Szymon Hołownia odpowiedział na pytania o chęć osobistego zaangażowania się w działania zbrojne przeciwko Rosji. Marszałek Sejmu zasłynął niedawno „odważną” deklaracją, sugerującą zamiar udziału Polski w wojnie.
„W sobotę, 9 marca w Tychach odbyło się otwarte spotkanie partii Polska 2050. Gościem specjalnym był marszałek Szymon Hołownia. Po spotkaniu udało nam się zadać mu kilka pytań” – podaje lokalny portal Tarnogorski.info.
– Panie Marszałku, powiedział pan, że Putina trzeba wgniatać w ziemię. Eksperci od militariów mówią, że nie ma w Europie i w Polsce amunicji; że są puste magazyny. Czym pan chce wgniatać? Czy w razie – nie daj Boże – ewentualnego konfliktu pojedzie pan na front? – dociekał reporter lokalnych mediów.
Wesprzyj nas już teraz!
– Proszę pamiętać, w jakim kontekście padły te słowa – odpowiedział Szymon Hołownia. – To było dzień po tym, jak Putin zamordował Nawalnego. Na takie rzeczy nie może być zgody w naszym porządku, ta moja wypowiedź powinna być zrozumiana też w taki sposób, że na takie normy, takie zachowania w Europie nigdy nie powinno być miejsca. Takie myślenie trzeba po prostu wypalać żelazem – tłumaczył marszałek.
Abstrahując od tego przyznania się do emocjonalnego tonu – nie najbardziej odpowiedniego dla człowieka sprawującego jeden z najwyższych urzędów w państwie – nie mniej osobliwie zabrzmiał dalszy ciąg wypowiedzi Szymona Hołowni. Owszem, potrafił zdobyć się na refleksję po swoich, nagłośnionych szeroko słowach o „wgniataniu w ziemię Putina”, bo zadeklarował, że „nie będziemy atakować Rosji, nie będziemy doprowadzać do tego, że my będziemy jakimś agresorem w konflikcie” oraz „nie ma planu najazdu na Rosję”.
Jednak reporter nie dawał za wygraną: – Czy pojedzie pan na front wgniatać w ziemię Putina?
– Moja żona pojedzie na front, proszę pana. Moja żona zginie jeżeli będzie konflikt zbrojny. Nie daj Boże, nie życzę sobie tego, jeżeli pan albo ja zdążymy zrobić cokolwiek, dlatego, że służy realnie w siłach zbrojnych, a nie wojuje słowem, jak my to w mediach czy polityce robimy – odpowiedział lider Polski 2050. Jego żona jest pilotem myśliwca.
W dalszej części wypowiedzi marszałek trochę się zreflektował, dodając: – I dzisiaj przede wszystkim o tych, którzy pójdą na front powinniśmy myśleć. Jeśli trzeba będzie bronić ojczyzny, to ja nie mam wątpliwości, że za przykładem mojej żony na front pójdę. Myślę, że tej odwagi starczy również niejednemu dziennikarzowi, niejednemu politykowi, bo jeżeli nasza ojczyzna zostanie zaatakowana, to wszyscy będziemy ponosili odpowiedzialność żeby ją przed agresorem obronić.
– Nie podżegam do wojny, jestem człowiekiem pokoju. Muszę jednak wspierać walkę o pokój, chociażby walcząc z rosyjską bestialską agresją na Ukrainę – zaznaczył polityk. – Dzisiaj powinniśmy dozbrajać Ukrainę, dzisiaj powinniśmy wydawać pieniądze żeby bronić Ukrainy, dzisiaj również powinniśmy budować nasz przemysł obronny i nasze siły zbrojne tak, żeby nikomu nie przyszło do głowy zagrozić polskiemu bezpieczeństwu – zadeklarował.
„Putina wgnieciemy w ziemię. Wcześniej czy później trafi tam, gdzie, gdzie powinien trafić: za kraty albo na cmentarz” – grzmiał niedawno Szymon Hołownia na konwencji Polski 2050.
Źródła: Tarnogorski.info, PCh24.pl
RoM