Brak zaufania do Urzędu Nauczycielskiego Kościoła to zdaniem Mathiasa von Gersdorffa fundamentalny błąd progresistów, który szybko prowadzi do wiary chwiejnej i niepewnej. Na przykładzie wypowiedzi kard. Lehmanna publicysta pokazuje skutki braku zaufania Magisterium.
Po 33 latach posługi na emeryturę w wieku 80 lat przeszedł moguncki biskup, kardynał Karl Lehmann. Z tej okazji ten uchodzący za jednego z czołowych przedstawicieli teologii progresywnej teolog udzielił niemieckim mediom wielu wywiadów. Katolicki działacz i publicysta Mathias von Gersdorff wybrał jeden z nich, by na jego przykładzie przedstawić poglądy Lehmanna obrazujące, jego zdaniem, w znakomity sposób stanowisko progresistów.
Wesprzyj nas już teraz!
Cały problem bierze, zdaniem von Gersdorffa, swój początek z braku zaufania w Magisterium Kościoła. W rozmowie z radiem „Deutschlandfunk” kard. Lehmann pytany, czy było mu kiedyś trudno pozostać katolikiem, powiedział o swoich „problemach” w Watykanie. Były to problemy „z rodzajem praktyki autorytatywnej w Rzymie, z rozumieniem nauki w teologii i filozofii”.
„U wielu progresistów początek ich polemiki z papiestwem i Urzędem Nauczycielskim wydaje się stanowić niechęć do papieskiego autorytetu albo, by być dokładniejszym, do papieskiego autorytetu nauczycielskiego w sprawach wiary i moralności” – komentuje von Gersdorff.
„Czy kryje się za tym obawa przed nadużyciem tego autorytetu? Czy kryje się za tym na przykład akt buntu własnej pychy przeciw temu autorytetowi? Nie można się o tym przekonać, dopóki osoby te nie opiszą dokładnie swojego oporu. Jest w każdym razie jasne: większość progresistów ma podzielony stosunek do papieskiego autorytetu nauczycielskiego. Nie chcą rozpoznać w tym autorytecie daru Boga dla ludzi i [zrozumieć], że jest on dobry. Jezus Chrystus wymaga od ludzi pozostania w prawdzie. Rzeczywistość istnienia papieża nieomylnego w kwestiach dogmatycznych, który uprawniony jest decydować w obszarach wiary i moralności o tym, co jest prawdą, powinno się przyjmować z radością jako dar Boga, a nie jako powód stawania się nieufnym czy bojaźliwym” – pisze dalej von Gersdorff.
„Normalnym zachowaniem katolika wobec istnienia nieomylnego autorytetu w Kościele jest radosna weń wiara i miłość z powodu jego pochodzenia od Boga i zasadniczego dobra, [dalej] posiadanie nadziei, że Bóg będzie się troszczył o to, by ten autorytet spożytkowany został dla zbawienia ludzi a nie gwoli ich potępienia. Bóg wie o wiele lepiej niż my, że człowiek jest słaby i może ulec grzechowi” – dodaje publicysta.
Jego zdaniem gdy „braknie tego fundamentalnego zaufania w kościelny autorytet, a szczególnie w misję papieża, wiara staje się trudna i skomplikowana”.
Von Gersdorff wskazuje, że w przypadku kard. Lehmanna efekty takiego podejścia widać na przykładzie sprawy rozwodników w nowych związkach. Purpurat w rozmowie z „Deutschlandfunk” powiedział, że już w 1994, po publikacji dokumentu Kongregacji Nauki Wiary wyraźnie potwierdzających nauczanie Familiaris consortio wykluczające możliwość przystępowania do Stołu Pańskiego aktywnych seksualnie rozwodników w nowych związkach, otrzymywał wiele listów, w których pisano, że „nie można przecież rozstrzygnąć sprawy poprzez jedną autorytatywną decyzję”. Dla samego Lehmanna „najbardziej skrajne” było to, że Kongregacja „zasadniczo” uznała, iż „sumienie ukształtowane w wolności” nie odgrywa tu większej roli.
