29 grudnia 2021

Martin Mosebach: Traditionis custodes to osobista zemsta Franciszka na Benedykcie XVI

((Fot. Mazur / thepapalvisit.org.uk / flickr))

Dlaczego dla katolików kwestie liturgii są tak ważne? Jak mają zachować się wierni, którzy z jednej strony wezwani są do posłuszeństwa papieżowi, z drugiej chcą zachować nieskażony skarb Tradycji? O tym mówił w rozmowie z „Welt am Sonntag” znany niemiecki katolicki pisarz, Martin Mosebach.

Rozmowa dotyczyła kwestii liturgii trydenckiej w związku ze zmianami, jakie wprowadził papież Franciszek w motu proprio Traditionis custodes. Martin Mosebach jest z liturgią trydencką od lat związany. W „Welt am Sonntag” mówił, że decyzje Franciszka go zaskoczyły, wszelako uważa, że rozumie motywację papieża.

To był wielki szok. Owszem, sądziłem, że taki krok jest możliwy, biorąc pod uwagę osobowość rządzącego papieża oraz agendę ludzi, którzy go otaczają. Uważałem jednak, że – w duchu kurialnej kurtuazji – będą czekać, aż umrze Benedykt XVI. Ewidentnie jednak do gry wkroczył element osobistej zemsty – powiedział Mosebach.

Wesprzyj nas już teraz!

Franciszek nie wybaczył Benedyktowi za wywarcie wpływu na przebieg Synodu Amazońskiego za sprawą jego książki o kapłaństwie z początku 2020 roku, która zniszczyła wymarzone zniesienie obowiązku celibatu. To spowodowało wściekłość Franciszka. Teraz wziął odwet, występując przeciwko starej Mszy, to znaczy przeciwko liturgii, która tak bardzo leżała na sercu Benedyktowi i którą z wielkim wyczuciem zrehabilitował – wyjaśnił autor.

Mosebach wskazał, że w całej sprawie chodzi nie tylko o Mszę świętą, ale także o sakramenty. Jako przykład podał ryt sakramentu chrztu; kiedyś na pytanie, czego chce się od Kościoła, odpowiadano: wiary! Dzisiaj: chrztu. – To wielka różnica! Gdy pytałem o to Benedykta XVI, wyraził ogromny żal, że nie zmienił tego w czasie swojego pontyfikatu – powiedział niemiecki autor.

Dziennikarze zapytali Mosebacha, jak tego rodzaju wypowiedzi pogodzić z zasadą posłuszeństwa papieżowi. Autor wskazał, że trzeba dobrze rozumieć, czym jest katolickie posłuszeństwo papieżowi.

Obraz papiestwa, który wyłonił się z I Soboru Watykańskiego – papież jako autokrata we wszystkich duchowych i prawnych zagadnieniach kościelnych – nie odpowiada tradycji Kościoła. Urząd papieża nie jest absolutną monarchią: zwłaszcza w swoim roszczeniu do nieomylności jest ściśle związany tradycją, tym, czego Kościół zawsze nauczał i co robił. Papież nie ma nad tym władzy; jego autorytet polega właśnie na tym, że jest temu posłuszny. Kiedy papież Franciszek manipuluje tradycją, nie może wymagać od wiernych posłuszeństwa. Abstrahując od innych kwestii, atakuje w ten sposób samą podstawę, na której stoi papiestwo – stwierdził.

Mosebach został też zapytany, dlaczego papież nie miałby zmieniać liturgii, skoro liturgia nie spadła z nieba, ale wyrosła z historii. Odparł prosto: – Tradycje Kościoła rozwinęły się z czasem. I właśnie to jest standardem: tradycja może się rozwijać, ale nie może zostać złamana – podkreślił. Jak wyjaśnił Mosebach, katolicka liturgia wyrasta z praktyk żydowskich, co w liturgii przedsoborowej jest doskonale widoczne. – Katolicka Msza jest związana z tym rytem – i to w zaskakującym stopniu. Tych odniesień niemal nie da się jednak rozpoznać w nowej liturgii. Ktoś mógłby nawet powiedzieć o próbie usunięcia z katolickiej Mszy żydowskich elementów za sprawą eliminacji starej Mszy – wskazał.

Jak dodał, nie ma też wątpliwości, że nowa Msza jest ważna.

Jeżeli ortodoksyjny kapłan celebruje w nowym rycie, to oczywiście jest to ważna Msza. Nowa liturgia nie jest w stanie sprawić, że misterium eucharystyczne będzie jednoznacznie wyraziste, ale wciąż może mieć efekt sakramentalny – zaznaczył.

Mosebach uważa też, że stara liturgia jest w istocie szkołą pobożności; wymaga od wiernych uczenia się jej, rozumienia całego jego ducha. Nie chodzi więc jedynie o język, o łacinę, ale o całość doświadczenia liturgicznego. – Przed II Soborem Watykańskim większość katolików rozumiała ten język, przez co mam na myśli nie tylko łacinę, ale cały proces śpiewania, gestów, obrazów, które stwarzały odczuwalny zmysłami i transcendentny inny świat. Tę tradycyjną budowlę liturgiczną zrównano z ziemią; zniszczenie poszło szybko, bo cenne rzeczy są zazwyczaj kruche. Rezultat jest dla wszystkich widoczny: zanik zachodniego Kościoła – powiedział.

Zdaniem niemieckiego pisarza zachowanie starej liturgii nie musiałoby zresztą gwarantować, że Kościół by się nie kurczył; Kościół nie byłby wówczas lepszy – byłby po prostu tym, czym powinien być, czyli instytucją zorientowaną na to, co nadprzyrodzone.

Autor przypomniał też, dlaczego religia jest niezwykle ważna dla całego społeczeństwa. – O tym, do czego może doprowadzić idolizacja ludzkiej autonomii, przekonało nas XX stulecie w swoim totalitarnych systemach – podkreślił.

Źródło: rorate-caeli.blogspot.com

Pach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(55)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 127 904 zł cel: 300 000 zł
43%
wybierz kwotę:
Wspieram