10 października 2021

Matematyka z perspektywą genderową. Serio?

Matematykę od zawsze rozumieliśmy jako dyscyplinę naukową, której celem jest opisywanie relacji przestrzennych, ilościowych i logicznych istniejących między różnymi przedmiotami należącymi do porządku naturalnego. Obecnie jednak nie dla wszystkich jest to takie oczywiste. Hiszpańscy socjaliści chcą, by w ramach walki o postęp matematyka stała się także… genderowa.

Teoria liczb, algebra, geometria, analiza, topologia, kombinatoryka – to główne dziedziny należące do matematyki. Równocześnie ta dziedzina nauki określa podstawy innych obszarów dociekań: fizyki, chemii, informatyki, statystyki, biologii, astronomii i ekonomii (w tym ostatnim przypadku, niekoniecznie w zakresie abstrakcyjnych teorii sprzecznych ze szkołą austriacką). Gdy w grę wchodziło stosowanie teorii z tych obszarów w prawdziwym życiu, decydującą rolę odgrywała zawsze umiejętność logicznego, abstrakcyjnego myślenia. Nie mniej, postnowoczesna inżyniera społeczna, inspirowana przez Szkołę Frankfurcką i teorie Simone de Beauvoir i Antonio Gramsciego, opiera się na zupełnie innych fundamentach. Dziś w tej perspektywie narzędziem progresywnej polityki powinno być wszystko, a więc także i edukacja matematyczna. Absurd? Oczywiście, ale jest on realizowany na naszych oczach

Relatywistyczna strategia władz

Wesprzyj nas już teraz!

Jak wiemy, rewolucjoniści praktykując wrodzoną nienawiść względem wszelkich różnic istniejących w przypadku złożonego, choć spontanicznego porządku, celują także w zniesienie jakichkolwiek różnic istniejących między mężczyznami i kobietami. Oczywiście, równość powinna być rozumiana jako uznanie godności wszystkich ludzi i każdego człowieka, bez względu na ich płeć, kolor skóry, rasę, miejsce narodzin, możliwości intelektualne czy wiek. Także, gdy chodzi o godność nienarodzonych. Pod wszelkimi innymi względami istnieją jednać różnice.

Kobiety i mężczyźni są naturalnie ukierunkowani do pełnienia ról komplementarnych, to podstawa społeczeństwa i jego rozwoju. Nadto, w ramach samej rodziny pełnią różne funkcje, tak ze względu na różnice psychiczne, jak i fizyczne, co nie generuje konfliktu. Dla współczesnych progresistów samo istnienie rodzin stanowi jednak zagrożenie. Dlaczego? Są one przeszkodą dla działalności „współczesnego państwa”, które „zwracając się ku totalitaryzmowi – jak twierdził prof. Álvaro D’Ors, karlista z Nawarry – i korzystając z należących do niego technicznych środków planowania, wykorzystało służalczość całej masy ludzi, którzy zamienili konkretne swobody, gwarantowane poprzez system naturalnych grup, na teoretyczną wolność liberalizmu”. Najzwyczajniej, progresiści potrzebują zatomizowanych jednostek pozbawionych więzi społecznych i naturalnych relacji; jednostek żyjących w absolutnym ubóstwie duchowym. Doprowadzając do takiej sytuacji osiągną upragniony cel w postaci przekształcenia państwa w „sztuczne bóstwo”. To środek mający służyć realizacji socjalistycznych, globalistycznych, pogańskich, kolektywistycznych i materialistycznych strategii. To właśnie z tego powodu progresiści nie mogą pozwolić na to, by to społeczeństwo było odpowiedzialne za edukację opierając się na swobodnym wyborze dokonywanym przez rodziny; ani też na praktykowanie subsydiarności państwa – niekoniecznie sprzecznej z naturalnymi swobodami rynkowymi. To, co praktykują, opiera się na centralnym planowaniu – w sferze kształtowania ludzkiej mentalności. Mogą oni twierdzić, że dzieci nie należą do rodziców, lecz do biurokratów i władz rządowych. To socjalizm zupełnie innego rodzaju, sprowadzający się do inżynierii społecznej.