„Kardynał Lehmann być może w ogóle nie spostrzega, jak wielki okazuje tu strach przed autorytetem nauczycielskim Kościoła” – komentuje von Gersdorff. „Ten strach jest wynikiem braku zaufania w kościelne instytucje. Brak zaufania i obawa wiodą do stanowiska, które a priori odrzuca wszystko, „co pochodzi z Rzymu. Trzeba przecież wszystko sprawdzić, aby nie dać się nabrać, mówi bojaźliwa i nieufna dusza” – dodaje.
„Ten brak zaufania wobec Kościoła często idzie ręka w rękę z przesadnym zaufaniem we własną możliwość osądu. Stanowisko to może prowadzić tak daleko, że w końcu wierzy się tylko własnemu myśleniu i uważa się siebie za nieomylnego. Efektem takiej pełnej autonomii własnego myślenia jest na przykład wielce groteskowa produkcja niemieckiej teologii i niemieckiej filozofii” – stwierdza autor.
Von Gersdorff zwraca też uwagę, że kard. Lehmann pytany w wywiadzie o to, czy aktywny homoseksualizm jest grzechem, nie odpowiada jednoznacznie. – Tak, to z jednej strony oczywiście bardzo poważne, trudne pytanie, jak homoseksualizm jest tłumaczony w świeckich naukach. Nikt nie ma na to dokładnej odpowiedzi. Jakkolwiek jest, uważam, że także w tym wypadku byłoby przedwczesne wydawanie oceny moralnej – mówił dosłownie Lehmann.
„Kardynał Karl Lehmann, przez 33 lata biskup, były profesor dogmatyki, przez 10 lat członek Kongregacji Nauki Wiary – nie jest w stanie udzielić na to proste pytanie jasnej odpowiedzi, chociaż Kościół wyrażał się [w tym temacie] wielokrotnie, a wypowiedzi Biblii są jednoznaczne. Stwierdzić to jest smutno, ale tak chyba się rzeczy mają: kto nie ufa autorytetowi Kościoła i przyjmuje go bez przekonania, kto chętniej spoczywa na własnej ocenie, nie jest już nigdy w stanie osiągnąć w czymkolwiek pewności” – pisze publicysta.
„Czy taka osoba może kierować innych w wierze? Raczej nie. Popularność Lehmanna wydaje się być wielka u tych osób, które tak samo odrzucają pewność wiary, bo odczuwają ją jako despotyczną, jako produkt Kościoła, który znajduje się mentalnie wciąż w średniowieczu. Być może nowa ewangelizacja Niemiec powinna rozpocząć się właśnie od takich progresywnych teologów i kapłanów. Trzeba u nich na nowo rozwinąć miłość do Urzędu Nauczycielskiego i autorytetu. Trzeba przybliżyć im piękno autorytetu, który ufundował sam Bóg (a więc hierarchii kościelnej). Bóg powołał ten autorytet, abyśmy mogli z większą łatwością kroczyć po drodze prawdy i nie zejść na manowce” – ocenia von Gersdorff.
Publicysta dodaje przy tym, że trzeba pamiętać, iż błądzić mogą szczególnie powołani ludzie, jak choćby królowie Salomon i Dawid czy niektórzy apostołowie. Bywa też, że niektórzy nadużywają sprawowanych przez siebie urzędów i godności. „Czy jest jednak możliwe, by papież ogłosił ex cathedra błąd, fałszywy dogmat? Nie, bo także papież musi podporządkować się Biblii, Tradycji i nieomylnemu Urzędowi Nauczycielskiemu. Fakty są następujące: Bóg zechciał zawrzeć z grzesznym człowiekiem nowe i wieczne przymierze. Gdy nasz Pan Jezus Chrystus to przymierze zawarł, jeden z Jego apostołów Go zdradził. Inni szybko Go opuścili, a Piotr nawet się Go zaparł. Pomimo tych słabości jesteśmy zobowiązani i musimy zaufać, że Bóg poprzez hierarchię złożoną z grzeszników chce doprowadzić człowieka do zbawienia, bo sam Chrystus jest Głową Jego Kościoła” – wskazuje na koniec Mathias von Gersdorff.
Źródło: mathias-von-gersdorff.blogspot.de
Pach