Roszczenia zwolenników ideologii gender sięgają coraz dalej. Tym razem prestiżowa angielska Highstate School rozważa zezwolenie chłopcom na noszenie dziewczęcych mundurków. Wszystko w imię rzekomej neutralności. Już teraz uczniowie płci męskiej mogą posługiwać się żeńskimi imionami. Podobne ekscesy dzieją się w innych brytyjskich szkołach. Także tych zarezerwowanych dla jednej płci. Ponadto w alarmującym tempie rośnie popularność terapii genderowych. Ich zwolennicy przyznają ze zdumiewającą szczerością: to efekt kultury.
Zdaniem dyrektora londyńskiej Highstate School Adama Pettitt’a, zezwolenie na noszenie ubrań sprzecznych z płcią biologiczną to dobry pomysł, o ile tylko dzieci będą się dzięki temu lepiej czuć. W rozmowie z „Sunday Times” „pedagog” dodał, że obecne pokolenie kwestionuje „binarne” spojrzenie na płeć, charakterystyczne dla minionych generacji.
Wesprzyj nas już teraz!
Już teraz w szkole „transgenderowi” uczniowie są nazywani imionami odmiennej płci. To tym bardziej oburzające, że założona 400 lat temu przez Elżbietę I szkoła powołuje się na swoje chrześcijańskie dziedzictwo. Przyjmowani są do niej uczniowie w wieku od 3 do 18 lat. Aż do 2004 roku byli to wyłącznie chłopcy. Rodzice uczniów placówki muszą uiszczać opłaty w wysokości 5880-6790 funtów za semestr.
Highstate School nie jest jedyną szkoła idąca na ustępstwa wobec ideologii gender. W lutym londyńska St. Paul’s Girls School zezwoliła swoim uczennicom na noszenie chłopięcych ubrań i używanie męskich imion. Logika nakazywałaby relegowanie uznanych za chłopców uczennic z żeńskiej placówki. Mimo to pozostawia się im prawo do kontynuacji nauki.
Problem popularności teorii gender jest w Zjednoczonym Królestwie bardzo poważny. Istnieje tam osiem klinik dla osób z zaburzeniami tożsamości płciowej. W 1989 roku utworzono internetową „Gender Indentity Development Service” (GIDS). Jak czytamy na jej stronie „nie wiemy dokładnie dlaczego jakieś konkretne dziecko lub młoda osoba rozwija transgenderową (…) tożsamość”. Jednak „to jak ludzie wyrażają lub doświadczają swojej płci i jak reagują na genderowy nonkonformizm wiąże się z kulturą i czasem, w jakim żyją”.
Coraz więcej osób wyraża zainteresowanie genderowymi usługami. Specjalizujące się w nich „Tavistock Centre” otrzymało 97 skierowań w latach 2009-10 i aż 2016 w latach 2016-17. O ile w przeszłości zainteresowanie wykazywali głównie biologiczni chłopcy, o tyle obecnie częściej są to dziewczynki. Na terapię trafiło nawet 3-letnie dziecko!
Cytowana przez Life Site News dyrektor kliniki „GIDS” dr Polly Carmichael tłumaczy wzrost zainteresowania genderowymi terapiami „postępem” w kwestii uznania i akceptacji osób transgenderowych i zróżnicowanych genderowo. A także wzrostem wiedzy odnośnie dostępności terapii. Oznacza to de facto przyznanie, że źródła zaburzeń tożsamości płciowej mają charakter kulturowy i ideologiczny. A zatem są poniekąd sztucznie napędzane.
Warto podkreślić, że „genderyzm” neguje same fundamenty, na jakich opiera się stworzenie. Dostrzegał to między innymi Benedykt XVI. Jak zauważył w Sali Klementyńskiej Pałacu Apostolskiego 21 grudnia 2012 roku teoria gender oznacza, że „człowiek kwestionuje swoją naturę. Jest on teraz jedynie duchem i wolą. Manipulowanie naturą, potępiane dziś w odniesieniu do środowiska, staje się tutaj podstawowym wyborem człowieka co do samego siebie. Istnieje teraz tylko człowiek w sposób abstrakcyjny, który dopiero sam wybiera dla siebie coś jako swoją naturę. Męskość i żeńskość kwestionowane są jako wzajemnie dopełniające się formy osoby ludzkiej, będącej wynikiem stworzenia”.
Źródła: lifesitenews.com / radiovaticana.va
mjend