Wolnomularze ruszyli w Polskę. Na razie w charakterze zbiorowego bohatera wystaw w Poznaniu i Warszawie. Czy to początek szerszej akcji oswajania Polaków z pozostającą dotychczas w cieniu okultystyczną sektą strojącą się w szaty towarzystw dobroczynnych?
Na początku lipca uroczyście została zainaugurowana ekspozycja pt. Kolekcja masońska w zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej w Poznaniu. Okazją stał się kongres Stowarzyszenia Masońskich Muzeów, Bibliotek i Archiwów (AMMLA). Całe wydarzenie swoim honorowym patronatem objął prof. Bronisław Marciniak, rektor Uniwersytetu Adama Mickiewicza. Poznańska wystawa według pierwotnych założeń miała trwać do końca sierpnia. Jednak, jak podano na stronie internetowej Biblioteki, „z powodu ogromnego zainteresowania zwiedzających”, przedłużono ją do 11 września. Pewnie zupełnym przypadkiem data zamknięcia ekspozycji zbiegła się z otwarciem tego samego dnia w stołecznym Muzeum Narodowym wielkiej wystawy zatytułowanej Masoneria. Pro publico bono; ma ona trwać do stycznia 2015 roku.
Wesprzyj nas już teraz!
W przypadku warszawskiego przedsięwzięcia mamy do czynienia z szeroko zakrojoną akcją edukacyjną. Jak informuje zamieszczony na stronie internetowej MNwW prospekt wystawy, mają towarzyszyć jej wykłady, cała seria warsztatów (familijnych, dla nauczycieli, a nawet dla osób „z dysfunkcją słuchu i wzroku” – ta ostatnia kategoria zwiedzających ma zapoznać się z dokonaniami masonerii za pomocą „audiodeskrypcji, elementów muzycznych i ćwiczeń dotykowych” ).
Ale to nie wszystko. Nie tylko nauczyciele będą mogli dokształcić się w zakresie „wpływów ideałów epoki Oświecenia na wolnomularstwo i odwrotnie”, ale organizatorzy przewidzieli również specjalne lekcje muzealne o masonerii dla wszystkich grup wiekowych – od przedszkolaków po uczniów szkół ponadgimnazjalnych.
Sądząc po samym tytule warszawskiej wystawy, masoneria jest tam przedstawiana jako organizacja pożytku publicznego, klub zacnych wolontariuszy wiodących nacechowane troską (o Ojczyznę, Kościół i świat) dysputy w zamkniętym i ściśle tajnym gronie (tajnie, by na przykład uniknąć podsłuchów; inni interlokutorzy, którzy z troską zgłębiali sprawy Ojczyzny, a nie zadbali o tajność, stali się, jak wiemy, „ofiarami” afery taśmowej).
O tym, że warszawski event wystawowo-edukacyjny ma przede wszystkim na celu „budowanie wizerunku” wolnomularstwa przekonuje dodatkowo fakt, że kuratorem wystawy jest prof. Tadeusz Cegielski – badacz dziejów masonerii z pozycji insidera. Jego wykład, mający być niejako merytorycznym wprowadzeniem do ekspozycji zapowiadano jako refleksję nad tym, czym jest masoneria. Możliwe odpowiedzi umieszczone w anonsie są z rzędu „lepsze i jeszcze lepsze”. Czy jest więc masoneria „tylko sposobem godnego i rozumnego, a tym samym szczęśliwego wypełnienia dojrzałej fazy życia”, „czy raczej przygodą intelektualną, wyzwaniem rzuconym rutynie myślenia i działania”? A może jest „utopią, marzeniem o świecie odrobinę rozumniej zorganizowanym od tego, w którym przyszło nam żyć?”. Jest jeszcze możliwość, iż masoneria stanowi „szeroki ruch społecznej naprawy, solidarności i samopomocy”.
To, że warszawska wystawa uwzględnia tylko jeden punkt widzenia (tj. samych masonów) przekonuje dodatkowo umieszczenie wśród planowanych wykładów tematyki związanej z budowniczymi średniowiecznych katedr. A dlaczego nie będzie wykładzie o budowniczych piramid egipskich i o Hiramie – budowniczym Świątyni króla Salomona w Jerozolimie, których to masońskie legendy inkorporowały do grona swoich założycieli?
Lektura prospektu masońskiej wystawy w Muzeum Narodowym przypomniała mi zamieszczony w styczniu 1991 roku w tygodniku „Wprost” wywiad z odwiedzającym Polskę przedstawicielem Wielkiego Wschodu Francji Didierem Śniadachem, który deklarował wsparcie masonerii dla dokonującej się w Polsce „transformacji”. Przy tej okazji reprezentant Grand Orient de France uświadamiał polskim czytelnikom jakaż to zacna organizacja idzie w sukurs Polakom: „My, wolnomularze nie chcemy rewolucji, dążymy jedynie do polepszania człowieka poprzez jego wszechstronny rozwój […] Najważniejsza dla nas jest indywidualna praca jednostki nad własnym rozwojem”. Dalej też było ciekawie. Ot, chociażby spostrzeżenie wysłannika Wielkiego Wschodu, że „wolnomularze w czasie rewolucji francuskiej ochraniali księży i pomagali im, bo naszą ideą jest braterstwo”.
Wszystko wskazuje więc na to, że zorganizowane pod auspicjami Muzeum Narodowego w Warszawie zakrojone na szeroką skalę lokowanie produktu pt. masoneria z etykietą pro publico bono, będzie poznawczo wartościowe dla tych, którzy badają dzieje propagandy masońskiej, a nie same dzieje wolnomularstwa.
Grzegorz Kucharczyk