Płonące kościoły w Chile, profanowane kościoły we Francji, ataki na księży w Polsce. Antyklerykalizm w szeroko rozumianym świecie Zachodu coraz częściej ukazuje barbarzyńskie oblicze. Dziś radykalni lewacy atakują kościoły i kapłanów – jutro przyjdą po wiernych.
W ubiegły piątek w stolicy Chile, Santiago bandyci splądrowali kościół, wyjęli zeń wizerunki i figurki Pana Jezusa, Matki Bożej i świętych i podpalili je. To sprawka prawdopodobnie lewackich wandali. XIX wieczny kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia Matki Bożej w centrum miasta został niemal całkowicie zniszczony. Krążą pogłoski, że to niejedyna spalona świątynia. Informacje te trudno jednak zweryfikować, nie przebywając na miejscu. Wiadomo natomiast, że w 2018 roku doszło do podpaleń świątyń przed wizytą papieża.
Wesprzyj nas już teraz!
Niszczenie, tudzież profanowanie kościołów, to jednak nie tylko specyfika Chile. Wszak 10 listopada 2019 roku sprofanowano kościół Tonnay-Charente w zachodniej Francji. Nieznani sprawcy połamali tabernakulum, a także skradli Hostię i monstrancję. Rozbili też religijne posągi, obalili krzyż i ścięli figurkę świętego Józefa niosącego Dzieciątko Jezus. Do tego celowego zbezczeszczenia doszło na kilka minut przed przybyciem wiernych do świątyni.
Niestety to nieodosobniony przypadek. Dość rzec, że w styczniu 2019 roku w Awinionie pewien człowiek wszedł do kościoła Saint-Agricol i zniszczył statuę anioła oraz wyniósł krzesła i ławki w sobie tylko znanym celu.
Niektóre przypadki są bardziej zagadkowe. Na przykład w 2018 roku ogień strawił kościół pod wezwaniem świętego Jakuba w Grenoble. Początkowo mówiono, że stało się to wskutek spięcia instalacji elektrycznej. Co ciekawe jednak kilka dni wcześniej na murach znalazły się napisy sporządzone przez aborcyjnych aktywistów. Tamtejszy proboszcz zapowiadał zaś organizację parafialnego wyjazdu do Paryża na Marsz dla życia.
Ponadto, jak podaje TVP Info, w 2016 roku w stołecznym regionie Île-de-France zniszczono dwie katolickie świątynie. Prawdopodobnie celowo. Z kolei obserwatorium Chrystianofobii szacuje, że tylko w 2018 roku we Francji doszło do 315 antykatolickich ataków w skali roku, jednak dokładne szacunki trudno przeprowadzić.
Do tego dochodzą wydarzenia, które, nawet jeśli stanowią owoc przypadku, to niosą ze sobą ogromny ładunek symboliczny i wywołały radość antyklerykałów. Mowa tu o pożarze katedry Notre-Dame we Francji, a także wydarzeniu z Holandii, gdzie spłonął neogotycki kościół pod wezwaniem Narodzenia Matki Bożej w tamtejszym Hoogmade. Stanowił on jeden z ostatnich bastionów katolicyzmu w kraju zdominowanej wszak przez ateizm i protestantyzm.
Antyklerykalizm nad Wisłą
Z mrocznych terenów zachodniej Europy przenieśmy się nad Wisłę. Niestety tu także szerzy się antyklerykalizm, a właściwie po prostu antykatolicyzm. Zielone światło dlań stanowiły takie filmy jak „Kler” Wojciecha Smarzowskiego, a także „Nie mów nikomu” braci Sekielskich. Inwazja antyklerykalizmu nie ogranicza się zresztą do ekranów kin czy internetu. Antyklerykałowie z właściwą sobie bezczelnością dokazują także na ulicach naszych miast. Wiosną 2019 roku rozpowszechniali zniekształcony wizerunek Matki Bożej z tęczowym logotypem. Pod koniec kwietnia 2019 roku w Płocku nieznani sprawcy (lub sprawca) rozrzucili wokół kościoła plakaty z bluźnierczym wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej. Maryja oraz Dzieciątko Jezus mieli na nich aureolę w kolorach tęczy.
