskie władze w celu ograniczenia dyktatorskich zapędów Big Tech – zaangażowanie w prywatny i ułomny serwis społecznościowy, a także projekt Ministerstwa Sprawiedliwości. Jeśli ten ostatni przyjąłby kształt ustawy, giganci będą zmuszeni do płacenia wysokich odszkodowań za nieuzasadnione ingerencje w swobodę wypowiedzi.

 

„I dobrze. Jeśli w Chinach Big Tech pomaga komunistom prześladować obywateli, to w państwach wolnych, takich jak Polska, ma psi obowiązek stosować się do miejscowych praw i przepisów. A w związku z tym, ma szanować wolność słowa. Nikt nie jest ponad prawo, nawet cyberfirmy” – komentuje autor.

 

„Ktoś powie, że przecież jest to prywatna firma. Ma prawo narzucać swoje reguły i wymagać aby się wszyscy podporządkowali. Ma prawo robić co jej się podoba. Tak? No to, co by było, jakby Facebook usuwał wszelkie pro-izraelskie treści? Albo jakby Google ściągał z Youtube wszelkie filmy reklamujące postulaty LGBT? Albo Twitter dozwoliłby jedynie teksty głoszące niższość rasową Murzynów? Nawet trzy minuty by to nie trwało. Oblałby Big Tech sztorm fekalii. Zaczęłoby kajanie się. Czyli nieważne, że prywatna firma. Pewne standardy są. A więc dlaczego sekuje się i prześladuje katolickie, konserwatywne i narodowe treści? Hipokryzja!” – ocenia.

 

Historyk wskazuje na potrzebę przeciwstawienia się monopolowi Big Tech, a z drugiej strony – niezależności wobec podobnych projektów oferowanych przez Rosje i jej sojuszników.

 

„Pamiętajmy też, że Big Tech to jedynie gloryfikowane firmy reklamowe, coś w rodzaju Madison Avenue w sieci. Potrzebują nas bardziej niż my ich. To my ich stworzyliśmy, to dzięki nam osiągnęli wyżyny. I my ich możemy stamtąd zrzucić. Spowodowaliśmy, że wydaje nam się, że są niezbędne dla naszego życia. Możemy łatwo zwrócić się przeciw nim i pozbyć się ich. Naprawdę nas potrzebują. My ich traktujemy jako zabawki i jako wygodę. Oni się panoszą” – dodaje.

 

„Czas aby rząd w Warszawie stał się w Intermarium koordynatorem doprowadzania chamstwa z Big Tech do porządku” – apeluje Marek Jan Chodakiewicz. Jego zdaniem, podejmowane przez słabsze państwa zabiegi o swobodę wypowiedzi powinny znaleźć wsparcie Ameryki, podobnie jak w okresie tzw. zimnej wojny.

 

 

Źródło: DoRzeczy.pl

RoM

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(8)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 271 693 zł cel: 300 000 zł
91%
wybierz kwotę:
Wspieram