Unii Europejskiej grozi implozja! – wieszczy Martin Schulz. Jego zdaniem wiele osób straciło zaufanie do instytucji, zarówno narodowych, jak i europejskich, a sama UE zamiast być sposobem na rozwiązywanie problemów, postrzegana jest jako problem. Szef Parlamentu Europejskiego jednak chce jeszcze ratować trupa – ślepą propagandą i sankcjami.
Swoją diagnozę dotyczącą stanu UE, Martin Schulz szef PE przedstawił na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Polityk ostrzegł przed bagatelizowaniem niebezpieczeństwa, jakie stanowią dla UE siły polityczne wrogie wobec Europy. Jak wskazał. Unii grozi implozja.
Wesprzyj nas już teraz!
– Europa znajduje się od dłuższego czasu na równi pochyłej. Wiele osób straciło zaufanie do instytucji, zarówno narodowych, jak i europejskich – powiedział Schulz. Jego zdaniem, ewentualne wyjście Brytyjczyków z UE wzmocniłoby zwolenników przeprowadzenia referendów o wystąpieniu ze Wspólnoty w innych krajach.
Zdaniem Schulza nie jest wykluczone, że w przyszłości prawicowi i lewicowi populiści dojdą do władzy w kolejnych krajach. – Wrogowie Europy są jeszcze w mniejszości, lecz milcząca większość łudzi się, uważając, że wszystko skończy się dobrze – powiedział. Jego zdaniem, wskazuje na to wynik „ukraińskiego” referendum w Holandii.
Za taki stan Schulz obarczył odpowiedzialnością szefów państw i rządów, którzy nie starają się o to, by zdobyć serca ludzi. Jak dodał, odpowiedzią rządzących na „proste rozwiązania proponowane przez wrogów Europy” powinno być „jednoznaczne opowiedzenie się po stronie Europy”. – W czasach polaryzacji trzeba wykazać odwagę do przeciwstawienia się. Potrzebne są jasne przesłania, nie wolno gubić się w detalach – dodał.
Schulz chciałby reformy UE, bo wielu ludzi zamiast widzieć w niej instrument do rozwiązywania problemów, postrzega ją jako część problemu. Rozwiązaniem miałoby być zniesienie zasady jednomyślności szefów państw i rządów w podejmowaniu ważnych decyzji, która to powoduje, że UE działa „od szczytu do szczytu”. – Istnieją europejskie instrumenty, pozwalające na stosowanie sankcji, lecz państwa nie godzą się na ich użycie wbrew swojej woli – zauważył krytycznie szef PE.
Źródło: interia.pl
MA