„Lata 60. XVII wieku to okres największego rozkwitu kultu Łaskawej Matki. Wówczas do Warszawy zbliżała się epidemia, która pustoszyła okolice. Właśnie wtedy, za sprawą księdza Hiacynta Orselliego, postanowiono umieścić w Bramie Nowomiejskiej czczony przez warszawiaków obraz. Modlono się o cud odpędzenia zarazy. Obraz był również noszony w procesjach. W końcu prośby o łaskę ocalenia zostały wysłuchane” – pisze Paweł Ozdoba, przypominając dzieje cudownego obrazu znajdującego się w warszawskim kościele księży jezuitów.
Wesprzyj nas już teraz!
Kościół przy Świętojańskiej
Spacerując wąskimi uliczkami warszawskiej Starówki, trafimy w końcu na ulicę Świętojańską, gdzie w cieniu Archikatedry Św. Jana stoi piękny kościół księży Jezuitów, wzniesiony w pierwszej połowie XVII w. z inicjatywy księdza Piotra Skargi.
Temu znanemu kaznodziei królewskiemu zależało na otwarciu nowej placówki Zakonu Księży Jezuitów. Najdogodniejszym miejscem były okolice Zamku Królewskiego. Niestety zabudowa tego rejonu nie pozwalała na konstrukcję kolejnego budynku. Wtedy właśnie z pomocą przyszła Rada Miasta, która udostępniła księdzu Skardze niewielki plac przy najbardziej ruchliwej i reprezentacyjnej ulicy ówczesnej Warszawy. Udało się również wykupić kilka sąsiadujących ze sobą kamienic kupieckich. Tym oto sposobem, znalazło się miejsce dla świątyni, będącej obecną rezydencją Matki Bożej Łaskawej, Patronki Warszawy.
Za panowania Wazów, kościół, wówczas pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny i św. Ignacego biskupa, stał się jednym z najważniejszych miejsc sakralnych w kraju. To właśnie w tym okresie jego wnętrze zapełniło się najwspanialszymi dziełami sztuki, np. Krucyfiksem z Lubeki. W II połowie XVII w. kościół sąsiadujący z Kolegiatą św. Jana nawiedzała cała rodzina królewska. Licznie przybywała również szlachta. Kazania głosili tutaj m.in. Adam Naruszewicz, Franciszek Bohomolec oraz święty Andrzej Bobola. Po kasacie Jezuitów w 1773 r., kościół stracił na znaczeniu. Pod koniec XVIII w. przekształcono go w magazyn Kolegiaty. Charakter sakralny przywrócili jemu dopiero w 1836 r. ojcowie pijarzy. Niestety, druga wojna światowa nie oszczędziła pięknej świątyni, która została wysadzona w powietrze przez wojska niemieckie. Szczęśliwie, odbudowa zaczęła się już w kilka lat po zakończeniu wojny. Dzisiejsze mury stoją na zachowanych XVII-wiecznych fundamentach.
Matka Boża z Faenzy
Poznaliśmy już dzieje świątyni, w której od ponad 170 lat przebywa cudowny wizerunek Matki Bożej Łaskawej, zatem możemy przejść do samego obrazu. Kult Matki Bożej Łaskawej w Polsce rozwinął się bardzo szybko za sprawą nuncjusza apostolskiego abp. Giovanniego de Torres. To on przywiózł nad Wisłę obraz, który jest kopią oryginału mieszczącego się we włoskiej Faenzie. Był to dar papieża Innocentego X dla króla Jana Kazimierza, który miał go natchnąć przed zbliżającą się wyprawą berestecką.
Podarunek biskupa Rzymu nie od razu zagościł w kościele przy Świętojańskiej. Pierwotnie opiekę nad nim sprawowali ojcowie pijarzy, ale po klęsce powstania listopadowego został przeniesiony do pojezuickiego kościoła i umieszczony w bocznej kaplicy. Gdy na początku XX w. Jezuici odzyskali świątynię, przenieśli obraz Matki Bożej Łaskawej do nawy głównej.
O wyjątkowości obrazu świadczy również fakt, że był to pierwszy wizerunek maryjny zwieńczony koroną w Polsce. Nuncjusz de Torres nałożył na głowę Najświętszej Maryi Panny symbol władzy królewskiej już w marcu 1651 r., tj. 66 lat przed koronacją obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Wydarzenie to miało również oddźwięk we Włoszech, gdyż niedługo potem władze polskie przesłały do Faenzy chorągiew z łacińskim napisem: „Miasto Warszawa śluby ci składa i pozdrawia cię Dziewico, i pragnie by obraz, co niesie zdrowie ludom i królestwom, był ochroną zachowany w kościele pijarów. Bądź taką, jaką byłaś pod niebem Południa. Bądź strażniczką Lechii i pozwól, że nazwiemy Cię Patronką udręczonego ludu. Chroń berła Kazimierzowego i ofiaruj Lechii pokój oraz złamane strzały. Wojny otomańskie oraz choroby odpędź daleko. A swoich czcicieli i świątynię swoją broń, o Maryjo”. Warszawska uroczystość była specyficzna, gdyż odbyła się za zgodą papieża, lecz bez specjalnego dekretu Kongregacji ds. Obrzędów. Sformalizował ją dopiero w 1973 r. kardynał Stefan Wyszyński.