Z kolei podczas parady homoseksualistów w Gdańsku uczestnicy trzymali grafikę w obsceniczny sposób szydzącą z Najświętszego Sakramentu. Ponadto ośmielili się na wulgarną imitację procesji eucharystycznej. Rozpowszechnili również grafiki znieważające wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej. Nawet świątynie, od dawien dawna stanowiące miejsce azylu, nie są dziś w pełni bezpieczne. Wszak w 2019 roku sprofanowano kościół świętego Maksymiliana w Koninie i zniszczono znajdujący się obok budynku pomnik bohaterskiego patrona – człowieka, który oddał życie za bliźniego w obozie koncentracyjnym.
Do tego dochodzą coraz częstsze przypadki ataków na księży w 2019 roku. Na przykład w Mosinie (Wielkopolska) trzech młodzieńców pobiło wikariusza. Nieletni według doniesień pili alkohol, palili papierosy i maleli oddawać mocz w kościelnej kruchcie. Gdy ksiądz interweniował, uderzyli go w okolice oka. Szerokim echem obił się także casus pobicia księdza Aleksandra Ziejewskiego.
Choć na razie nie dochodzi do ataków śmiertelnych i to może okazać się jedynie kwestią czasu. Wszak, gdy pod koniec września 2019 roku uczestnicy proaborcyjnej manifestacji podłożyli ogień pod katedrę w mieście Meksyk, sprawę w oburzający sposób skomentował lewicowy aktywista Dawid Winiarski. „Płoną katedry, na księży przyjdzie czas” – napisał na Twitterze.
Maski opadły
W pewnym sensie fala antychrześcijańskich ataków nie dziwi. Wszak jak powiedział Pan Jezus „jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować”. Profanacje często są dziełem niektórych zwolenników ruchu LGBT, w oczywisty sposób stojących na antypodach bronionej przez Kościół nauki o prawie naturalnym. Przez lata starali się oni ukazywać łagodne, uśmiechnięte oblicze. Dziś maski opadły.
Dzięki temu widzimy, że za uśmiechniętą maską rewolucjonistów kryje się nienawiść do ich przeciwników. Za frazesami o pokojowej różnorodności stoi przemoc – zarówno fizyczna, jak i symboliczna. Zaś za hasłami o tolerancji czai się fanatyzm z ostrzem wymierzonym w inaczej myślących.
Antyklerykalizm a totalitaryzm
Wybuch antyklerykalizmu w krajach cywilizacji zachodniej, w tym w Polsce, budzi poważny niepokój osób znających choćby pobieżnie historię nowożytną. Wszak niemal nierozerwalnie łączy się z totalitaryzmem i przemocą. Przekonali się o tym mieszkańcy XVII wiecznej Francji, w czasach, gdy szalała w niej antykatolicka rewolucja. Gdy mieszkańcy jednej z prowincji – Wandei – zebrali się w obronie króla, wiary i kapłanów padli ofiarami pierwszego chyba w nowożytnej Europie ludobójstwa. Republikańskie hordy, nieprzypadkowo zwane piekielnymi kolumnami nie oszczędziły nikogo. „Nie ma już Wandei, obywatele republikanie! – tryumfalnie meldował dowódcy rewolucyjny generał François Joseph Westerman. – Wraz ze swymi kobietami i dziećmi zginęła pod naszym mieczem Wolności. Zgodnie z rozkazami, które mi daliście, miażdżyłem dzieci kopytami koni, masakrowałem kobiety… Litość to nie jest rewolucyjna sprawa”– dodał.
