Marine Le Pen wezwała do organizacji referendum w sprawie zniesienia tzw. „prawa ziemi”, które znacząco ułatwia możliwość uzyskania francuskiego obywatelstwa. Korzystają z niego rodziny imigrantów, których dzieci urodzą się na terenie Francji.
„Prawo ziemi” to zasada stosowana we Francji od 1889 roku i oznacza, że Francuzem może stać się dziecko urodzone we Francji, niezależnie od miejsca pochodzenia i narodowości rodziców. Zapisy te wykorzystują rodziny – często nielegalnych imigrantów – których dzieci rodzą się na terytorium Francji. Uzyskanie francuskiego obywatelstwa przez nowonarodzone dziecko ułatwia również możliwość pozostania we Francji rodziców tego dziecka – np. imigrantów z Afryki czy Bliskiego Wschodu.
Marine Le Pen oznajmiła, że pytanie postawione Francuzom powinno brzmieć: „czy popieracie projekt ustawy wstrzymującej uzyskanie obywatelstwa na mocy prawa ziemi?”. Liderka Zjednoczenia Narodowego wezwała, by zakończyć z „dyskusjami” i „paplaniem”, a zwołać referendum. Dzień wcześniej, w piątek, premier Francois Bayrou zaproponował rozpoczęcie szerszej debaty, która dotyczyłaby tożsamości francuskiej i wykraczałaby poza kwestie imigracji.
Wesprzyj nas już teraz!
Zasada „prawa ziemi” dotychczas była bardzo ważna dla francuskiego społeczeństwa i wyznawanych przez Republikę zasad i wartości mówiących o „równości” i „braterstwie”.
Warto podkreślić, że Francja właśnie zaostrzyła zasady „prawa ziemi” na Majotcie, swym terytorium na Oceanie Indyjskim, i nie brak głosów, że oznacza to wyłom, prowadzący do zniesienia tej zasady na terenie całego kraju.
Majotta, leżąca w archipelagu Komorów, jest kierunkiem masowej imigracji z sąsiednich wysp. Co roku rodzi się tam 10 tys. dzieci, których matki pochodzą z Komorów. Ograniczenie „prawa ziemi” ma zamknąć perspektywę francuskiego obywatelstwa i ograniczyć imigrację. Po zaostrzeniu przepisów dziecko urodzone na Majotcie będzie mogło zostać Francuzem, jeśli oboje jego rodzice mieszkają na terenie Francji co najmniej od trzech lat.
Temat budzi silne podziały. Parlamentarzysta z obozu prezydenta Emmanuela Macrona, Belkhir Belhaddad, który głosował w piątek przeciwko ograniczaniu „prawa ziemi” na Majotcie, w geście protestu opuścił swą frakcję (niemal wszyscy posłowie frakcji poparli obostrzenia).
„Prawo ziemi to jeden z fundamentów naszej Republiki. Kwestionowane jest samo sedno projektu republikańskiego (…). Jestem imigranckim dzieckiem, przyjąłem język francuski i wartości Republiki, a jeżeli zostałem deputowanym, to tylko dzięki republikańskiej merytokracji i po to, aby bronić tych zasad i wartości” – powiedział Belhaddad dziennikowi „Le Figaro”.
Źródło: PAP/Anna Wróbel
Oprac. WMa