Inżynierowie powinni jednak posiadać właściwe umiejętności w zakresie matematyki i logiki – pewne reguły i relacje muszą być rozumiane po to, by rozwiązywać określone problemy dzięki innowacjom i krytycznemu myśleniu. Jednakże inżynieria społeczna wymaga upowszechnienia tak „prawdy oficjalnej”, jak i totalnej relatywizacji wykorzystującej przymus, manipulację i zastraszanie. Dla tych postmodernistycznych planistów zjawiska takie jak systemy binarne są zasadniczo nieistotne, więcej uwagi poświęcają oni emocjonalnemu szantażowi. Choć mówią o szacunku dla rozumu, są oni racjonalistami koncentrującymi się na zupełnie sztucznym światopoglądzie.

Nie powinniśmy się więc dziwić, kiedy lewicowy rząd myśli o wykorzystaniu lekcji matematyki dla realizacji tęczowego i feministycznego totalitaryzmu. Przykładu dostarcza tu socjalistyczno-komunistyczna koalicja sprawująca władzę w Hiszpanii, planująca wdrożenie bardziej „społeczno-emocjonalnego” ujęcia matematyki.

Jedyne możliwe uzasadnienie posiada charakter emocjonalny

Każdy projekt, każda inicjatywa wymaga analizy i uzasadnienia. Dotyczy to nawet spraw przynależnych życiu codziennemu: decyzje w tym zakresie także wymagają właściwych argumentów. Naukowcy i inżynierowie stosują ogólną strategię prób i błędów, bez względu na to, na jakiej szczegółowej metodologii się opierają. Jednakże inicjatywa matematyki „z perspektywą genderową” pozbawiona została jakiegoś szczególnego uzasadnienia. Nie przeprowadzono przed przyjęciem tego projektu żadnych badań klinicznych czy biologicznych. Tak, prawdą jest to, że niektórzy wykładowcy i uczeni wspierają tę reformę polityczną, zgodnie zresztą z dyrektywami kulturowego marksizmu i scjentyzmu.

Pośród najczęściej prezentowanych argumentów odnaleźć może i taki, że „dziewczynki czują się niepewnie na lekcjach matematyki”, „większość stypendiów z zakresu matematyki koncentruje się na chłopcach”, a „kobiety dystansują się od matematyki i innych dziedzin nauki ze względu na rywalizację, jaka w nich panuje”. Prawdą jest, że większość studentów kierunków inżynieryjnych stanowią mężczyźni, zwłaszcza kiedy chodzi o informatykę, mechanikę i budownictwo. Kobiety bardziej pociągają nauki o przyrodzie, zwłaszcza biologia i chemia. Żeby to odkryć, wystarczy spacer po akademickim kampusie. Nie jest to jednak skutkiem prawa stanowionego ani presji społecznej. Kobiety są często najbardziej kompetentnymi studentkami, nie tylko w przypadku nauk społecznych. Mogą pochwalić się wybitnymi osiągnięciami w matematyce, chemii, fizyce i w innych, pokrewnych dyscyplinach. Historia zna sławne matematyczki, a żadna z nich nie korzystała z przywilejów „polityki genderowej”. Nie korzystała z nich Hypatia, ani Ada Lovelace (XIX-wieczna autorka publikacji na temat maszyny analitycznej, dalekiego przodka współczesnego komputera), ani Marjam Mirzachani, irańska matematyczka znana dzięki jej publikacjom z zakresu geometrii hiperbolicznej.

Ostatecznie, sprzeciw budzi samo rozważanie absurdu w czystej jego postaci. Choć „matematyka genderowa” pozbawiona jest jakiegokolwiek sensownego uzasadnienia, nie należy lekceważyć tej inicjatywy. To kolejny groźny projekt wpisujący się w strategię genderowego totalitaryzmu. A inżynieria społeczna zawsze okazuje się pewną postacią socjalizmu, opierającego się na sumie wszystkich wad głównych.

Ángel Manuel García Carmona

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij