W niedzielę przed południem cudowny obraz Matki Bożej Rychwałdzkiej został przywieziony z Żywca i w uroczystej procesji przyprowadzono go pod świątynię. Tam przywiał go ks. bp Tadeusz Rakoczy, biskup senior diecezji bielsko-żywieckiej i wprowadził go do kościoła.
Na początku Mszy św. o dr Bogdan Kocańda OFM Conv, kustosz Sanktuarium w Rychwałdzie podziękował ks. bp. Rakoczemu, że zechciał przybyć na uroczystość i razem z wiernymi witać słynący łaskami obraz Matki Bożej, który przez ostatni rok poddany był gruntownej renowacji. – Sam jesteś wielkim czcicielem Maryi, prowadź więc nas, prowadź nas do Jezusa – powiedział fraciszkanin.
Wesprzyj nas już teraz!
W homilii ks. bp Tadeusz Rakoczy wyznał, że Matka Boża Rychwałdzka jest dla niego bardzo ważna i przed tym cudownym obrazem w jego życiu „wszystko się zaczęło”.
Przypomniał też, że 50 lat temu w czasie koronacji obrazu ks. arcybiskup Karol Wojtyła wszystkich uczestników uroczystości oddał w opiekę Królowej i Pani serc, Pani Żywieckiej Ziemi.
– Tak Ją nazywamy. Jest dla nas Panią Żywieckiej Ziemi, bo stąd, z tego cudownego obrazu spogląda łaskawie nie tylko na tutejszych parafian, ale na mieszkańców całej naszej Żywiecczyzny. Dlatego chętnie do Niej z największą ufnością przychodzimy, aby przed tym świętym obrazem błagać o pomoc. Przychodzimy do Niej jak do swojej Matki – powiedział i dodał, że Maryja od 1644 roku w tym świętym miejscu rozdaje swym dzieciom łaski. – Gdyby ten obraz zechciał do nas przemówić, opowiedziałby niejedną cudowną historię, jaka tutaj się wydarzyła. Niektóre z nich zostały przedstawione na murach tej świątyni – powiedział, dodając, że obecny czas jest czasem szczególnego dziękczynienia. – Dziękujemy szczerze i serdecznie za nawróconych na drogę prawdy, za uzdrowionych z choroby, za pocieszonych w strapieniu, za ocalonych z rozpaczy, za podtrzymanych w zwątpieniu, za wyzwolonych z mocy grzechu, za wysłuchanych w błaganiu. Dziękujemy za litość nam okazaną, za miłość macierzyńską, za dobroć niezrównaną, za opiekę w miejscach pracy, za chleb codzienny, za radość i smutki nasze, za wszystkie łaski wyświadczone nam i innym – zaznaczył hierarcha,
Ks. bp Rakoczy przypomniał, że parafia do uroczystości złotego jubileuszu koronacji obrazu przygotowała się poprzez misje święte. – Mam nadzieję, że stały się one dla wszystkich uczestniczących w misjach Bożym światłem opromieniającym sumienia i codzienne drogi życia. Trwajcie w tym Bożym świetle i nie odchodźcie w ciemności grzechu – powiedział, jednocześnie dziękując misjonarzom, ojcom redemptorystom z Gliwic i Wrocławia „za te wspaniałe święte dni, w których tak gorliwie wzywali do wiary w Jezusa Chrystusa”. – W roku złotego jubileuszu koronacji cudownego obrazu Matki Bożej Rychwałdzkiej to wezwanie jest szczególnie wymowne i zobowiązujące. Misje były czasem wielkiej łaski Boga, która pomogła wam naprawić i odbudować to, co zostało zniszczone przez grzech, co zostało zaniedbane przez obojętność lub duchowe lenistwo – mówił.
Biskup senior dał też wiernym z Rychwałdu kilka dobrych rad: – Trzeba abyście dobrowolnie i z radością nawrócili się do Niego i przyjęli osobiście jako Pana i zbawiciela. Jak pięknie i prosto powiedział św. Augustyn: „Niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Tobie, o Boże”. Misje parafialne są właśnie takim niezwykłym, błogosławionym czasem otwarcia serca przed Bogiem. Nie ma przecież takiego grzechu, którego Bóg, bogaty w miłosierdzie nie mógł nam przebaczyć. W Bożym miłosierdziu znajduje się ratunek dla każdej grzesznej duszy! Trzeba tylko w to uwierzyć i na nowo wrócić w ramiona miłującego Ojca. Niech wam w tym pomoże Matka Najświętsza, niech nas wszystkich poprowadzi do Chrystusa. Ona, która szła za swoim synem Jezusem aż pod krzyż, niech nam pomoże abyśmy byli wiernymi uczniami Chrystusa, dojrzałymi chrześcijanami, abyśmy mogli uczestniczyć razem z nią w pełni radości wielkanocnej.
Kończąc homilię kaznodzieja zwrócił się do samej Maryi: – Matko uproś, Matko ubłagaj, Matko przyczyń się za nami.
Po Mszy św. czciciele Matki Bożej przychodzili pod Jej obraz i trwali na modlitwie. Ze łzami w oczach witali Matkę. Dla nich był to dzień historyczny, dzień, który na zawsze zostanie w ich sercach – dzień powrotu Matki do Domu. – Tak wiele Jej zawdzięczamy. Mój syn był przez kilka dni w śpiączce, jego stan był bardzo ciężki, a żyje i dziś na swoich ramionach wniósł do świątyni cudowny obraz – powiedział nam pan Józef.
pam