Do antyklerykalnej furii doszło także podczas Hiszpańskiej wojny domowej (1936-39). Rewolucjoniści ukazali wówczas swe ohydne oblicza, dopuszczając się profanacji świątyń oraz mordując tysiące duchownych i osób zakonnych. Warto wspomnieć także o mrocznych dekadach rządów masonerii w Meksyku.
Antyklerykalizm, prześladowanie chrześcijan cechowało także komunistów – co powszechnie wiadomo. Mniej osób zdaje sobie jednak sprawę z dążeń narodowych socjalistów w Niemczech – czego przykład stanowią treści publikowane w „Der Sturmer”. Doprawdy zdumiewające, że o ile (słusznie) potępia się drobne przejawy antysemityzmu, o tyle antyklerykalizm pozostaje wręcz w dobrym tonie!
Wytłumaczenie powiązania totalitaryzmu z antyklerykalizmem jest proste – totalitarne reżymy nie znoszą bowiem konkurencji dla ich ideologii, płynącej ze strony wiary religijnej. Państwo nie znosi konkurencyjnego autorytetu kościelnego, a zwolennicy utopii nienawidzili religii uczącej, że pełnia szczęścia na tym padole stanowi niemożliwość.
Nadużycia duchownych a antyklerykalizm
Wróćmy jednak do naszych czasów. Nadużycia seksualne wśród duchownych to fakt, a potwierdzają go także wybitni ludzie Kościoła (choć media nierzadko wyolbrzymiają ten problem). Z pewnością nie sprzyjają one uspokojeniu antyklerykalnych nastrojów. Katolicka odpowiedź polega jednak na piętnowaniu konkretnych przypadków i podejmowaniu pokuty oraz trosce o naukę Kościoła. Lewacka odpowiedź natomiast rozciąga oskarżenia na cały kler, na samą instytucję duchowieństwa i w efekcie po prostu na katolicyzm. To stara rewolucyjna taktyka.
Już bowiem Marcin Luter w imię walki ze sprzedażą odpustów zanegował całą instytucję Kościoła hierarchicznego. Ponadto nadużycia poszczególnych monarchów stanowiły powód do fanatycznej walki z wszystkimi monarchiami (także dobrymi), a złe praktyki kapitalistów posłużyły za uzasadnienie do wprowadzenia zbrodniczego systemu dyktatury socjalistycznej. Podobnie współcześnie nadużycia seksualne mniejszości księży służą jako uzasadnienie do zwalczania kapłaństwa jako takiego. Rewolucjoniści nie znają bowiem – albo znać nie chcą – rzymskiej zasady abusus non tollit usum (nadużycie nie znosi użycia). Zamiast reformować tradycyjne instytucje, pragną je niszczyć.
Warto uświadomić sobie, że walka z księżmi w gruncie rzeczy jest walką z Kościołem – także z nami, wiernymi świeckimi. „Kiedy chce się zniszczyć religię, zaczyna się od ataków na kapłanów, bo tam, gdzie nie ma kapłana, nie ma już ofiary i religii” – mówił święty Jan Maria Vianney. Zdają sobie z tego sprawę wrogowie chrześcijaństwa i zachodniej cywilizacji. W krajach, w których katolicy wciąż stanowią większość, lewacy nie wystąpią wprost przeciwko nim. Zdecydują się natomiast wbić klin między wiernych a duchownych. Po rewolucjach protestanckiej, francuskiej, bolszewickiej i obyczajowej nadchodzi piąta rewolucja – otwarcie już satanistyczna.
Najwyższy już czas, by katolicy sprzeciwili się zalewającej Polskę i Europę fali zniewag, profanacji i fizycznych ataków na księży.
Najwyższy już czas, by obrońcy zachodniej cywilizacji stanęli po rycersku w obronie swych kapłanów, świątyń i symboli religijnych.
Najwyższy już czas, by wszyscy ludzie dobrej woli zaprotestowali przeciwko pladze barbarzyństwa, niszczeniu dziedzictwa i pogardzie dla człowieka.
Zanim będzie zbyt późno.
Marcin Jendrzejczak