Łaskawa Pani ratunkiem dla Rzeczpospolitej
Lata 60. XVII wieku to okres największego rozkwitu kultu Łaskawej Matki. Wówczas do Warszawy zbliżała się epidemia, która pustoszyła okolice. Właśnie wtedy, za sprawą księdza Hiacynta Orselliego, postanowiono umieścić w Bramie Nowomiejskiej czczony przez warszawiaków obraz. Modlono się o cud odpędzenia zarazy. Obraz był również noszony w procesjach. W końcu prośby o łaskę ocalenia zostały wysłuchane. Epidemia nie dotarła do miasta. W dowód wdzięczności, Rada Miasta wydała oficjalny dokument pt. „Ślubowanie Warszawy” – Votum Varsavić, w którym to Stolica oddała się pod obronę Maryi jako „Tarczy” i „Obrony”.
Patronkę Warszawy pokochano również w odległym Krakowie. Na początku XVIII w. zapanowało tam tzw. „morowe powietrze”. Krakowianie szukali pomocy. Wtedy to, z polecenia biskupa, który znał warszawskie cuda Łaskawej Pani, namalowano jej wizerunek na północnej elewacji kościoła Mariackiego. Żarliwe prośby mieszkańców grodu Kraka, szybko przyniosły pożądany efekt. Epidemia ustała, a mieszkańcy całym sercem oddali się pod opiekę Warszawskiej Patronki.
Prawdopodobnie największym cudem, jaki przypisuje się Matce Bożej Łaskawej, jest pomoc w zwycięstwie nad bolszewikami w 1920 r. Jednakże jak twierdzi ks. Józef Bartnik, współautor książki „Matka Boża Łaskawa a Cud nad Wisłą”, wsparcie to jest celowo zagłuszane: „Zapomniano, że w dniu święta Wniebowzięcia, 15 sierpnia 1920 r. przed świtem, na tle jeszcze mrocznego nieba, pojawiła się nad idącymi do ataku polskimi żołnierzami jaśniejąca postać Matki Bożej w Swym wizerunku Matki Łaskawej Patronki Warszawy. Pojawienie się zjawiska wywołało taką panikę i popłoch wśród bolszewików, że krzycząc z przerażenia «uchadi, Matier Bożija zasłaniajet Poljakow», uciekali z miejsca walki porzucając broń”. Wśród wielu ustnych przekazów i świadectw wsparcia dla wojsk polskich ze strony Matki Bożej, możemy również dotrzeć do słów samego Józefa Piłsudskiego, który miał rzec do kardynała Aleksandra Kakowskiego: „Eminencjo, ja sam nie wiem, jak myśmy tę wojnę wygrali”.
Pomimo wielu starań, by bagatelizować udział Matki Zbawiciela w zwycięstwie nad bolszewikami, miejmy nadzieję, że zgromadzone do tej pory dokumenty i świadectwa pozwolą na wpisanie tej historii i zasług Mater Gratiarum do podręczników, tak jak to miało miejsce w przypadku objawień w Fatimie czy Licheniu.
Matka Boża Łaskawa jest z nami już przeszło 360 lat. Przez ten czas musiała przetrwać wiele trudnych chwil, jak te podczas II wojny światowej. Mimo to, nigdy nas nie zawiodła i wiele razy broniła Stolicy oraz całej Rzeczpospolitej. Wysłuchiwała próśb i błagań nie tylko królów i szlachty, ale również zwykłych ludzi, którzy uciekali się pod Jej obronę. Również dziś, w czasach kryzysu i szeroko pojętego upadku obyczajów nie zapominajmy o Naszej Matce i módlmy się do niej słowami błogosławionego papieża Jana Pawła II:
„Matko Słowa Wcielonego, Pani Łaskawa, miej w opiece Warszawę, jej mieszkańców i całą naszą Ojczyznę!
Strzeż obecności Twojego Syna w sercach wszystkich ochrzczonych, aby pamiętali zawsze o swej godności ludzi odkupionych krwią Chrystusa, wezwanych do ufności Bogu i do służenia z miłością człowiekowi.
Wypraszaj, Maryjo Twojemu ludowi wytrwałość, której potrzebuje, aby mógł pełnić wolę Ojca niebieskiego i dostąpić spełnienia obietnicy zbawienia.
Niech pod Twą opieką ziarno świętości, tak bogato posiane na polskiej ziemi, stale się rozwija ożywiane łaską Ducha Świętego i wydaje obfite owoce w kolejnych pokoleniach. Amen.”
Modlitwa wypowiedziana przez Ojca Świętego bł. Jana Pawła II w Warszawie, 13.06.1999 r.
Paweł Ozdoba