„Deklaracja Krzysztofa Bosaka, że Konfederacja w ogóle nie rozpatruje żadnych scenariuszy [powyborczej] współpracy z PiS-em, brzmi bardzo wiarygodnie. (…) Artur Dziambor natomiast nie wyklucza koalicji z PO, co zależy od warunków. (…) Czy enuncjacje te należy brać na poważnie? Niestety tak”, pisze na łamach tygodnika „Idziemy” Marek Jurek.
Były Marszałek Sejmu przypomina, że w roku 2020 podczas drugiej tury wyborów prezydenckich Krzysztof Bosak „odmawiając Dudzie poparcia w konfrontacji z Trzaskowskim, zrezygnował z możliwości reprezentowania dwóch milionów wyborców, którzy nie głosując na Andrzeja Dudę w pierwszej turze wyborów, zdecydowali dwa tygodnie później o kontynuacji jego prezydentury”.
„Tamto ewentualne poparcie dawałoby Bosakowi tytuł do wysuwania w imieniu tych dwóch milionów Polaków mocnych żądań wobec prezydenta przez kolejne pięć lat, a także do przypominania faktycznych wyborczych zobowiązań”, podkreśla publicysta.
Wesprzyj nas już teraz!
W dalszej części analizy Marek Jurek przypomina podstawowe prawo polityki: elektorat każdej partii nigdy nie jest identyczny w czasie kolejnych wyborów. „Wyborcy, stojąc wobec konkretnych alternatyw, aprobują stanowisko swoich przywódców, jeśli znajdą powody, by ich popierać. Oczywiście, jeśli są przywódcy i mają takie ambicje”, zauważa.
„Konfederacja była wyborczą alternatywą dla PiS. Jej pojawienie się zdywersyfikowało możliwości wyboru, którym dysponuje prawicowa opinia. O ile jednak PiS uważało, że jego dostatecznym prawicowym mandatem jest krytyka PO, o tyle Konfederacja uznała, że jest nim krytyka PiS. Jedno i drugie to za mało. Konserwatysta musi oczekiwać więcej”, podsumowuje Marek Jurek.
Źródło: tygodnik „Idziemy”
TK
Poseł Artur Dziambor wyrzucony z Konfederacji. Decyzję podjął sąd partyjny