„Jak to się dzieje, że zwalczając lub ignorując w imię ostatniego Soboru Powszechnego istniejące instytucje Kościoła (np. jego tradycyjną liturgię), można jednocześnie lekceważyć wyraźne zalecenia tegoż Soboru?”, pyta na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Marek Jurek.
W ocenie byłego marszałka Sejmu założenie, żeby jednocześnie powoływać się na Sobór i ignorować jego ustalenia „istniało od początku, oczywiście nie w intencjach Kościoła, ale niektórych promotorów i redaktorów soborowych dokumentów”.
Marek Jurek przytacza fragment opublikowanej w 1975 roku rozmowy między ojcem Yvesem Congarem OP (późniejszym kardynałem) z Hansem Küngiem. Wynikało z niej, że już wtedy duchowni i teologowie zdawali sobie sprawę, że „sobór w wielu sprawach zatrzymał się w połowie”, co oznacza, że można go dowolnie interpretować. „Trudno o jaśniejszy przykład, by użyć niedawnego sformułowania papieża Franciszka, instrumentalizacji”, ocenił Marek Jurek.
Wesprzyj nas już teraz!
W ocenie publicysty „Do Rzeczy” progresywna instrumentalizacja Soboru stała się nie tylko narzędziem „ideologicznego przymusu wobec katolików”, lecz także „podważyła powagę samego Soboru”.
„Benedykt XVI mówił o Soborze Kościoła i Soborze mediów. Świadom tego, jak często Sobór jest instrumentalizowany, jak bardzo już podczas jego trwania ujawnił się rzekomy jego duch, który był niczym innym jak antyduchem (Konzil-Ungeist), proponował hermeneutykę ciągłości i reformy, a więc traktowanie Vaticanum II jako części Tradycji. Równouprawnienie dwóch form liturgii – współczesnej i dominującej oraz tradycyjnej i zachowywanej przez mniejszość – miało być jedną z zasadniczych gwarancji tej ciągłości”, wskazuje były europoseł.
W ocenie Marka Jurka wprowadzone przez Franciszka ograniczenia liturgii tradycyjnej, które jak papież podkreśla podejmowane są „w imię Soboru”, godzą w samo założenie kontynuacyjnej hermeneutyki.
„Cóż bowiem się okazuje? Że Sobór to nie zbiór konkretnych norm, będących częścią doktrynalnego uniwersum Kościoła, nie tyle kryterium mogące być przedmiotem różnych odniesień, ile pretekst dla narzucania doraźnych strategii duszpasterskich, kulturowych, czasami wręcz politycznych. Ostrożność, którą to wywołuje, jest zupełnie naturalna, bo przecież religijność czysta zawsze wymaga zachowania siebie samego nieskalanym od wpływów świata (por. Jk 1,27)”, podsumowuje Marek Jurek.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TK